środa, 12 września 2012

ROZDZIAŁ 5

(Lissa)
 
Gdy dotarłam na miejsce, Arlene jeszcze nie było. Mijała 14:00. więc postanowiłam cos zjeść. Zajrzałam do lodówki, ale nie znalazłam nic co mogłabym zjeść. Najwidoczniej Arlene nie zrobiła jeszcze zakupów. Bez chwili zastanowienia chwyciłam telefon i zamówiłam pizze. Gdy pojawiła się po 20 minutach, włączyłam jakąś komedię i zaczęłam się nią zajadać. Tuż przed końcem filmu, w domu zjawiła sie Arlene.
- Jestem! - krzyknęła z holu. - Możesz mi pomóc z tymi torbami? - dodała znad torb pełnych zakupów.
- Już idę. - podeszłam do niej i wzięłam kilka torb. - Obrabowałaś sklep?
- Widzę, że humor ci sie poprawił.
- Trochę, ale i tak cierpię.
- Wiem przez co przechodzisz. Twoja matka była moją jedyną i starszą siostrą. Żałuje, że nie pogodziłam się z nią przed jej śmiercią. Biedna Marlene. Tęsknie za nią.
- Ja za nia też. Byłyśmy bardzo blisko. - po chwili milczenia spytałam. - Mogę wiedzieć o co się pokłuciłyście?
- Może to zabrzmieć głupio, ale powodem naszej sprzeczki był facet. Byłyśmy młode i naiwne oraz zakochane w tym samym facecie. Umawiał się z nami obiema, ale on nas tylko wykorzystał. Potem wszystko wyszło na jaw i dalej chyba domyślasz się co zaszło.
- Tak. Przykro mi z tego powodu.
- Nie musi ci być przykro. Ale pamiętaj, nigdy nie daj się oszukać facetowi. Wszyscy to świnie!
- Dlatego jesteś samotna?
- Tak i nie. Po prostu nie znalazłam jeszcze tego jedynego.
Następne 20 minut spędziłysmy w milczeniu rozpakowując zakupy.
 
 
(Nathan)
 
Do domu wrociłem z usmiechem od ucha do ucha. Znowu ja zobaczyłem! Radowałem się w duchu. Niestety gdy tylko zoczaczyłem chłopaków musiałem sie opanować, by nie zaczynali swojej gadki.
- O! Młody wrócił. - poinformował wszystkich Tom.
- A gdzie to nasz Nath chadza? Czy to tez tajemnica? - powiedział śmiejąc się ze mnie Max.
- Byłem na spacerze w parku? A co nie wolno?
- Dajcie już spokuj. Siadaj młody zaraz podam kolacje. - uspokajał nas z kuchni Jay.
- Ok. A co nasz mistrz kuchni przygotował? - zapytałem.
- "Wybuchową Zapiekankę A'la Jay"!
- A co to takiego? - próbowałem coś z niego wyciągnąć.
- Zaraz się dowiesz. - powiedział i wyjął swoje dzieło z piekarnika. - Uwaga! Zaraz posmakujecie najlepszej potrawy we wszechświecie!
Jay szedł ze swoją zapiekankę w naszą stronę gdy nagle potknął się i cała potrawa wylądowała na mnie, Tomie i Maxie.
 
 
CDN....
 
 
 
--------------------------------------------------------------------------
Wiem, nudny. Ale mam super pomysły ;-)
 
 
Dedykacja dla Marysi ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz