poniedziałek, 8 kwietnia 2013

PODSUMOWANIE

Z racji tego, że to już koniec opowiadania postanowiłam napisać małe podsumowanie:

Łącznie z tym postem, jest ich 60 ;D
Dziękuje za 16 obserwatorów, to dla mnie wiele znaczy ;')
Dziękuje także za piękne komentarze, które motywowały mnie do pisania ^-^

Wyświetleń było 6420 - co totalnie mnie zdziwiło ;O
A oto poszczególne wyświetlenia:
Jest trochę więcej, bo mi się tamto usunęło, a to jest aktualne ;D


Nie spodziewałam się tego ;o Dziękuje, że ze mną byliście <33

Założyłam także nowego bloga http://ill-fight-for-you-until-i-drop.blogspot.com/
Na razie są tam tylko bohaterowie... Nie wiem kiedy coś dodam. Niedługo mam testy, więc wiecie...

Żegnam na tym blogu ;')
Kocham Was <333

niedziela, 7 kwietnia 2013

EPILOG



ROK PÓŹNIEJ

(Lissa)

- Jesteś gotowa? - zapytał Jay, który wszedł do mojego pokoju.
- Tak, zaraz zejdę. - odpowiedziałam.
- Będę czekał w salonie.
Przeglądając się w lustrze wygładziłam fałdy na mojej sukience. Patrzyłam w swoje odbicie poprawiając idealnie upiętego koka, z którego kilka kosmyków opadało mi na plecy. Przez wyjściem założyłam jeszcze naszyjnik, który znalazłam w pokoju Nathan'a.
Ciężko westchnęłam i udałam się w stronę drzwi. Powoli zeszłam do salonu gdzie na kanapie siedział Jay.
- Jak się czujesz? - zapytał gdy mnie zauważył.
- A jak mam się czuć? Moja dusza jest rozrywana na kawałki, a muszę udawać, że wszystko jest dobrze!
Jay bez wahania przytulił mnie nie pozwalając moim łzą wypłynąć.
- Pamiętaj, że zawsze możesz przyjść do mnie i wszystko z siebie wyrzucić. - powiedział.
- Wiem, dziękuje.
Przez ten cały rok zbliżyłam się z Jay'em. Od zawsze byliśmy przyjaciółmi, ale teraz to się pogłębiło. Zawsze mogłam do niego pójść i zwierzyć się, a tego właśnie potrzebowałam. Zrozumienia.
Gdy już trochę się pozbierałam, wyszliśmy z domu i usiedliśmy w samochodzie. Nic do siebie nie mówiliśmy, ale właśnie teraz potrzebowałam takiej ciszy.
Kilka minut później zatrzymaliśmy się przed wielką, metalową bramą. Jay otworzył mi drzwi od auta i weszliśmy przez tajemniczo wyglądającą bramę. Szliśmy brukowaną ścieżką, którą okalał idealnie przystrzyżony  zielony trawnik. Przy wielkim dębie na końcu ścieżki zebrała się reszta moich przyjaciół. Gdy do nich podeszliśmy przytuliłam każdego i chwilę później usiadłam na ławce wpatrując się napis
Nathan Sykes
Ukochany syn; najlepszy przyjaciel.
Na zawsze pozostanie w naszych sercach.
Czytając ten napis setny raz tego dnia pozwoliłam kilku łzą wypłynąć z mojego oka. Nie mogłam uwierzyć, że minął już rok, odkąd Nathan'a już nie ma. Długo nie mogłam się z tym pogodzić, ale mam wspaniałych przyjaciół, którzy byli ze mną 24/7.
Klaus - ten który to wszystko spowodował, gnije w tej chwili w więzieniu. Dzięki moim zeznaniom nigdy nie wyjdzie z więzienia.
Co do The Wanted.... Chłopcy postanowili to zakończyć. Stwierdzili, że to nie ma sensu bez Nath'a. Jednak to nie zmieniło naszej przyjaźni. Max, Tom, Siva i Jay nadal mieszkają razem, ale teraz mają więcej czasu dla swoich rodzin.
Było nam ciężko, ale czuje, że Nathan cały czas jest ze mną.
Mimo wszytko co się stanie kochałam go, kocham i kochać będę...


Siedzę pod drzewem patrząc jak płacze. Ten widok mnie rani, ale nic nie mogę z tym zrobić. Chciałbym podejść do niej, przytulić i powiedzieć jak bardzo ją kocham. Wiem, że nie muszę się o nią martwić, bo wiem, że ma kogoś kto się nią zaopiekuje. Może nawet coś więcej z tego wyniknie, zaśmiałem się. Mam nadzieję, że będzie szczęśliwa, tylko na tym mi zależy. Zasługuje na to; jest silna mimo tego co przeszła. Za to ją kocham. Chciałbym jej to wykrzyczeć, moją całą miłość do niej...
- Nathan, już czas. - usłyszałem głos.
Odwróciłem wzrok w stronę, z której dochodził głos i zobaczyłem kobietę. Wstałem i podszedłem do niej.
- Dziękuje Marlen. - odpowiedziałem. - To było dla mnie bardzo ważne.
- Nie musisz mi dziękować. Ja tez za nią tęsknie...
- Powinniśmy założyć jakieś stowarzyszenie tęskniących za Lissą. - zaśmiałem się.
- Nie przesadzaj.... - również się zaśmiała.
W tym samym momencie dołączył do nas znajomy mężczyzna.
- Nasza córka cierpi, a wy się śmiejecie? - podszedł do Marlen i objął ją. - Jesteśmy strasznymi rodzicami.
- Proszę się nie martwić o Lissę. Jest silna, poradzi sobie. - dodałem.
- Nie wątpię w to, a ty Robert?
- Nawet mi to do głowy nie przyszło, w końcu to nasza córka.
Uśmiechnęliśmy się i razem wróciliśmy przez portal do miejsca gdzie to wszystko się kończy. Zanim wszedłem, odwróciłem się i szepnąłem: Kocham Cię 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To już definitywnie koniec!
Wiecie co? Nie sądziłam, że będę w stanie doprowadzić to do końca, ale z waszą pomocą udało mi się to!
Kocham Was! <333

Jutro pojawi się podsumowanie....
Mam jeszcze do was pytanie.... Mam pisać kolejne opowiadanie?
Mam kilka pomysłów, ale nie wiem czy będzie to ktoś czytał.... Więc piszcie!

środa, 3 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 53

(Lissa)

Zobaczyłam.... Nathan'a, ale to jeszcze nic. Serce mi pękło w chwili, gdy zobaczyłam go całującego jakąś dziewczynę. Łzy automatycznie napłynęły mi do oczu i odruchowo zakryłam ręką usta, by zamaskować wydobywające się jęki. Jednak nie udało mi się to i z moich ust wydobyły się ciche pojękiwania. Nathan musiał to usłyszeć, bo oderwał się od dziewczyny i spojrzał w moją stronę.
- Lissa... - wydusił, a ja nie chcąc go słuchać zaczęłam biec, nawet nie wiedząc gdzie. - Lissa czekaj! - słyszałam jego wyjaśnień.
Jednak nie mogłam zrozumieć dlaczego najpierw wyciąga mnie na scenę i wyznaje miłość, a zaraz potem całuje się z jakąś inną laską. Dlaczego on mi to zrobił? Znudził się mną? Jeśli tak to czemu nie powiedział mi tego prosto w twarz? W taki sposób bawił się tylko moimi uczuciami, ale na pewno go to nie obchodziło.
Teraz jedyne co chciałam, to uciec z tego budynku i wrócić do domu. Do tego prawdziwego domu, domu w Bristolu.
Po jakimś czasie znalazłam drzwi wyjściowe i od razu się na nie rzuciłam. Otwarłam je szeroko i wybiegłam.
Ze spływającymi po policzki łzami biegłam przed siebie, nawet nie patrząc gdzie. Nie przeszkadzał mi nawet spadający leniwie z nieba deszcz. Chciałam jak najdalej stamtąd uciec.
Nie zauważyłam jak wbiegłam w jakąś nieznaną mi uliczkę. Za bardzo się tym nie przejęłam. Przed oczami miałam widok Nathan'a całującego jakąś dziewczynę. To sprawiło, że jeszcze bardziej się poryczałam.
Kiedy już zdałam sobie sprawę, że zgubiłam go, zwolniłam kroku. Szłam ciemną ulicą użalając się nad sobą. To było zbyt oczywiste... nie mogłam być wiecznie szczęśliwa; to nierealne.
Nagle usłyszałam kroki. Po moim ciele przeszły ciarki, ale szłam dalej.
- W końcu się spotykamy Lisso... - usłyszałam za sobą głos.
Niepewnie odwróciłam się i ujrzałam mężczyznę średniego wzrostu, ubranego na czarno z krótko obciętymi włosami.
- Kim jesteś? - spytałam starając ukryć swój strach.
- Nie domyślasz się? - zapytał odsłaniając swoją twarz z cienia.
- To ty... Ty wysłałeś mi ten list? - bardziej oznajmiłam niż zapytałam.
- W rzeczy samej. Miło mi Cię poznać, a tak właściwie, to jestem Klaus.
Jeśli przed chwilą się bałam to teraz byłam przerażona.
- Czego ode mnie chcesz? - tym razem nie udało mi się zamaskować strachu.
- Nie bój się skarbie. Jeśli nie będziesz krzyczeć, załatwimy to szybko. - gdy to powiedział całe życie przeszło mi przed oczyma.
- Dlaczego ty to robisz? Co moi rodzice Ci zrobili? - zapytałam o dziwo spokojnie, a mężczyzna zaśmiał się szyderczo.
- Ty nic nie wiesz? - nie czekając na moją odpowiedź, kontynuował. - Twój ojciec, zanim założył rodzinę i ustatkował się, nie był wcale taki święty. Twój kochany tatuś był jednym z najniebezpieczniejszych ludzi w kraju, ale porzucił gang dla rodziny wyjawiając przy tym wszystkie nasze tajemnice policji. Przez niego przesiedziałem 25 lat w więzieniu! Nadszedł czas na zemstę. - powiedział wyjmując pistolet zza marynarki.
- Nie wierzę w to! Mój ojciec był dobrym człowiekiem!
- Wmawiaj to sobie ile chcesz, ale to nigdy nie stanie się prawdą. - odparł i wymierzył we mnie. - Teraz w końcu zakończę moją zemstę.
Usłyszałam jak nacisnął spust i od razu wszystko działo się w zwolnionym tempie. Już żegnałam się z moim nędznym życiem, lecz nagle coś się stało. Poczułam czyjeś ręce na moim ciele pchające mnie w bok. W momencie, w którym upadłam usłyszałam strzał. Ukradkiem zobaczyłam, że Klaus ucieka, a ja odwróciłam  się chcąc zobaczyć co lub kto mnie uratował. Gdy utkwiłam wzrok w miejsce gdzie przed chwilą stałam, zamarłam widząc Nathan'a leżącego na ulicy. Z lekkim trudem poczołgałam się do niego.
- Nath, uratowałeś mi życie - wydusiłam.
- Lissa... to nie tak... to ona... ja nie chciałem... - ledwo mówił.
- Nathan, co się stało? - zmartwiłam się.
I wtedy to zauważyłam. Wielka, czerwona palma na jego koszulce, która z każdą chwilą powiększała się. Zrozumiałam co się stało.
- Boże Nath, ty krwawisz! - krzyknęłam przerażona.
- A to? To...nic... - odparł trzymając się za miejsce, w którym tkwiła kula.
- Jak to nic?! Przeze mnie zostałeś postrzelony! - obięłam go chwytając w swoje ramiona.
- Nie... przejmuj się... Chce żebyś... wiedziała... że to ta fanka.... się na mnie rzuciła... ja nie chciałem...Kocham Cię. - widziałam jego wysiłek podczas mówienia.
- Ja też Cię kocham. Przepraszam, powinnam była Cię wysłuchać. - mówiąc to rozpłakałam się jeszcze bardziej. - To wszystko moja wina...
- Nie mów tak... To ja byłem głupi... Proszę wybacz mi...
- Wybaczam Ci! Kocham Cię najmocniej na świecie! - nie potrafiłam zatrzymać łez.
- To właśnie... chciałem usłyszeć.... Teraz mogę umrzeć... Powiedz chłopakom... że ich kocham...
- Nie mów tak! Nie możesz umrzeć! Nie umrzesz! Nie możesz zostawisz mnie samą!
- Nie jesteś sama kochanie... Masz Arlene... i chłopaków.... Poradzisz sobie...
- Właśnie, że nie! Nie dam rady żyć bez Ciebie!
- Wierze w Ciebie...
- Nathan! - krzyknęłam.
- Kocham Cię!
Wyszeptał i zamknął oczy, a jego ciało osunęło się bezwładnie, mimo tego nadal trzymałam to w moim uścisku.
- Nath proszę! Nie zostawiaj mnie! Nie rób mi tego! Proszę obudź się! - krzyczałam bez skutku przytulając go.
Nie mogłam przyjąć do wiadomości tego co się właśnie stało... Mój umysł wypierał fakt, że to koniec....

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Już to czuję.... HEJTY, HEJTY, HEJTY....
Spodziewajcie się niedługo epilogu ;)
Ahhh... Wiecie co stwierdziła moja przyjaciółka? Że Nath ma umrzeć na biegunkę.... #MózgRoz***any
TAK ROXX TO TY!
Przyznajcie, nie spodziewaliście się tego? Wiem, jestem zła ;**
Za to mnie kochacie <333

To do epilogu miśki ^-^ xx

wtorek, 2 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 52

MIESIĄC PÓŹNIEJ

(Lissa)

Kochany Pamiętniku...
Minął już miesiąc, a nie dostałam żadnego tajemniczego listu. Jestem z tego zadowolona, ale część mnie nadal wierzy, że zagrożenie czyha na mnie. Niestety muszę zachować to dla siebie. Dotąd nie powiedziałam o tym Nath'owi. Nie potrafiłam. Jednak głęboko wierzyłam, że niebezpieczeństwo minęło.

Tam, wiem jestem psychiczna. Zaczęłam pisać pamiętnik by mieć kogoś do wygadania. Nie chodzi o to, że nie ufam Nath'owi, po prostu nie chciałam go martwić.
Spojrzałam na zegarek w telefonie i schowałam pamiętnik. Jakieś 3 tygodnie temu znalazłam super kryjówkę w podłodze, gdzie nikt go nie znajdzie.
Z racji, że byłam jeszcze w piżamie (no co, jest sobota ;D) ubrałam się i wyszłam z domu.
Obiecałam chłopakom, że będę w nich o 13:00, więc musiałam się pospieszyć. Kiedy już dotarłam, wleciałam do środka jak dzik.
- No kurwa, co tu się dzieje? - wrzasnęłam gdy zobaczyłam tą bandę żuli spod Biedronki.
- Czy ty zawsze musisz się na nas wydzierać? - zapytał spokojnie Max.
- A powiedz mi jak mam się nie wydzierać?! W tym tempie to na pewno się spóźnicie, a Nathan powiedział mi, że nie ważnie co, mam was wywalić z tego domu! - teraz wiem co czuje Kevin.
- Nie spóźnimy się. Wyluzuj. - Tom zaczął zajadać się chrupkami.
- Nie denerwuj mnie Parker. To wasz pierwszy koncert, na którym będę, więc racz ruszyć swoją tłustą dupę!
- Wypraszam sobie! Moja dupeczka jest atrakcyjna! Każda kobieta o niej marzy! - powiedział i zaczął ruszać tą swoją dupeczką.
- Moje oczy! Moje oczy! Ratunku! - zaczęłam wydzierać się jak naćpana.
- Spokojnie ludzie! - do akcji wkroczył Max. - To nie jest dom towarzyski, więc proszę Cie Tom, uspokój przyjaciela.
- Cicho gnoje! Kevin przyjechał. - wydarł się Jay, a ja zagoniłam ich do samochodu.
Kilka minut później (kogo ja oszukuje... Wpakowanie ich tyłków do auta zajęło mi ponad pół godziny) byliśmy w drodze do hali koncertowej. Nie mogłam się doczekać, aż zobaczę ich na scenie. Przez ostatni miesiąc dużo koncertowali, ale musiałam skupić się na nauce. Teraz w końcu miałam na to okazję.
Gdy już dotarliśmy, na nasz samochód rzuciła się masa fanek. Po wyjściu z auta chłopcy zaczęli rozmawiać z dziewczynami, rozdawać autografy i pozować do zdjęć.
Z przyjemnością patrzyłam jak uszczęśliwiają swoje fanki świetnie się przy tym bawiąc. Kiedyś marzyłam, o tym by ich spotkać, a teraz spotykam się z jednym z nich.
Gdy już skończyli weszliśmy do środka i udaliśmy się do garderoby The Wanted. Tam chłopcy przebrali się no i oczywiście wszystkich wkurzali.
Nagle do pomieszczenia weszła szczupła, wysoka blondynka o brązowych oczach.
- Hej. W końcu jesteś. - Nath przywitał się z nią i zwrócił się do mnie. - Lisso poznaj Ninę. To ona sprawia, że wyglądamy na scenie jak bogowie.
-Nie zaprzeczę. - uśmiechnęła się.
- I jest bardzo skromna. - dodał Tom.
- W rzeczy samej. - przywitała się z resztą zespołu i podeszła do mnie. - Czyli to ty jesteś tą słynną Lissą? Nath mi wiele o Tobie mówił.
- Tak to ja. Co ten debil Ci o mnie naopowiadał?
- Nie masz się o co martwić, mówił same komplementy.
- Dziewczyny skończcie te ploty! My tu czekamy! - zniecierpliwił się Jay.
- już idę do was panienki. - powiedziała Nina i zaczęła przygotowywać chłopaków.
Gdy to już nasze damy były gotowe, a hala zapełniła się fankami, koncert zaczął się. The Wanted wbiegło na scenę i zaczęli śpiewać dając z siebie wszystko. Na początku zaśpiewali Glad You Came, potem kolejno Invincible, Warzone, Rocket, I Found You, All Time Low i Chasing The Sun.
Ja stałam za sceną i śpiewałam razem z fankami.
Na sam koniec chłopcy zaśpiewali Heart Vacancy i gdy Siva, Jay, Tom i Max wyciągali wybrane fanki na scenę, Nath podszedł do mnie i chwycił za rękę. Spojrzałam mu w oczy i zrozumiałam co chce zrobić. Pozwoliłam by zaciągnął mnie na scenę i przytuliłam się do niego. Gdy śpiewał do mnie czułam się jakbyśmy byli tu tylko we dwoje. Kiedy piosenka się skończyła Nathan powiedział.
- Muszę się wam do czegoś przyznać. Zostałem okradziony. - spojrzał na mnie. - Ta dziewczyna skradła moje serce. - w tej chwili pocałował mnie.
Fanki zaczęły piszczeć, a my nie zwracając na nic uwagi dalej się całowaliśmy.
Chwile później chłopcy zaczęli żegnać się z fanami i dziękować za świetny koncert i zeszliśmy ze sceny. Gdy ja i Nath byliśmy już poza zasięgiem wzroku ciekawych fanów przytuliłam Nathan'a jak tylko najmocniej mogłam. Niestety od razu przerwał nam Jay, który zgarnął mojego chłopaka do podpisywania autografów. Ja wróciłam do garderoby gdzie zastałam Ninę.
- No, no. Od dzisiaj oficjalnie jesteście parą. - powiedziała uśmiechnięta.
- Chyba tak. - skrzyżowałam ręce na piersi.
- Muszę Cię ostrzec, że to nie będzie takie łatwe.
- Co masz na myśli? - zapytałam.
- To, że teraz paparazzi zaczną się Tobą interesować. Nathan zrobił poważny krok ujawniając was.
- Jestem pewna, że wiedział co robił.
- Nie wątpię w to. Nathan naprawdę Cie kocha, to widać.
Wymieniłyśmy się uśmiechami i na chwilę nastała cisza.
- Pójdę sprawdzić czy chłopcy już skończyli. - powiedziałam.
Wyszłam z garderoby i zaczęłam szukać mojego kochanego idioty. Skręciłam w korytarz po prawej stronie i udałam się w kierunku miejsca gdzie zespół miał rozdawać autografy. Słysząc piski dziewczyn wiedziałam, że idę w dobrą stronę.
Gdy podeszłam trochę bliżej, nie uwierzyłam własnych oczom. Zobaczyłam....

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Lubicie takie zakończenia co nie?
Postanowiłam, że potrzymam was w napięciu ;D

Rozdział miał być wcześniej, ale pisząc słuchałam piosenek TW, więc wiecie.... ^-^
Jeszcze 1-2 rozdziały i KONIEC!
Cieszycie się, nie? Skończę to badziewne i będzie dobrze ;)

Do następnego ;D