niedziela, 30 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 41

(Lissa)

Obudziłam się uśmiechnięta. Czułam, że ten dzień będzie dobry.
Po porannej toalecie ubrałam się i po spakowaniu torby do szkoły zeszłam na śniadanie. Już na schodach można było czuć zapach jajecznicy. Po zjedzeniu jakże przepysznego posiłku udałam się do szkoły. Na placu przed wejściem na naszej ławce siedziała Roxx.
- Hej! - podeszłam do niej i przywitałam się
- Co to było?
- Ale co?
- Wczoraj w Variete; ten 'babski wieczór'.
- A to... A wiesz, że Nathan zaprosił mnie do parku?
- Nie zmieniaj tematu!
- No bo... no wiesz... - zaczęłam się jąkać.
- Hej dziewczyny! - moją marną próbę wywinięcia się Roxx przerwało wołanie.... Dean'a. - Cześć Lissa, Roxx. - powiedział i pocałował ją w policzek! Udało mi się!
- Czy ja o czymś nie wiem? - zapytałam niewinnie.
- Bo ja i Dean...
- ....Jesteśmy razem. - dokończył za nią chłopak.
- Yay! Jak się cieszę! - podskoczyłam z radości i przytuliłam ich.
Chwilę później dołączyła do nas Elena i sytuacja powtórzyła się.
Gdy już nadszedł upragniony czas i zabrzmiał ostatni dzwonek, skierowałam się w stronę domu, oczywiście ze słuchawkami w uszach. Idąc wsłuchiwałam się w każde słowo 'Lie To Me', a zwłaszcza w zwrotkę Nathan'a:
So kiss me and tell me I'm the one
There's no other, no other one you want
Baby, kiss me, make sure you close your eyes
Or we fall down
Yes, we fall down
Wciąż nie wierze, że spotkało mnie takie szczęście. Trafiłam na wspaniałego chłopaka. Nie chodzi mi o to, że Nathan jest sławny i zabójczo przystojny, ale przy nim czuję się wyjątkowa. Potrafi mnie zrozumieć jak nikt inny.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie fakt, że stałam już przed drzwiami mojego domu. Gdy weszłam do środka zauważyłam Arlene oglądająca tv.
- Hej, wróciłam już. - powiedziałam.
- Hej. W lodówce masz obiad.
Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej rybę, którą wsadziłam do mikrofalówki. Gdy już się posiliłam poszłam do swojego pokoju, by  zacząć przygotowywać się na spotkanie z Nathan'em, więc wzięłam gorący prysznic. Zaraz potem ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone, tylko trochę je pofalowałam.
O 15:15 byłam już gotowa. Chwyciłam torebkę i zeszłam do salonu. Usiadłam obok Arlene i razem zaczęłyśmy oglądać Supernatural.
Czas upłyną bardzo szybko i nie zauważyłam, że dochodzi już 16:00. Szybko poprawiłam włosy i makijaż  i w tej chwili zabrzmiał dzwonek. Podbiegłam do drzwi i nacisnęłam klamkę. Gdy już je otworzyłam ujrzałam uśmiechniętego od ucha do ucha Nathan'a.
- Gotowa? - zapytał.
- Gotowa. - odpowiedziałam i pocałowałam go.
Podeszliśmy do jego samochodu, a Nath otworzył mi drzwi. Gdy już oboje byliśmy w samochodzie ruszyliśmy w stronę parku. Dojechaliśmy tam po 10 minutach. Chłopak znowu otworzył mi drzwi od auta, a chwilę później otworzył bagażnik, z którego wyjął duży kosz.
- Zrobimy sobie piknik! - oznajmił uśmiechnięty.
- Ty mój romantyku. - pocałowałam go w policzek.
- Tylko tyle? - zbulwersował się.
- A co byś chciał?
- To... - pociągnął mnie do siebie i obdarzył namiętnym pocałunkiem. - Teraz jestem w 100% zadowolony.
- Zboczeniec. - rzuciłam i zaczęłam uciekać.
- Tylko nie zboczeniec!! - Nath odstawił kosz i pobiegł za mną.
Biegliśmy tak przez chwilę, aż w końcu mnie złapał (dałam mu fory ;3). Oczywiście zrobił to nieudolnie, bo oboje wylądowaliśmy w trawie. Na dodatek ten idiota zaczął mnie łaskotać! Przysięgam Sykes, że się zemszczę!
- Przestań, proszę! - mówiłam przez śmiech
- Najpierw mnie przeproś. - zostawał nieugięty.
- Przepraszam! Przepraszam, że nazwałam cię zboczeńcem!
- Nie wierze ci, ale niech będzie. - dzięki bogu skończył te katusze. - Pójdę po kosz.
Chwile później wrócił z tym wielkim koszem i rozłożył koc, na którym oboje usiedliśmy. Widać Nathan się postarał, bo z kosza wyjmował same pyszności. Gdy zobaczyłam, że wyjmuje bitą śmietanę w spreju, w mojej głowie powstał złowieszczy plan. Nie musiałam długo czekać, by móc go zrealizować. Gdy grzywkacz  nie patrzył chwyciłam puszkę i zaczęłam polewać go ta nieszczęsną śmietaną. Jego mina była bezcenna! Jednak Nath nie pozostawał mi dłużny i chwycił truskawki, którymi zaczął mnie rzucać (XD).
Kapitulacja nastała po 10 minutach, gdyż 'amunicja' się nam skończyła. Z wielkimi bananami na twarzach z powrotem usiedliśmy na kocu.
- Lisso, mam dla ciebie niespodziankę. - powiedział nagle Nathan.
- Jaką?
- Z racji, że mamy teraz trochę wolnego zabieram cię z nami do Hiszpanii!
- Naprawdę?!
- Słowo skauta!
- Byłeś skautem? - spytałam z mina WTF?!
- Nie nie... ale to szczegół. Ważne, że jedziesz z nami do Hiszpanii.
- Wszystko ładnie, pięknie, ale co z Arlene?
- Wszystko już załatwione. Zgodziła się.
- Tak się cieszę! - pocałowałam go. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. Jesteś całym moim światem...

CDN...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Napisany pod wpływem dzisiejszej weny ;-D A dedykuje go Moim ukochanym siostrzyczką, a w szczególności Patriciaa ♥

Zauważyłam także, że mam nową czytelniczkę Magdę - cieszę się, ze ci się podoba i że trafiłam fajnym rozdziałem w Twoje urodziny <333

piątek, 28 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 40

(Lissa)

Chłopacy są pojebani... oczywiście pozytywnie. Robić pogrzeb dla kwiatka - czy to jest normalne?
Nastał kolejny dzień, czyli realizacja mojego diabelskiego planu. Siedziałam na ławce przed szkołą i czekałam na Elene. Umówiłyśmy się wcześniej by pogadać o zeswataniu Roxx z Dean'em.
Zauważyłam ją kilka minut później.
- Witam szanowną panią. - zaśmiałam się. - Co ty taka wystrojona?
- Ja zawsze jestem wystrojona. - uśmiechnęła się. - A co do tematu naszego tak wczesnego spotkania - powiedziała ziewając. - Masz jakiś plan?
- Trochę nad tym myślałam i ... - streściłam jej plan mojej małej swatki.
- Czyli moim zadaniem jest...?
- Zwabienie Roxx. Ja z Dean'em wszystko przygotujemy tylko potrzebujemy twojego uroku osobistego.
- Skoro jesteście aż tak zdesperowani...
Śmiałyśmy się dopóki przybycie Roxx i Michaela nam przeszkodziło. Michael myślał oczywiście, że coś brałyśmy, jak to on.
Po 13:00 zajęcia skończyły się, więc po pożegnaniu się z przyjaciółmi mogłam wcielić w życie swój plan. Pojechałam do restauracji Variete (tak, w tej której polałam Nath'a barszczem XD) by upewnić się czy wszystko jest już gotowe. Postanowiłam pójść w stronę klasyki i zorganizowałam im romantyczną kolację. Jestem pewna, że  to wypali, bo widziałam jak na siebie patrzą.
Postanowiłam, że zadzwonię do Dean'a i opowiem mu co i jak. Teraz całe powodzenia tej 'akcji' zależy od El i jej daru przekonywania.


(Elena)

- No zgódź się! - starałam się nakłonić Roxx do wybrania się ze mną do Variete.
- Co z tego będę miała? - cała Roxx.
- Yyyy... satysfakcje!
- ...
- Oj proszę cię!
- Niech ci już będzie. - tak! Uległa! Jestem genialna. - Powiesz mi chociaż o co ci chodzi?
- Zrobimy sobie babski wypad. Lissa też przyjdzie.
- Gdzie i kiedy?
- Przyjadę do ciebie i pomogę ci się uszykować.
- Mam jakiś wybór?
- Nie. - uśmiechnęłam się.


(Lissa)

Za kilka minut Roxx przyjeżdża do restauracji . Byłam strasznie podekscytowana. Chciałam żeby wszystko się udało, bo widziałam zdenerwowanie na twarzy Dean'a. Szczerze, nie spodziewałam się tego. Zawsze lekko podchodził do życia, a boi się randki z dziewczyną?
Chwilę później w drzwiach restauracji pojawiła się El z Roxx. Gdy zobaczyłam ofiarę mojej swatki z wrażenia otwarłam buzię. Elena się spisała; Roxane wyglądała bajecznie.
Dziewczyny usiadły przy stoliku 'czekając na mnie'. Tak jak omówiłyśmy z Eleną, dziewczyna odeszła od stolika pod pretekstem pójścia do toalety. Gdy El ukradkiem wyszła z restauracji, ja dałam znak Dean'owi (czyt. walnęłam go). Chłopak ogarnął się i udał się do samotnie siedzącej przy stoliku Roxx.
Najwyraźniej dziewczyna nie zauważyła naszego podstępu, bo była zajęta rozmową z Dean'em. Postanowiłam, że zostawię ich samych i podążając w ślady Eleny i wyszłam z restauracji. 
Szłam w stronę domu z uśmiechem na twarzy, który powiększył się gdy dostałam sms od Nathan'a.
'Jutro; park. Ty i ja ;*'
Od razu odpisałam.
'Z miłą chęcią <3 Wpadnij po mnie o 16:00'

'Do jutra. Kocham cię <3'
Nadal radosna z głupim uśmiechem wlepionym w telefon wróciłam do domu. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę i położyłam się spać.

CDN...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trochę nudny, ale wolałam nie ryzykować napaścią zbrojną przez moją nową siostrzyczkę ;-D
Obiecuję, że w następnych rozdziałach będzie się działo (Sylwia, wiesz o co chodzi XD)

Ten skromny rozdział dedykuje Roksanie ;-D 

Mam prośbę... Dobijemy do 8 komentarzy? Będę szczęśliwa ;-D
Z góry dziękuję.... Kocham Was <333

niedziela, 23 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 39

(Nathan)

- Wychodzę jełopy! - wydarłem się na cały dom.
- Gdzie cię młody niesie? - zapytał Tom. - I nie wydzieraj się jak pijak na froncie.
- Do Lissy i jak mam się nie wydzierać? W tym domu?!
- Oj tam. Idź już, bo się dziewczyna obrazi.
Wyszedłem z tego domu wariatów i po wejściu do auta pojechałem do szkoły Lissy.
Kilkanaście minut później byłem już pod szkołą. Zbliżała się 14:30, więc powinna już skończyć zajęcia. Wysiadłem z samochodu i oparłem się o niego. Wzrokiem zacząłem szukać Lissy. Zobaczyłem ją chwilę później wychodzącą z El i Roxx z budynku. Pomachałem w jej stronę, a ona uśmiechnęła się i odmachała mi. Pożegnała się z przyjaciółkami i podeszła do mnie.
- Witaj kochanie. - powiedziała i pocałowała mnie. - Masz jakieś plany na dzisiaj?
- Szczerze? Jeszcze nie...
- To dobrze! Jedziemy do mnie. Arlene chce cię poznać.
- Naprawdę? Nie wstydzisz się mnie? - zaśmiałem się
- Nie mam czego; tak myślę. - odparła i opierając ręce na mojej klacie pocałowała mnie.
Jakieś 10 minut później byliśmy pod domem Lissy. Przyznam, że trochę bałem się spotkania z jej ciotką, jednak nie dałem tego po sobie poznać. Wiedziałem, że Lissie bardzo na tym zależy, więc postanowiłem pokonać swój lęk. Z uśmiechem na ustach stałem pod drzwiami, a Lissa nacisnęła klamkę.


(Lissa)

Wraz z Nathan'em wchodziłam do mojego domu.
- Arlene! Jesteśmy już! - zawołałam z korytarza.
- Może jej nie ma? - powiedział Nathan.
- Co, boisz się?
- Nie, ja tylko... - nie dokończył, bo z piętra zbiegła Arlene.
- O, już jesteście. Chodźcie do salonu.
Pociągnęłam Nath'a za rękę i siłą zaciągnęłam do salonu. Usiedliśmy na kanapie, a Arlene krzątała się po kuchni robiąc kawę.
- Czyli to ty jesteś tym tajemniczym chłopakiem Lissy? - zapytała, a raczej stwierdziłe.
- Tak. Jestem Nathan - powiedział i podał jej rękę.
- Miło mi cię poznać. Opowiedz coś o sobie.
- Mam 18 lat (musiałam zmienić ;-D), urodziłem się w Gloucester, mam młodszą siostrę, śpiewam w zespole The Wanted.
- Jesteś piosenkarzem? - zdziwiła się.
- I to nawet bardzo sławnym. - dodałam.
- Nie przesadzaj... - powiedział Nath.
- Ale to prawda. - pocałowałam go w policzek.
- Jak się poznaliście?- Arlene dalej ciągnęła swoje przesłuchanie, chodź na to wspomnienie uśmiechnęłam się.
- Pamiętasz jak kiedyś wpadłam zdenerwowana do domu, bo jakiś idiota wylał na mnie kawę? - Arlene przytaknęła. - Ten idiota to właśnie Nathan. I jeszcze ten 'incydent' w restauracji.
- Ranisz... - Nath zrobił minę zbitego psiaka.
- No co? To żadne odkrycie, że jesteś idiotą. - zaśmiałam się.
- I jest FOCH!
- Przepraszam. Nie fochaj się już.
- Na ciebie nie potrafię. - pocałował mnie.
- Ale wy jesteście słodcy! - wtrąciła Arlene.
- Arlene!
- Dobrze, już nic nie mówię. Widzę, że się kochacie. Dbaj o nią Nathan i co najważniejsze: pamiętaj o prezerwatywach!
- Tak będzie. - głupio się uśmiechnął.
- Chodź idioto. - znowu pociągnęłam go za rękę i poprowadziłam w kierunku mojego pokoju.
- Nie było aż tak źle, co? - zapytałam gdy byliśmy już w środku.
- Twoja ciocia jest spoko.
- No wiem!
W tej chwili przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Rękoma badał moje plecy, a ja swoje splotłam na jego szyi. Nie dane nam było nacieszyć się sobą, bo telefon Nath'a zaczął dzwonić.
- A ten czego chce? - powiedział i odebrał. - Co znowu...? Co....? Czy ty się dobrze czujesz....? Przestań ryczeć i powiedz mi o co chodzi... - mówił do telefonu. Chwilę później rozłączył się.
- Co się stało? - zapytałam.
- Myślisz, że coś udało mi się wyciągnąć? Jay beczy jak dziecko do słuchawki i mówi, że mamy szybko przyjechać.
- To na co czekasz? Jedziemy.
15 minut później byliśmy już pod domem The Wanted. Nathan otworzył drzwi, a w środku kompletna cisza. Wszędzie pusto. Skierowaliśmy się na ogródek, a tam...? Wszyscy ubrani na czaro, Tom pociesza zapłakanego Jay'a. a na środku coś na kształt trumny sklejonej z desek.
- Co to ma być? - zapytał Nath. - Czy wam kompletnie odwaliło? Co wy tu odpierdalacie?
- Stefan...on...nie żyje! - odpowiedział loczek i zaczął mocniej płakać.
- Jaki Stefan do cholery?
Jay na dobre się rozryczał i przytulił się do Tom'a.
- To co, ogłaszamy żałobę? - zapytał Tom.
Będzie mi go strasznie brakować, mimo że był z nami tylko kilka dni. - lamentował Max.
Wszyscy stali pochyleni nad 'nieboszczykiem'.
- Życie toczy się dalej, nie możemy tu tak stać z założonymi rękoma. - powiedział Siva.
- Tobie to łatwo mówić, bo nie stało stało się to przez ciebie! - warknął Jay - To wszystko wina Max'a!
- Jak to moja? - zdziwił się łysy.
- To ty pchnąłeś ten głupi wazon, który przeturlał się i strącił Stefana. - powiedział Tom
- Oj dajcie spokój. To tylko złamany kwiatek. - odparł Nath.
- Ten 'złamany kwiatek' miał własnie życie. Nie pomyślałeś, że chciał mieć żonę, dzieci, a nawet wnuki? - argumentował Jay.
- Dobra, to wy zakopcie Stefana, a ty Nath masz mnie odwieźć do domu.

CDN...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taki prezent świąteczny ;-D
Nie wyszedł mi, ale coś jest.

Ile ozdób na choince, ile kartek leży w skrzynce, ile potraw jest na stole, ile siana masz w stodole, ile spadło w górach śniegu, ile czasu spędzasz w biegu. Tyle w święta miej radości, dobra, ciepła i miłości <333

Wszystkim czytającym życzę wesołych i radosnych Świąt w gronie rodziny i TW pod choinką <333



niedziela, 16 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 38

(Lissa)

'The sun goes down
The stars come outAnd all that countsIs here and nowMy universe will never be the sameI'm glad you came'

Usłyszałam budzik. Wyłączyłam go i ciężko zwlokłam się z łóżka. Udałam się do łazienki i zrobiłam ze sobą porządek. Gdy już wyglądałam jak człowiek ubrałam się i zeszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie.  Na fotelu w salonie siedziała Arlene.
- Jak się spało? - zapytała.
- Nie tak źle, ale chętnie bym sobie dłużej poleżakowała.
- Powiesz mi z kim spędzasz całe dnie? Ostatnio widuje cie tylko rano i wieczorem.
- Przepraszam. Nie musisz się o mnie martwić. Mam wspaniałych przyjaciół i chłopaka...
- Chłopaka?
- No tak...
- Bardzo ciekawe... Kiedy zamierzasz mi go przedstawić?
- Możemy wpaść dzisiaj.
- Znakomicie. Nie mogę się doczekać spotkania chłopaka, który cię uszczęśliwia.
- Arlene!
- Co? To prawda! Ostatnio cały czas się śmiejesz.
- Może i prawda, ale proszę cię ni zamęcz go.
- O co ci chodzi?
- O pytania typu: 'Co zamierzasz zrobić ze swoim życiem', 'Dlaczego uważasz, że jesteś odpowiedni dla Lissy' itp. Taka rodzicielska gadka.
- Spokojnie, nie chcę go torturować psychicznie, tylko go poznać.
- To dobrz, a teraz uciekam do szkoły.
- Poczekaj, podwiozę cię.


(Elena)

Spóźniona dotarłam do szkoły. Po drodze wpadłam nawet w kałuże, ale na szczęście mój strój nie ucierpiał. Biegłam szybko w stronę sali, bo właśnie zabrzmiał dzwonek. Weszłam do klasy biologicznej i usiadłam obok Lissy.
- Witam spóźnialską - powiedziała.
- Hey, jakieś newsy?
- Nath'a czeka dzisiaj szkoła przetrwania. - zaśmiała się.
- O czym ty mówisz?
- Arlene chce go poznać.
- Twoja ciotka? - pokiwała twierdząco głową. - No! To niech się biedak szykuje.
- Chce go trochę  nastraszyć...
- Panno Campbell, Carter, czy ja was nie przeszkadzam? - zapytała Adams (nauczycielka).
- Ani trochę. Może pani kontynuować wykład o robaczkach. - powiedziałam.
- Nie pyskuj Carter. Do tablicy!
- To będzie ciekawe. - szepnęłam do Lissy i ruszyłam w stronę tablicy.
- Powiedz o czym rozmawiamy? - zaczęła Adams.
- O funkcjonowaniu układu pokarmowego. - odpowiedziałam.
- Dziwne, że wiesz, ale założę się, że nie masz pojęcia o co w tym chodzi.
- Ja mogę to pani z ławki wytłumaczyć.
- No, proszę Carter, tłumacz.
- To przecież banalne, nie ma tu nic do tłumaczenia! - uparłam się.
- Nie wymigasz się, wiesz, że nienawidzę nie uważania na moich lekcjach.
- Ale przecież mówię pani, że nie ma tu nic do tłumaczenia.
- Po prostu nie wiesz co powiedzieć.
- I nawzajem.
- Nie bądź bezczelna, bo wylądujesz u dyrektorki!
- A muszę?
- Jak się jeszcze raz tak do mnie odezwiesz, to tak.
- Skoro tak pani marzy o posłuchaniu jak funkcjonuje układ pokarmowy, to proszę bardzo: je pani ciastko, które przez przełyk dostaje się do wątroby i żołądka, gdzie jest ono trawione. Następnie po podróży prze jelita, strawione owe ciacho jest usuwane na zewnątrz przez odbyt i takim oto sposobem znajduje się pani w pomieszczeniu zwanym toaletą.
Ledwo skończyłam mówić, cała klasa w śmiech. Przecież to co powiedziałam wcale nie było śmieszne, takie jest życie.
Adams dziwnie się na mnie spojrzała.
- Grabisz sobie Carter.
- Ale o co pani chodzi? Pytała się pani o funkcjonowanie układu pokarmowego, więc powiedziałam.
- Działasz mi na nerwy.
- Mam być z tego dumna? - ale ona jest pusta! Nienawidzi mnie od czasu, gdy zrobiłam zadanie, którego ona nie umiała.
- Dawajcie mi popcorn! Zaraz odbędzie się tu walka w kiślu! - wydarł się Michael, który miał z nami biologię.
- Carter, Matthews wasza dwójka doprowadza mnie do szału, że mam ochotę wpisać całej klasie uwagi. - Adams nieźle się wkurzyła.
- Proszę wpisywać! Nie będziemy płakać nad rozlanym mlekiem. - to Michael, żeby nie było, że ja.
- Nie mam siły na waszą głupotę. Siadaj Carter.
Usiadłam w ławce. Zauważyłam, że Lissa ledwo powstrzymuje śmiech. Michael również, ale on nawet nie starał się opanować. Co chwilę przekręcał się i wrzeszczał nie wiadomo co.
- Możesz mi łaskawie nie przeszkadzaj Matthews i postaraj się opanować.
- W wyniku dedukcji dochodzę do konkluzji, że pani indokryzmy wobec mojej aparycji są wręcz efenebryczne.
- Nie pajacuj i mów po angielsku.
- A co ja poradzę, że pani jest mało kumata? Widać, brak pani chłopa. - jak zwykle Michael musiał coś palnąć, przez co cała klasa znowu w śmiech.
- Skąd ty niby wiesz, że nie mam chłopa, znaczy się mężczyzny?
- No przecież to widać!
- Ty sobie naprawdę grabisz!
- A co ja grabarz jestem?
- Chyba chcesz zostać w tej klasie na drugi rok razem z Carter.
- Ciekawe jak skoro wiem o biologi więcej od pani? - powiedziałam i znowu śmiech na sali.
- Mam was dość, na przerwę! - powiedziała Adams i cała klasa zarwała się z swoich siedzeń.


(Lissa)

- Ty tak zawsze? - zapytałam się Eleny na przerwie.
- Jak mam humor. - zaśmiałyśmy się.
- Korzystając z okazji, że jesteśmy same chciałam cię o coś zapytać. - zaczęłam.
- Pytaj śmiało.
- Czy ty i Jay coś ten... Podoba ci się?
- Prawdę mówiąc jest super chłopakiem, ale traktuje go raczej jak dobrego przyjaciela, ale skąd to pytanie?
- Tak tylko, byłam ciekawa.
- Muszę ci się przyznać, że podoba mi się Max...
- I ty mi to tak spokojnie mówisz?
- A niby jak mam mówić?
- No dobra, ale trzeba coś z tym zrobić!
- Nie! Ja nie chce żadnego swatania!
- Dlaczego nie?
- Bo on nic do mnie nie czuje.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Po prostu to wiem.
- Dajmy temu na razie spokój. Teraz musisz mi pomóc z Roxx i Dean'em...

CDN....

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak mnie jakoś wzięło i napisałam ;-D
Przepraszam, że same dialogi, ale tak się dzisiaj wkręciłam....

Dziękuje, że to czytacie, dziękuje za komentarze, które podnoszą mnie na duchu i dają siłę do pisania <3

Rozdział dedykuję moim wszystkim czytelnikom <333

piątek, 14 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 37

(Tom)

- Popcorn jest? - zapytałem.
- Jest! - moi poddani odpowiedzieli chórem.
- Cola jest?
- Jest!
- Film jest?
- NIE!
- Dobrze..... Wróć! Jak to nie? Gdzie jest młody?
- Jeszcze nie wrócił. - odpowiedział Jay.
- Jak to nie wrócił? Wszystko na mojej głowie! - te niedorozwoje przyprawiały mnie o zawał.
- Kłaniajcie się! Wybawca przybył! - w tym momencie do domu wleciał młody.
- W końcu łaskawie zaszczyciłeś nas swoją obecnością!
- Daj spokój. Musiałem wybrać coś co da się obejrzeć.
- Czyli? - wtrącił Jay
- 'O północy w Paryżu' - głupio się uśmiechnął, a my spojrzeliśmy na niego jak na idiotę.
- Ty sobie chyba z nas jaja robisz. - powiedział Max.
- Zawsze i wszędzie, w dzień i w nocy, w pogodę i niepogodę! - powiedział z jeszcze większym bananem.
- A zasadził ci ktoś kiedyś kopa w dupę? - zapytałem.
- Nie kopiuj Ferdka Kiepskiego! - powiedział i rzucił się w ucieczkę gdy zacząłem go gonić. Niech tylko go złapię to mu kończyny dolne z jego tylnej części ciała powyrywam!


(Lissa)

Dziewczyny wpadły po mnie i udałyśmy się do chłopaków. Elena nawet się wystroiła jak na zwykły wieczór filmowy. Roxx jak zwykle została na luzie, a ja założyłam bluzkę od Max'a.
Gdy już byłyśmy na miejscu zauważyłyśmy, że chłopcy się postarali. Kanapa i fotele były ustawione w stronę wielkiej plazmy, na stole stały miski z popcornem i innymi przekąskami oraz butelki coli.
Usiadłam na kanapie między Nathan'em i Jay'em, obok którego usiadły Elena i Roxx. Max posadził swoje cztery litery na fotelu obok mnie, a Siva na fotelu obok Roxx. Co było zabawne, gdy Tom przyszedł do nas i zauważył, że nie ma dla niego miejsca, nie przejął się i usiadł Sivie na kolanach.
- To co, oglądamy? - powiedział jakby niby nic, a my wybuchnęliśmy śmiechem
- Powiecie, jaki nasi mężczyźni wybrali film? - zapytałam gdy opanowałam śmiech.
- 'Paranormal Activity' - odpowiedział Nath.
- Horror? Naprawdę? Czy tylko ja wyczuwam tu podtekst?
- Jak podtekst? - zapytał niewinnie Nath.
- Horror = strach = przytulanie = całowanie = sam sobie dokończ zboczeńcu!
- Już drugi raz nazwałaś mnie zboczeńcem.
- Bo to prawda!
- O przepraszam! W tym domu to Max jest zboczeńcem.
- Jak to ja? - oburzył się łysy.
- A kto wpadł na genialny pomysł żeby nakręcić sextaśme? - i właśnie zwróciłam cole, którą aktualnie piłam.
- Max chciał..... nakręcić..... sxetaśme?! - zapytałam nadal się dusząc.
- Pijany byłem. - próbował się bronić.
- Nie kłam! Byłeś wtedy zupełnie trzeźwy! Jak ksiądz podczas spowiedzi! - w tym momencie walnęłam Nath'a w głowę.
- Za co to?
- Za miłość do ojczyzny. Skończcie ten temat albo wychodzę!
- Już się zamykam. - oznajmił Nath i chwilę później zaczęliśmy oglądać film.
Tak jak się spodziewałam nie obyło się bez przytulania. Ja oczywiście przytulałam się do Nathan'a, a Tom do Sivy przez co miałam chwilową padaczkę śmiechową. Co mnie zdziwiło Elena przytulała się do Jay'a. Wiedziałam, że ona nie lubi za bardzo horrorów, ale nie przypuszczałam, że będzie szukała pocieszenia u Jay'a. Na razie postanowiłam to zostawić, bo muszę skupić się na Roxx i Dean'ie. Maiłam pomóc mu w umówieniu się z Roxx, ale ostatnio tyle się działo, że nawet o tym nie myślałam.
Film skończył się dość wcześnie, więc nasz kochany Tom wymyślił, że zagramy w butelkę, a ja głupia się zgodziłam. Niestety dziewczyny nie mogły już zostać z nami i udały się do domu.
Po 5 minutach chłopaki zorganizowali pustą butelkę i mogliśmy zacząć.
Pierwszy zakręcił Tom. Pech chciał, że wypadło na mnie. Po części uratowało mnie to, że wybrałam pytanie.
- Jaka była najdziwniejsza rzecz jaką zrobiłaś? - zapytał z chytrym uśmiechem.
- Zaczepiałam ludzi na ulicy i robiłam reklamę papieru toaletowego z Biedronki. - odpowiedziałam.
- Naprawdę? - zapytał Nath z niedowierzaniem.
- Stare czasy. - uśmiechnęłam się.
- Teraz ty. - powiedział Tom i podał mi butelkę. Wypadło na Nathan'a - Prawda czy wyzwanie?
- Wyzwanie. - odpowiedział.
- Nie udawaj Chuck'a Norris'a. - odparł Jay, a my zaczęliśmy się śmiać.
- Przejdźmy do rzeczy. Musisz wyjść na ulicę i na całe gardło krzyknął: 'Kocham Jay'a! Jathan is real!'
- Nie zrobię tego! - zaczął się awanturować.
- Musisz! Inaczej wymyślę ci zadanie karne 100 razy gorsze.
- Ja nie mogę tego zrobić Przecież kocham ciebie!
- Twoja słodka gadka mnie nie ruszy. Zapieprzaj na ulicę! - powiedziałam i wskazałam drzwi.
- Stary! Twoja własna dziewczyna ci pojechała! - Tom tarzał się ze śmiechu.
- Przymknij ryjca łysa pało! - wydarł się Nath który był już w korytarzu.
- Po pierwsze nie mam ryjca, a po drugie z tekstem o łysej pale to do Max'a. - odpowiedział TomTom.
- Ej! Nie czepiajcie się moich włosów! - oburzył się Max.
- Nie zagadujcie się tak, bo jeszcze młody się wywinie. - dodał Siva.
- Racja! Do roboty Baby Nath. - powiedział Jay.
Nath wyszedł na środek ulicy, a ja z chłopakami przyglądaliśmy się mu zza okien. Chwilę później rozległ się krzyk. Zrobił to! Wykrzyczał swoją miłość do Jay'a na całą ulicę! My oczywiście mieliśmy z tego wielką polewę.
Gdy już Nath do nas dołączył, zakręcił butelką i wypadło na Jay'a.
- Czyżby przeznaczenie? - zaśmiałam się.
- Pytanie czy zadanie kochanie?
- No nie wiem... Ciężko się zdecydować - mówił gładząc się po włosach - Niech będzie wyzwanie.
- Zrób striptiz!
- Co?! - powiedziałam. - Ty się dobrze czujesz?
- No co? Dla niego to jest pikuś!
W tej chwili loczek poderwał się i po włożeniu płyty do odtwarzacza zaczął tańczyć do 'I'm sexy and I know it' powoli ściągając bluzę. Siva widząc jego sexowne ruchy taneczne nie mógł powstrzymać śmiechu.
Gdy loczek ściągnął już bluzę i rzucił ją w kąt, zaczął zdejmować bluzkę. Tom i Max piszczeli, a ja próbowałam opanować śmiech. Loczek trzymając w ręce swoją bluzkę zakręcił ją nad głową i tak jak bluzę rzucił, ale tym razem na lampę.
Jay naprawdę się w to wkręcił, bo powoli, kołysząc się w rytm muzyki odpinał spodnie. Nath w tym momencie zasłonił mi ręką oczy, ale i tak mu się wyrwałam.
Kidy już mogłam znowu widzieć zobaczyłam stojącego przede mną liczka w samych bokserkach! (takich fajnych różowych XD). Jednak nie zamierzał na tym przestać. Jego ręce spoczywały już na bokserkach.
- STOP! Ja nie chce na to patrzeć! Wychodzę! - krzyknęłam i pobiegłam schować się do kuchni.
- Możesz już wyjść. Kariera Jay'a jako striptizera dobiegła końca. - usłyszałam głos Nathan'a, który po chwili pojawił się przy mnie.
- Jesteście poważnie jebnięci.
- Dzięki za komplement. - uśmiechnął się. - Wracamy do nich?
- Jeszcze tylko coś zrobię.
Powiedziałam po czym pocałowałam go. Zrobiłam to bardzo namiętnie, co jak widać bardzo się mu spodobało. Gdy już się od siebie oderwaliśmy, przytulił mnie i poszliśmy do salonu.
- Teraz Jay! - krzyknął Tom.
- Mam się bać? - spytałam po cichu Nath'a.
Loczek zakręcił i jego 'ofiarą' został Tom.
- Wyzwanie! - powiedział zanim Jay zdążył go zapytać.
- Drogi Thomasie - zaczął niedoszły striptizer - Twoim zadaniem jest zjedzenie proszku do prania.
- Tobie chyba kompletnie odjebało! - sprzeciwił się TomTom.
- A kto miesiąc temu kazał mi zjeść trawę?
- Nie ważne. - odpowiedział Tom i poszedł do łazienki. - Gdzie my mamy w ogóle proszek do prania?! - wydarł się.
- Pod umywalką jełopie!
Po 5 minutach Tom wrócił z kartonem proszku do prania. Jay wręczył mu łyżeczką i Tom zaczął jeść.
- Mmmmm... Smakuje jak truskawki.
- Ty naprawdę jesteś jełopem. - dodał Max.
W taki sposób spędziliśmy resztę wieczoru. Później pożegnałam się z chłopakami,a Nath odprowadził mnie do domu pod same drzwi.
- Do zobaczenia jutro? - zapytałam.
- Jasne, Przyjadę po ciebie do szkoły.
- Nie musisz.
- Ale chce.
Powiedział, a nasze usta złączył się w pocałunku. Trwaliśmy tak przez chwilę, ale potem Nathan musiał wracać.

CDN....

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Macie 37 cieszycie się?
Nie komentuje tego, zostawiam waszej opinii.

A propo komentarzy.
Pod ostatnim rozdziałem miałam 8 komów!
Dziękuje wam bardzo! Nie spodziewałam się!
Tak jak tego, że mam już 8 obserwatorów.
Myślałam, że nikt nie będzie chciał tego czytać, ale jednak ;-D

Jeśli chcecie być informowani o kolejnych rozdziałach podajcie mi swoje TT ;-D

sobota, 8 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 36

(Lissa)

Podsumowując wczorajszy dzień, nie było aż tak źle. Najbardziej cierpieli Max i Jay, ale to chyba wiadomo dlaczego. Myślałam, że przez ten męczący ich kac się trochę uspokoją, ale kogo ja oszukuje? Podczas odpakowywania prezentów zachowywali się gorzej niż goryle w okresie godowym! Jedynym spokojnym był Jay (!), który spal słodko na kanapie. Nath postanowił to wykorzystać i polał jego spodnie sokiem pomarańczowym. O dziwo loczek nie obudził się, co było pocieszające dla Nathan'a.
Najgorzej było gdy Max i Tom postanowili 'pomóc mi' w odpakowywaniu prezentów. Niby nic złego, ale oni rzucili się na nie niczym sępy na padlinę. Dosłownie! Zachowywali się jak małe dzieci podczas gwiazdki zrywając papier i oglądając zawartość paczki. A przechodząc do zawartości. Od Nareeshy dostałam piękne buty, od Kelsey śliczną bluzkę, a El i Roxx sprezentowały mi super full capa i dużego białego miśka. Niestety mój misio został uprowadzony! Przez kogo? Sive! Tak, Sive! Gdy tylko zobaczył swoją ofiarę, złapał go i uciekł z nim do pokoju. Ja nie wiem czy on jest taki głupi, czy jego rozwój psychiczny zakończył się na 3 klasie podstawówki. Nathan próbował go złapać, ale ten zamknął się na klucz w swoim pokoju i krzyczał, że nie odda swojej księżniczki.
Darowałam Sivie tego misia zaczęłam przeglądać pozostałe prezenty. Mam tylko nadzieję, że w takim towarzystwie moje IQ nie zmaleje.
Widać, że Max się wysilił, bo dostałam do niego zajebistą bluzkę i moje ulubione perfumy. Kradziej miśków także się postarał, bo dał mi uroczą sukienkę (na pewno wybierała ją Nareesha , bo pasowała do butów od niej). Prezent od Jay'a był najbardziej przewidywalny. Podarował mi butelkę najlepszego wina. Najbardziej ucieszył mnie jednak prezent od Nathan'a. Gdy rozdarłam papier (który jakimś cudem ocalał ;-D) ujrzałam nasze zdjęcie i pięknej drewnianej ramce, a do tego wręczył mi bransoletkę ze srebrną zawieszką i wygrawerowanym na niej napisem 'Lissa & Nathan 4ever'. Ze szczęścia z mojego oka poleciała pojedyncza łza, ale gdy Nathan ją zobaczył przytulił mnie i pocałował. Później na całe 5 minut się obraził, bo znowu rozczochrałam mu grzywkę.
Resztę popołudnia leczyliśmy kaca. Znaczy się ja, Nath i Tom nie musieliśmy, ale resztę nadal porządnie trzymało.
Tak więc mogę zaliczyć tamten dzień za udany, Dzisiaj chłopaki zaprosili mnie na wspólny wieczór z dobrym filmem, a to znaczy, że znowu im odbije, upiją się lub będą podrywać słupy albo wszystko naraz.
Wygrzebałam się z łóżka i po orzeźwiającym prysznicu przebrałam się. Z racji, że miałam jeszcze dużo czasu do spotkania klubu KAC (kategoryczni alkoholicy całodobowi XD) postanowiłam spędzić trochę czasu z Arlene.

CDN....

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że taki krótki, ale następny będzie dłuższy.

Z dedykacją dla: 
Nina Yo & Patriciaa ♥ - kocham was dziewczyny <333


Z racji tego, że wczoraj minęły już 3 miesiące odkąd prowadzę tego bloga taki mały prezent dla was:
Nathan <3


Jay <3


Max <3


Tom <3


Siva <3



I moje ulubione:


Mam nadzieję że się spodobały ;-D
Buziaczki ;-*

środa, 5 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 35

(Nathan)

Obudziłem się z lekkim bólem głowy. Chciałem się poruszyć, ale powstrzymałem się gay zobaczyłem, że Lissa leżała wtulona we mnie. Wyglądała tak słodko; niczym anioł. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Chwilę później mój anioł obudził się.
- Dzień dobry. - powiedziała uśmiechnięta.
- Dzień dobry. Jak się czujesz?
- Bardzo dobrze, a ty?
- Jedno słowo: kac.
- Aż taką masz słabą głowę?
- Ej! A jak to w ogóle możliwe, że tobie głowa nie pęka?
- Umiem pić, nie to co wy.
- Jeden dzień już pełnoletnia, a jak się wymądrza!
- Bardzo śmieszne, a teraz rusz tą dupę! Trzeba ogarnąć tą dżunglę!
- Ja mam się ruszyć? To ty na mnie leżysz!
- Nie narzekaj! - powiedziała i walnęła mnie w ramie.
- Ał! To bolało!
- Ale z ciebie chucherko! - słodko się zaśmiała.
- Wiem jak złagodzić tan ból.
- Jak?
- Tak....
W tym momencie pocałowałem ją. Najpierw delikatnie, potem coraz namiętnie. Pragnąłem jej. Wiem, że jesteśmy parą dopiero dwa dni, ale nie mogłem się powstrzymać. Doprowadzała mnie do szaleństwa. To nie było zwykłe zauroczenie, tylko czysta, namiętna miłość. Czułem to głęboko w moim sercu. Tylko nie byłem pewny co Lissa do mnie czuje.


(Lissa)

- Zakochańceee! Możecie przestać migdalić się w miejscu publicznym? - do salonu wpadł, a raczej wczołgał się Tom.
- Salon w naszym domu to dla ciebie miejsce publiczne? - Nath wstał z podłogi i udał się do kuchni.
- Przecież tu każdy może wejść! -TomTom udawał oburzonego.
- A kto ostatnio pedalił się z Kelsey na kanapie, co?
- Ja mogę bo jestem najstarszy!
- Raczej najgłupszy.
- Chłopaki przestańcie! - wtrąciłam się w ich konwersację. - Lepiej się ruszcie i zróbcie mi śniadanie.
- Słyszałeś? Do roboty! - powiedział Nathan do Tom'a.
- Ja? Taki stary nie jestem, bo mam słuch doskonały, a Lissa powiedziała "zróbcie". A wiesz co to oznacza? Że ty baranie masz mi pomóc!
- Cóż za dedukcja Sherlocku.
- Ludzie trzymajcie mnie, bo jak go dorwę! - Tom chwycił patelnię i rzucił się z nią na Nath'a.
- Co to za hałasy? Spać nie idzie.... - ze schodów staczał się Max wraz z Jay'em.
- Tom postanowił zagrać w tenisa. - powiedziałam.
- Jak to w tenisa? - zdziwił się Jay.
- Normalnie. Tylko zamiast rakiety użył patelnię, a za piłkę robi głowa Nath'a. - gdy to powiedziałam zaczęłam się śmiać jak opętana.
Max popatrzył na mnie jak na debilkę, ale gdy zobaczył Tom'a goniącego mojego chłopaka z patelnią padł ze śmiechu. Doałownie. Może to też dla tego, że był nieźle podchmielony (XD) Z tego co wiem to on i Jay wypili najwięcej.
Zdziwił mnie fakt, że zrobiło się tak jakoś cicho. Nie było już słychać krzyków Nathan'a, co mnie trochę zaniepokoiło. Jednak po chwili wszystko się wyjaśniło, gdy oboje wrócili do kuchni. Co było dziwniejsze Tom za plecami trzymał megafon! Nie miałam pojęcia, co oni knują, ale nie musiałam długo czekać, bo chwycili megafon i zaczęli  śpiewać na cały dom.
I got a hangover, wo-oh!
I've been drinking too much for sure.I got a hangover, wo-oh!

I tak w kółko! Nasze skacowane gołąbeczki (czyt, Max i Jay) pod wpływem tego jazgotu złapali się za swoje głowy i schowali się za kuchenny blat.
- Czy wam do reszty odwaliło? - do naszej gromadki dołączyła Nareesha.
- My tylko próbujemy rozruszać te pijaczyny. - odparł Nath.
- Was to chna jeszcze trzyma.
- Po czym to wywnioskowałaś? - zapytał Tom jak jakiś profesor.
- Jednak zmienię zdanie. To wasza głupota.
- FOCH! - krzyknęli jednocześnie, a Nathan podszedł do mnie.
- Doczekam się w końcu tego śniadania?
- Daj mi 10 minut, a zjesz najlepsze w swoim życiu śniadanie.
Gdy już byliśmy po śniadaniu i porannej toalecie ja i dziewczyny wróciłyśmy do siebie, by się przebrać. Prezenty zostawiłam w chłopaków, bo i tak tam wracam, a nie chciało mi się ich taszczyć.

CDN...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taki krótki, pisany dzisiaj gdy nie miałam prądu ;-D

Dla Nina Yo - nie mogłaś się doczekać ;-D

niedziela, 2 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 34

(Lissa)


Piątkowy poranek. Normalni ludzie cieszą się z tego faktu, jednak ja nie.
Dzisiaj kończę 18 lat. Według prawa jestem już dorosła.
Udałam się do łazienki. Po orzeźwiającym prysznicu stanęłam przed lustrem. Otworzyłam szafkę, ale zamiast  pasty wyciągnęłam.... żyletkę. Popatrzyłam na nią i przypomniałam sobie wszystkie chwile słabości w moim życiu. Do mojej głowy wdarły się także przyjemne wspomnienia. Wspólny czas spędzany z rodzicami, dzień w którym dołączyłam do TWFanmily . Potem przyjazd tu i spotkanie z Nath'em, wspólne chwile, moment w którym poprosił mnie, żebym została jego dziewczyną. Moje życie nabierało przyjemnych obrotów.
Z takimi myślami odłożyłam żyletkę i po skończeniu porannej toalety i ubraniu się poszłam do szkoły.
Wyszłam dość wcześnie, więc na placu byłam pierwsza.
- Wszystkiego najlepszego! - usłyszałam krzyk za plecami.
- Skąd wy wiecie,że ja...? Ah, nieważne. Proszę was, nie mówcie o tym nikomu.
- Dlaczego? - spytała Roxx. - Masz już 18 lat, więc trzeba to uczcić!
- Nie mam ochoty. Chodźcie na lekcję.


(Nathan)

- Tom debilu podaj mi te balony! - czy oni nie rozumieją co ja do nich mówię? - Jay, przestań zachowywać się jak pedał i daj mi te serpentyny!
Nie mogłem ujarzmić tej bandy dzikusów! Ja tu próbuje zorganizować zajebiste urodziny dla Lissy, a oni zachowują się jak przeczkolaki! 
Jay wplata sobię we włosy różowe serpentyny i mówi, że będzie kolejną Drag Queen, Tom na balonach rysuję coś na kształt zwierzątek (pedofil jeden XD). Siva zamknął się w łazience i ryczy bo mu Jay ukradł serpentyny, a Max od pół godziny penetruje naszą lodówkę. 
Gdyby były tu Kelsey i Nareesha pomogłyby mi ich uspokoić. Niestety powiedziały, że będą później, bo muszą się przygotować. Taaaa już to widzę. To im wieki zajmie! Mani, pedi, makijaż, fryzurka itp. A to MI mówią, że najdłużej się szykuje, ale przecież re włosy same się nie zrobią!
Za kilka godzin impreza ma się zacząć, a chata w rozsypce! Boże, jeśli tam jesteś proszę, obdaruj ich rozumem, chociaż minimalnie!


(Lissa)

Byłam już po lekcjach i z dziewczynami zmierzałyśmy do mojego domu. Te wariatki wymyśliły sobie babski wieczór jako uczczenie moich urodzin.
Całe popołudnie spędziłyśmy na robieniu mini SPA. Przesiedziałyśmy by tak cały wieczór, ale zadzwonił Nath i zaprosił nas na wieczór filmowy. Z początku chciałam odmówić, ale dziewczyny mi zagroziły mi. Zostałam również zmuszona by ubrać to. Nie wiem dlaczego, przecież to zwykły wieczór filmowy.
Zbliżała się 19, więc udałyśmy się w drogę do ich domu.
Zdziwił mnie fakt, że Elena wdarła się do środka bez pukania. Roxx chwyciła mnie za rękę i zaciągnęła do środka. Było tam zupełnie cicho i ciemno.
- Gdzie wywiało ta dzicze? - zapytałam.
- Do lasu, a gdzie niby? - zaśmiał się Roxx.
Nagle światło zapaliło się oświetlając całe pomieszczenie i zza kanapy wyskoczyli chłopcy.
- NIESPODZIANKA! - wydarli się na całe gardło.
Rozejrzałam się po salonie. Wszędzie były kolorowe balony, z sufitu zwisały serpentyny, a na ścianie przywieszony był wielki transparent  z napisem 'Wszystkiego Najlepszego Lissa' a pod spodem wielka '18'.
- Co to ma być? - zapytałam.
- Twoja słit 18! Niestety MTV nie dotarło. - odpowiedział Jay.
- Skąd wy wiecie o moich urodzinach?!
W tej chwili wszyscy spojrzeli na Nathan'a.
- Nie patrzcie tak na mnie! Ja wiem od Eleny!
- Co?! Ja ci przecież nic nie mówiłam!
- Mówiłem, że z facebooka! - wydarł się Tom.
- Zamknij się idioto! - Nath walnął go w brzuch.
- Dobra, skończmy ten temat i zacznijmy zabawę! - w Sivę wstąpił duch imprezy.
- Proszę Lissa. Nie codziennie kończy się 18 lat.   - powiedział Nath patrząc mi w oczy.
- Nathan, ja wcale nie chciałam tych urodzin.
- Dlaczego? A poza tym tak się postarałem. - zrobił te swoje słodkie oczka.
- Niech ci będzie.  Zostanę dla ciebie. - chłopak załapał mnie i zakręcił dookoła.
- Czy wy coś....? - zapytał Tom.
- Można tak powiedzieć. - odpowiedział uśmiechnięty Nath
- Jesteście razem?! W końcu! - krzyknął Jay.
- Jak to w końcu? - zapytałam.
- To ja pójdę... sprawdzić czy wszystko jest gotowe. - powiedział loczek po czym zwiał.
Gdy już się rozluźniłam, impera zaczęła się w najlepsze. Przez jakiś czas zchodzili się goście i wręczali mi prezenty. Pośród nich zauważyłam Michaela.
- Wszystkiego najlepszego! - powiedział gdy podszedł do mnie.
- Ciebie tez w to wciągnęli? 
- El i Roxx powiedziały, że szykuje się imprezka z okazji twoich urodzin, więc nie mogłem tego przegapić.
- No tak. Mogłam się tego spodziewać.
- Mam coś dla ciebie. - z kieszeni wyciągnął czerwone pudełko.
- Michael, nie musiałeś...
- Ale chciałem. Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Gdy otworzył owe tajemnicze pudełko zaniemówiłam. W środku znajdował się naszyjnik z literką 'L'.
- Michael, to jest piękne. Dziękuje! - W tym momencie przytuliłam go.
Chwilę później impreza rozkręciła się. Ja, Kelsey i Nareesha szalałyśmy na parkiecie, Jay robił za barmana. Max podrywał jakąś dziewczynę, a Tom i Siva robili za 'centrum rozrywki' (czyt. robili z siebie kompletnych idiotów).
Nagle muzyka ucichła, a Nath z mikrofonem w ręce wgramolił się (dość nieudolnie) na stół.


(Nathan)

Już czas! Mój genialny, wręcz szatański plan wcielę w życie. 
Wyłączyłem muzykę, chwyciłem mikrofon i stanąłem na stole.
- Panie, panowie i inni. - tu spojrzałem na Tom'a i Sivę, którzy odstawiali 'taniec godowy' - Oraz droga solenizantko. Będziecie światkami pierwszego, corocznego konkursu 'Jaki talent maja członkowie TW oprócz śpiewania?' 
- Co ty młody odwalasz?
- Zamknij się łysy! No więc tak. Przedstawiam naszych nominowanych: Jay McGuiness, Max George. Tom Parker oraz Siva Konserwa...
- Kaneswaran! - krzyknął mulat.
- Mniejsza z tym. Oto nasz pierwszy nominowany: Jay!
Włożyłem wcześniej przygotowaną płytę do odtwarzacza DVD i zaczął się seans.
- Nominowany w kategorii: 'Jak to do kuchni wejść się chciało...'


(Lissa)

Co Nathan odwalał? Ten idiota wymyślił sobie jakiś konkurs!
Po wlezieniu na stół zaczął swoją 'przemowę' i do odtwarzacza DVD włożył jakąś płytę. Gdy wcisnął play na ekranie pojawił się Jay w kuchni. Chłopak krzątał się po pomieszczeniu penetrując wszystkie szafy i podśpiewując 'I'm sexy ans I know it'. Kręcąc bioderkami (XD) zabrał się za gotowanie.Niestety nic mu z tego nie wyszło bo te 'danie' się zapaliło, a ten debil zamiast polać to wodą, polał patelnie piwem! Spodowało to większy pożar. Wyglądało to dość zabawnie, tylko bohaterowi tego filmu nie było do śmiechu.
- Zabiję cię młody! - warknął Jay.
- Spokojnie, to jeszcze nie koniec. - ciągnął Nathan. - Nasz następny nominowany: Max, w kategorii 'Wytrzymałość żołądkowa'.
- Grabisz sobie BabyNath! - Max'em już trzęsło.
- Cicho tam! Łysy idź do łazienki i sprawdź czy cię tam nie ma.
Nath puścił następny film, tym razem z Max'em. Na nim nasz czepialski zakrada się do kuchni. Po dogłębnej inwigilacji sokoli wzrok wypatrzył.... nieudane danie Jay'a! On to 'coś' zjadł! Nie wierzę w to co widzę! Jednak po chwili łysol tego pożałował, bo zerwał się z miejsca i zamknął się w łazience.
- To nie jest śmieszne! Przez cały dzień z łazienki nie wychodziłem! - powiedział Max, gdy cały tłum wybuchnął śmiechem.
- A to jeszcze nie wszystko! Następna kategoria to: 'Mistrz podrywu' , a nominowany to Tom!
I znowu to samo; kolejny film. 'Akcja' tego filmu odbywała się tym razem na ulicy. Nasz bohater (czy. Tom) był nachlany w trzy dupy! To nie wszystko! On się przystawiał do.... słupa! Wyglądało to komicznie! Słychać było Tom'a mówiącego 'Kochanie, co powiesz na randkę we dwoje?', 'Wyjdziesz za mnie?' itp. Kelsey widząc swojego chłopaka oświadczającego się słupowi tarzała się ze śmiechu.
- To jest fotomontaż! Ja tego nie pamiętam! - Tom próbował ochronić swój honor. - To nie ja!
- Nie pamiętasz, bo byłeś pijany.
- Pozwę cię młody za nielegalne pokazywanie filmów z moją osobą!
- Czyli przyznajesz, że to byłeś ty?
- Ja nic takiego nie mówiłem....
- Mniejsza z tym. - Nathan dalej mówił swoje. - Ostatni nominowany to: Siva, w kategorii: 'Myślisz, że umiesz tańczyć?'
Tego się nie spodziewałam! Na tym nagraniu Siva tańczył 'Gangam Style' z mopem. Nie byłoby to takie dziwne, gdyby nie fakt, że on tańczył w... czerwonych bokserkach w miśki! Mina Nareeshy, gdy to zobaczyła bezcenna! Mina Sivy także, ale już nie tak pozytywnie.
- To już wszyscy nominowani na dzisiaj. Zapraszam szanowne jury w składzie: Lissa, Kelsey, Nareesha, Elena i Roxane na naradę w celu wyłowienia zwycięscy! Powiem, że czeka na niego ekskluzywna nagroda!
Zszokowana tym, że awansowałam na członka jury, zostałam pociągnięta przez Kels i Nar do innego pokoju. Chwilę później dołączyły do nas Elena i Roxx, więc 'narada' zaczęła się.



(Max) 

Młodego totalnie pogrzało w tej jego małej główce! Jak tylko ta impreza się skończy będzie miał ze mną do czynienia. Ale nie powiem, oglądanie Tam'a podrywającego słup było dość zabawne.
Ciekawe o co mu chodziło z tą 'ekskluzywną nagrodą'. Zostało nam tylko czekać, aż dziewczyny wyjdą ze swojego 'pokoju narad'.


(Nathan)

Dziewczyny wybrały już, kto najlepiej robi z siebie głupka. Gdy już dały mi kopertę z wynikami poszliśmy do naszych niecierpliwców.
Znowu wskoczyłem na stół i zacząłem.
- Panie, panowie i inni! Mamy już wyniki konkursu 'Jaki talent maja członkowie TW oprócz śpiewania?'- rozdarłem kopertę i przeczytałem jej zawartość. - Zwycięzcą został.... werble proszę...... Thomas Anthony Parker!
Wszyscy zaczęli bić brawa, a Kelsey przyprowadziła naszego zwycięzce na prowizoryczną sceną, czyli ten nieszczęsny stół.
- Gratuluje zwycięstwa! A oto nagroda! - wziąłem od Nareeshy 'statuetkę' i podałem ją Tom'owi.



(Lissa)

Nie spodziewałam się, że Nathan jest taki pomysłowy! Myślałam, że ta nagroda to bujda, albo kupon zniżkowy do Biedronki lub coś w tym stylu. Ale gdy zobaczyłam jak Nath podaje Tom'owi..... złoty przepychać do kibla, wyplułam colę, którą w tym momencie piłam. Po reakcji TomTom'a widać było, że się tego nie spodziewał. Nie tylko ja nie mogłam powstrzymać śmiechu. Max widząc ten nieszczęsny przepychacz zmienił swój wyraz twarzy na wielkiego banana.
Jakieś 30 minut później impreza rozkręciła się na maxa gdy do salonu wpadł Siva z kartonami piwa.
- Uwaga, uwaga! Zapasy przybyły! - krzyknął Jay. - Kto ma ochotę na małe co nieco?
- Ja! - powiedział Tom. - Oranżadkę to ja zawsze!
- Oranżadka! Gdzie?! - zapytał Max i zaczął szukać swojej oranżadki.
- Może pójdziemy w jakieś spokojniejsze miejsce? - podszedł do mnie Nath i dziwnie poruszył brwiami
- Zboczeniec!
Udałam focha i odeszłam w kierunku Max'a, który znowu próbował poderwać dziewczynę wykonując sexy ruchy. Widać, że trochę za duzo wypił, ale nie tylko on. Loczek wdrapał się na barek i także prezentował swój talent taneczny.
Później było jeszcze gorzej gdy Tom przyniósł jeszcze więcej alkoholu. Jay dorwał się do jednej z butelek i krzyknął.
- Wznoszą toast za Lissę! Teraz już możesz bezkarnie pić! - powiedział dając mi jakieś niezrozumiałe znaki.
- Tobie to tylko alkohol w głowie.
- Alkohol, sex i skittelsy - poprawił mnie Nathan.
- Racja.
Potem pamiętam tylko dziką, pełną alkoholu balangę, a później urwał mi się film...

CDN...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To chyba mój najdłuższy jak dotąd rozdział.
Postanowiłam dodać kilka gifów, mam nadzieję, że się spodobało ;-D

Powiem wam, że w sobotę przyśnił mi się pomysł na zakończenie tego opo.
(Nie martwcie się, na razie nie zamierzam kończyć)
Jak myślicie? Jest to happy end, czy jednak nie?
Wyrażajcie swoje opinie w komentarzach ;-D

Rozdział dedykuję wspaniałym: 
Olga Lowe - za Twoje komentarze <3
Nina Yo - za Twoją motywację <3
Jestę Sufitę. ♥ - za Twoje pozytywne słowa <3

Patriciaa ♥ - za to, że czytasz <3
i oczywiście dla mojej sis Angeliki - za całe wsparcie <3

KOCHAM WAS <3333

A to tak na pocieszenie przed poniedziałkiem:
 
Nejfan i łysy <333




środa, 28 listopada 2012

LIEBSTER AWARD

Zostałam nominowana, czemu bardzo się dziwie. Ale cóż ;-D  Zaczynamy...

PYTANIA:
1. Ulubiony sok ?
Tymbark...;-D
2. Ulubione imię żeńskie ?
Stefania
3. Blondyn, brunet, szatyn, czy rudy ?
Raczej brunet, ale blondyn tez może być ;-D
4. Lato, zima, jesień, czy wiosna ?
Lato <333
5. Kiedy masz urodziny ? ( nie trzeba roku. )
4 luty
6. Nosisz okulary ?
Nie
7. Pisanie opowiadań, wierszy, czy piosenek ?
Opowiadań ;-D
8. Jaki jest typ Twojego wymarzonego chłopaka ?
Najważniejsze jest poczucie humoru ;-D
9. Lubisz Frugo ?
Tak, ale wole tymbark.
10. Od jakiej piosenki/wydarzenia, pokochałyście/pokochaliście swój ulubiony band ?
The Wanted pokochałam od 'Chasing The Sun' gdy siostra pokazała mi teledysk.
11. Brytyjski akcent, czy amerykański akcent ?
Zdecydowanie brytyjski <333


NOMINUJĘ:
1. "...Like A Rocket To The Sky.
2. "Maie w dupie miłość chłopcy, miłość ma was w dupie trudno!"
3. Replace Your Heart 
4. Well Let Me Tell You A Story
5. "Follow the dream, work hard, inspire and be inspired
6. As Long As You Love Me
7. You'll find us chasing the sun.
8. The.Wanted.Story. - I'll go wherever you will go...
9. Nie ignoruj szeptów przeznaczenia, bo nigdy nie wiesz co ono chce ci przekazać.
10. Czasem warto uśmiechać się do ludzi bez powodu... Może właśnie tak poznasz swoja prawdziwą miłość..?
11. I need you to lie


PYTANIA:
1.Ulubiona piosenka?
2. Dlaczego piszesz opowiadanie?
3. Wymarzony prezent?
4. Co najbardziej cenisz w życiu?
5. Ulubiony film?
6. Co pomaga ci, gdy jesteś smutna?
7. Ulubiony przedmiot w szkole?
8. Ile masz lat?
9. Ulubiony członek TW?
10. Ulubiona książka?
11. Ulubiony serial/film?

piątek, 23 listopada 2012

ROZDZIAŁ 33

(Lissa)

Obudziłam się.... na stole. Obok mnie leżały Kelesy i Nareesha. Zeskoczyłam z niego, ale natrafiłam na coś.... miękkiego.
- Ałłłłł! - usłyszałam głos.
- Siva? Boże przepraszam, nie widziałam cię.
- Co się dzieje? - zapytała Nareesha, która obudziła się przez krzyki Sivy.
- Przygniotłam twojego chłopaka. - odpowiedziałam.
- Siva, co ty robisz na podłodze?
- Leże, a co nie widać?
- Głupi jesteś, wiesz?
- Ja?! To ty śpisz na stole z trzema kobietami. Czuje się zazdrosny.
- Zamknijcie się! Głowa mi pęka! - naszą wymianą zdań obudziliśmy Kelsey.
- To trzeba było tyle nie pić. - powiedział Seev.
- Ty też nie jesteś w najlepszym stanie. - odpowiedziałam mu.
- Ale przynajmniej wypiłem mniej od was pijaczki.
- Ja ci dam pijaczki! Poczekaj tylko, aż wyleczę kaca! - powiedziała Nareesha i osunęła się ze stołu pociągając ze sobą Kelsey.
- To potwierdza, to co przed chwilą powiedziałem. - rzucił Siva i zebrał swoją osobę z podłogi i poszedł do siebie.
Po jakiś 40 minutach ja, Kelsey i Nareesha siedziałyśmy w kuchni próbując namówić Jay'a żeby zrobił nam śmiandanie.
- Jay proszę. Ty jesteś takim dobrym kucharzem, zrób nam śniadanie. - lamentowała Kelsey.
- Niech wam już będzie. - powiedział zrezygnowany.
- Kochamy Cię! - odparłyśmy jednocześnie i rzuciłyśmy się mu na szyję.
- Jay, wiesz gdzie jest Nathan? - spytałam gdy smażył jajecznice.
- Z tego co wiem to miał upojną noc z Max'em. - odpowiedział z bananem na twarzy.
- Co masz na myśli? - wtrąciła się Nareesha.
- Wyjdź do ogrodu to się przekonasz.
Poderwałyśmy się z krzeseł i pobiegłyśmy do ogrodu. To co zobaczyłyśmy wywołało u nas niepowstrzymany atak śmiechu. Na środku basenu na pontonie leżeli Max i Nathan w dość jednoznacznej pozycji.
Nasze śmiechy obudziły Max'a, który chcąc się przewrócić na drugi bok, wpadł do basenu. Chwile później jego los podzielił Nathan, jednak nasze śmiechy ustały gdy zauważyliśmy, że Nath nie umie pływać. Bez chwili wahania wskoczyłam do wody i popłynęłam do niego. Chwyciłam go i podtrzymałam nad wodą.
- Dziękuje... - wyszeptał.
W tym momencie podbiegł do nas Jay z dziewczynami i wyciągnęli Nath'a z wody.
Gdy już ja, Nath i Max się wysuszyliśmy usiedliśmy w kuchni w celu zjedzenia przegotowanego wcześniej przez Jay'a śniadania.
Chwilę później wesoła atmosfera powróciła, gdy dołączyły do nas Elena i Roxx. Widać chłopcy im nie przepuścili, bo dziewczyny miały mały.... problem z włosami. Jak się potem okazało to Jay pomalował ja na kolorowo.
Kiedy już normalnie zaczęliśmy jeść śniadanie, zauważyłam coś dziwnego.
- Ludzie, co tu tak cicho i spokojnie?
- Chwila.... - Siva rozejrzał się po pokoju.
- Gdzie jest Tom? - zapytała Kelsey.
- Cholera! Nadal w szafie! - krzyknął Max.
- Co?! - zdziwiła się Kelsey.
- Wczoraj zamknęliśmy go w szafie. - wytłumaczył Jay.
- I on tam... przez całą noc?! - krzyknęłam. W tym momencie wszyscy zerwali się ze swoich miejsc.
- Tom! Idziemy po ciebie! - krzyczał Jay.
- Moment! - zatrzymał nas Nath. - W której szafie my go w ogóle zamknęliśmy? 
- Yyyyy....
- Rozdzielmy się i poszukajmy w każdej szafie.
Jak powiedział Max tak zrobiliśmy. Ja i Nath udaliśmy się na górę i zaczęliśmy przeglądać wszystkie szafy.
- Znalazłem! - usłyszałam krzyk Jay'a.
Nathan chwycił mnie za rękę i zaprowadził do pokoju Max'a skąd dochodził krzyk loczka.
Weszliśmy do pokoju jako ostatni. Oczywiście puściłam rękę Nath'a, bo nie chciałam żeby na razie to się wydało.
Pierwsze co przykuło moja uwagę to Max i Jay wyciągający Tom'a nadal owiniętego w papier toaletowy. Gdy już go odwinęli , do Tom'a podbiegła Kelsey i przytuliła go.
- WY BRUTALE! - krzyknął TomTom.
- My? A kto młodego w pralce zamknął? - odpowiedział Max.
- Tom cię zamknął w pralce? - zapytałam Nath'a.
- To było dawno ni nie prawda.
- Dobra, koniec tej 'dyskusji', muszę wracać do domu i zmierzyć się z Arlene. - powiedziałam.
- Dlaczego zmierzyć? - spytał Nath.
- Po pierwsze: nie wróciłam na noc, po drugie: mam ogromnego kaca, a po trzecie opuściłam szkołę.
- Poczekaj, pójdę z tobą. - Nathan zerwał się z miejsca i po zabraniu wszystkich moich rzeczy i po pożegnaniu się z przyjaciółmi poszliśmy do mnie.
Na miejscu zastałam wkurzoną Arlene. Dostałam nawet wykład, ale nie było tak źle. Nawet szlabanu nie dostałam. Kiedy już skończyła zabrałam Nathan'a do mojego pokoju. Cieszę się, że Arlene była tak zajęta opieprzaniem mnie, ze nawet nie zauważyła go.
Gdy byliśmy już w moim małym królestwie Nathan objął mnie i delikatnie pocałował. Oddałam pocałunek i usiedliśmy na kanapie. Zaczęliśmy rozmawiać. Nath opowiadał mi o sobie, swoich rodzicach, siostrze, życiu. Ja siedziałam tylko i słuchałam. Nie byłam gotowa by opowiedzieć mu o swoim życiu, było to dla mnie zbyt trudne. Czułam jednak, że mogę mu zaufać.

CDN...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest 33, cieszycie się?
Mam nadzieję, ze tak ;-D

Nie miałam ostatnio weny, ale dzisiaj mnie wzięło ;-D

Proszę komentujcie, to dla mnie bardzo ważne! 
  
A oto cała moja praca:


Kocham was <333

poniedziałek, 19 listopada 2012

ROZDZIAŁ 32


(Lissa)

Nie mogłyśmy przestać się śmiać. Mina Nath'a była bezcenna.
- Pomysł z nutellą był genialny! - powiedziała nadal się śmiejąc Nareesha.
-Widziałyście jego minę? Nigdy jej nie zapomnę! - Roxx prawie tarzała się po ziemi.
- Dziewczyny ogar! Trzeba się zająć resztą. - powiedziałam. - Wróćmy do Jay'a. Wiemy, że lubi jaszczurki, ale jak to wykorzystamy?
- Może urządzimy porwanie? - spytała cicho Elena.
- Co dokładnie masz na myśli? - dopytywała ją Kelsey.
- Jay ma jaszczurkę, która jest jego oczkiem w głowie, więc....


(Nathan)

Po wymyciu nutelli z włosów wróciłem do wcielania w życie mojego diabelskiego planu. Nie daruje Nareeshy! Trafiła w mój czuły punkt.
- Hej młody, jak tam włosy? - do mojego pokoju wparował Tom.
- A mam ci przerobić ten uśmiech?
- Czy ty coś sugerujesz?
- Tak. Oświadczam ci się. - odpowiedziałem.
- Nathan! Nie spodziewałem się. Jestem taki wzruszony!
- To był sarkazm idioto!
- Co tak ostro kochanie?
- Ty jesteś taki głupi z natury, czy coś brałeś?
- Skoro taki jesteś, to wiedz, że cię zdradzam! - powiedział i ruszył w stronę drzwi. - Seev! Kochanie, jestem cały twój!
- Co z niego za debil. - powiedziałem sam do siebie.
Gdy tylko Tom zniknął mi z oczu wróciłem do mojej zemsty....


(Elena)

-OMG! Co to za syf?! - krzyknęłam gdy ja i Nareesha znalazłyśmy się w pokoju Jay'a.
- To jest właśnie królestwo JayBird'a.
- Bierzmy jaszczurkę i spadamy, bo długo tu nie wytrzymam.
Delikatnie wyjęłam gada z terrarium i przeniosłam do łazienki na dole, a Nareesha w pustym terrarium zostawiła kartkę dla Jay'a.
- No to Jay'a mamy z głowy. - powiedziała Nareesha gdy byłyśmy już w kuchni.
- To kto teraz? - zapytała Lissa.
- Siva! Cały dzień na to czekałam. - przez Nareeshe przemawiał entuzjazm.
- Znając ciebie wymyśliłaś dla niego coś specjalnego. - odparła Lissa.
- Żebyś wiedziała...
Chwilę podyskutowałyśmy, gdy nagle zauważyłam Sive schodzącego ze schodów.
- Jestem nieuzbrojony! Chce tylko pogadać z Nareeshą. - krzyknął.
- Pójdziesz? - spytałam się dziewczyny.
- Spokojnie. Nie mam się o co martwić.
Jak powiedziała tak zrobiła. Podeszła do chłopaka i zaczęli o czymś rozmawiać.


(Jay)

Stałem na górze przy schodach czekając na znak. Patrzyłem na Sive, który próbował zagadać Nareeshe. Nie jestem pewien czy jego 'genialny' plan wypali. Co roku Seev próbuje wkręcić Nareeshe, ale zawsze obraca się to przeciwko niemu.
Moje rozmyślania nad niezdarnością naszego Sivusia przerwał mi znak od niego, a mianowicie podrapanie się po nosie. Zamachnąłem się i szybkim ruchem rzuciłem cuchnącą bombą Sivy w Nareeshe. Chwilę później rozprysła się na bluzce dziewczyny.
- Tak! Udało się! - krzyczał Seev. - Pierwszy raz nabrałem cię i nie ucierpiałem na tym! - wydzierał się jak dziecko na widok banana.
- Nie tak prędko kochanie. - powiedziała Nareesha i pstryknęła palcami.
Zza Sivy pojawiła się Kelsey z...... ciastem w rękach! Nie zdążyłem zareagować i wypiek wylądował na mulacie. Wiedziałem, że to było zbyt piękne by było prawdziwe.
- Jesteśmy kwita. - powiedziała Nareesha i palcem zebrała trochę kremu z twarzy Sivy.
- Jesteś smaczny. - powiedziała gdy zlizała krem z palca.
Seev wyglądał przezabawnie! I ta jego mina.... Będzie mnie prześladować po nocach! Śmiejąc się zajrzałem do swojego pokoju, bo nie chciałem im 'przeszkadzać'. Zbliżała się pora karmienia Neytiri, więc chciałem z półki jej karmę i udałem się w kierunku terrarium. Gdy wejrzałem do środka przeżyłem załamanie.....



(Max)

Coś nasi bohaterowie długo nie wracali, więc postanowiłem to sprawdzić. Nie dotarłem jeszcze do schodów, a usłyszałem śmiechy dobywające się z salonu. Zajrzałem w tamtym kierunku i zobaczyłem Sive całego w cieście. 'Ha! Wiedziałem, że mu to się nie uda!' pomyślałem. Nie chciałem żeby te demonice coś mi zrobiły, więc udałem się w drogę powrotną do 'Schronu Szparagów' (Tom wymyślił nazwę XD), czyli mojego pokoju. Po drodze usłyszałem coś jakby szloch. Pochodził on z pokoju Jay'a. Wszedłem do niego i zobaczyłem go na kolanach przed terrarium, trzymającego jakąś kartkę i płaczącego.
- Co się stała stary? - zapytałem
- Ona.... Neytiri..... Ona odeszła! - powiedział po czym podał mi kartkę, która trzymał w rękach.
Widniał na niej napis: 'Uciekłam; nie szukaj mnie N.'
Jay deklu, czy ty wiesz, że jaszczurki nie umią pisać? - zapytałem.
- To w takim razie gdzie ona jest?!
- To na pewno sprawka dziewczyn, nie przejmuj się.
- Jak mam się nie przejmować? One mogą ją w tej chwili torturować!
- Nie przesadzaj. One nie są sadystkami. Po prostu gdzieś ją schowały.
- Ja chce ją odzyskać!
- Ja chcesz to mogę do nich pójść.
- Ale one mogą coś ci zrobić!
- Poświecę się dla ciebie.
- Dziękuje, jesteś prawdziwym przyjacielem. - powiedział i przytuliliśmy się.
Gdy wyszedłem z jego pokoju od razu skierowałem się do kuchni.
- Dziewczyny, przychodzę w pokoju! - krzyknąłem
- Siva też tak mówił. - odezwała się Kelsey.
- Tu chodzi o Jay'a.
- A co się stało? - zaniepokoiła się Lissa.
- Oddajcie mu Neytiri. On siedzi w pokoju i płacze. Myśli, że ją torturujecie! - do moich uszu dotarły ich szepty.
- Jesteśmy skłonne ja oddać, ale niech Jay tu przyjdzie. - oznajmiła Kelsey.
- Jay mazgaju, chodź tu!
- Oddacie mi Neytiri? - spytał gdy tylko pojawił się w salonie.
- Chodź ze mną. - powiedziała Elena i pociągnęła go za sobą.
Po chwili zjawili się z powrotem. Jay z wielkim bananem na twarzy niósł Neytiri na rękach.
- Przepraszamy Jay, nie wiedziałyśmy, że tak to przyjmiesz. - powiedziała Lissa.
Po kilku minutowej rozmowie, każdy wrócił do 'siebie'.


(Nathan)

Ukryty w salonie zabaw (bez skojarzeń! XD) dopracowywałem swoją zemstę. Postanowiłem w bardzo lepki sposób 'podziękować' Nareeshy.
Gdy już wszystko było gotowe zabrałem się za zwabienie jej w moja pułapkę.
- Nareesha! Siva cię potrzebuje! - zacząłem się wydzierać.
Dla niepewności dałem nogę za kanapę i czekałem na moją ofiarę. Chwilę później usłyszałem upragniony dźwięk. Wyszedłem zza kanapy. Niestety, to co zobaczyłem nie było już tak przyjemne....



 (Lissa)

Byłam z Nareeshą w łazience niedaleko salonu zabaw. Podmieniałyśmy szampon Max'a na płyn do pastowania podłogi, gdy nagle usłyszałyśmy wydzierającego się Nath'a.
- Nareesha! Siva cię potrzebuje!
- A temu o co znowu chodzi? - spytała Nareesha.
- Może Siva ma ciasto tam, gdzie ciasto być nie powinno. - zaśmiałam się.
- Fakt. Po nim się można wszystkiego spodziewać. Pójdziesz sprawdzić o co im znowu chodzi? - zapytała mnie.
- Nie ma sprawy. - powiedziałam i poszłam.
Stanęłam w drzwiach, ale nikogo nie zauważyłam. Chciałam wejść w głąb pokoju ale potknęłam się o jakiś sznurek. Nie zdążyłam nic zrobić, bo wylała się na mnie jakaś lepka, zielona mazia. W tem zobaczyłam Nathan'a wychodzącego zza kanapy. Gdy mnie zobaczył mina od razu mu zrzedła.
- Lissa.... ja.... - zaczął.
- Co to jest? - wrzasnęłam.
- Spokojnie, to nic takiego, ale.... co ty tu robisz?
- Przyszłam sprawdzić dlaczego się wydzierasz.
- To miało być..... A zresztą nieważne. Chodź za mną, musisz się umyć i przebrać.
Powiedział i zaprowadził mnie do swojego pokoju. Podał mi jakieś dresy, które wyciągnął ze swojej szafy i wskazał mi drogę do łazienki.
Po 30 minutach udało mi się pozbyć tego zielonego.... czegoś z moich włosów i ciała i ubrana w za duże dresy od Nath'a poszłam do jego pokoju.
- Ładnie wyglądasz w tych dresach. - powiedział. - Lissa, przepraszam. Planowałem zemstę na Nareeshy....
- Przestań. - przerwałam mu w pół zdania. - Należało mi się, to była po części moja wina.
- O czy ty mówisz?
- Wysmarowanie twojej czapki nutellą to był mój pomysł.
- Co?! - zapytał z wielkim zdziwieniem na twarzy.
- Przepraszam... - w tej chwili Nath wybuchnął śmiechem. - Z czego się śmiejesz? - spytałam zbulwersowana.
- Nie sądziłem, że jesteś taka podstępna.
Powiedział i pocałował mnie. Nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Z każdą chwilą pragnęłam go coraz bardziej. Nathan objął mnie, a ja zarzuciłam mu ręce na szyje. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie, ale Nath oderwał się ode mnie.
- Lisso Campbell kocham cię, czy zostaniesz moją dziewczyną?
- Nathan.... Ja też cię kocham, oczywiście, ze tak! - odpowiedziałam, a on podniósł mnie i zakręcił jak w jakimś filmie.
Reszta dnia, a raczej wieczór minął bardzo.... ciekawie. Mieliśmy kupę śmiechu gdy Max zorientował się, że jego szampon szamponem nie jest. Przez Elenę, która wygadała Max'owi, że to ja z Nareeshą podmieniłyśmy go na środek do pastowania podłogi, Max przez pół godziny gonił nas po całym domu z pistoletem na wodę (zamiast wody 'strzelał' w nas skwaśniałym mlekiem) w ręku. Gdy już się uspokoił, Jay wpadł na pomysł by 'pozbyć się' Tom'a. Po kolejnych 30 minutach gonienia go, Max i Jay złapali go i związali sznurowadłem. Potem mój chłopak (boże, jak to brzmi XD) wpadł na pomysł by owinąć go papierem toaletowym.
- Niech moc srajtaśmy będzie z tobą! - wydarł się Seev z rolką papieru u ręku.
Ten jego 'okrzyk bojowy' sprawił, że Max i Jay zaczęli owijać Tom'a ową srajtaśmą. Skończyło się na tym, że nasz mumia, czyli Tom wylądował w sarkofagu, czyli w szafie.
Potem film mi się urwał, co Jay zorganizował procenty.....


(Jay)

- Cicho idioci! - powiedziałem szeptem do Max'a i Nath'a, którzy byli 'lekko' najebani.
- Oj kochanie, przecież jesteśmy tylko we dwoje. - Młody zaczął się do mnie przystawiać.
- Nath upita cioto, zamknij ryjca i nie rób hałasu, bo je obudzisz!
Razem z tymi powaleńcami zakradliśmy się do pokoju Eleny i Roxx (czyli wanny w mojej łazience) w celu upiększenia ich fryzur.
- Max łysa pało dawaj te farby! - powiedziałem gdy zaczął się dobierać do gąbki.
- 'Boże, dobrze, że tyle nie wypiłem' – pomyślałem.
Po 20 minutach użerania się z tymi deklami wykonaliśmy zadanie. To znaczy ja, bo oni zasnęli. Chcąc się zemścić wyczołgałem ponton ze schowka i po umieszczeniu go w basenie położyłem na nim Max'a i Nath'a. Pstryknąłem jeszcze fotkę tym gołąbeczką i pchnąłem ich na środek basenu.
Gdy wróciłem do domu zobaczyłem Kelsey, Nareeshe i Lisse leżące uchlane na stole, a pod nim walał się Siva. Im też zrobiłem zdjęcie i nie widząc zagrożenia z ich strony położyłem się spać.

CDN...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dłuuuuuugi, ale co tam...
Wiem, że długo czekaliście, ale ostatnio nie miałam czasu, przepraszam.

Angelika to dla ciebie, wiem że nie mogłaś się doczekać
Dedykuje go również bella;), dziękuje za twoje miłe słowa, to dla mnie wiele znaczy <333 A co do twojego pytania, to chyba się wszystko wyjaśniło ;-D

Dziękuję za 1000 wyświetleń <333 KOCHAM WAS <333