(Lissa)
'The sun goes down
The stars come outAnd all that countsIs here and nowMy universe will never be the sameI'm glad you came'
Usłyszałam budzik. Wyłączyłam go i ciężko zwlokłam się z łóżka. Udałam się do łazienki i zrobiłam ze sobą porządek. Gdy już wyglądałam jak człowiek ubrałam się i zeszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Na fotelu w salonie siedziała Arlene.
- Jak się spało? - zapytała.
- Nie tak źle, ale chętnie bym sobie dłużej poleżakowała.
- Powiesz mi z kim spędzasz całe dnie? Ostatnio widuje cie tylko rano i wieczorem.
- Przepraszam. Nie musisz się o mnie martwić. Mam wspaniałych przyjaciół i chłopaka...
- Chłopaka?
- No tak...
- Bardzo ciekawe... Kiedy zamierzasz mi go przedstawić?
- Możemy wpaść dzisiaj.
- Znakomicie. Nie mogę się doczekać spotkania chłopaka, który cię uszczęśliwia.
- Arlene!
- Co? To prawda! Ostatnio cały czas się śmiejesz.
- Może i prawda, ale proszę cię ni zamęcz go.
- O co ci chodzi?
- O pytania typu: 'Co zamierzasz zrobić ze swoim życiem', 'Dlaczego uważasz, że jesteś odpowiedni dla Lissy' itp. Taka rodzicielska gadka.
- Spokojnie, nie chcę go torturować psychicznie, tylko go poznać.
- To dobrz, a teraz uciekam do szkoły.
- Poczekaj, podwiozę cię.
(Elena)
Spóźniona dotarłam do szkoły. Po drodze wpadłam nawet w kałuże, ale na szczęście mój strój nie ucierpiał. Biegłam szybko w stronę sali, bo właśnie zabrzmiał dzwonek. Weszłam do klasy biologicznej i usiadłam obok Lissy.
- Witam spóźnialską - powiedziała.
- Hey, jakieś newsy?
- Nath'a czeka dzisiaj szkoła przetrwania. - zaśmiała się.
- O czym ty mówisz?
- Arlene chce go poznać.
- Twoja ciotka? - pokiwała twierdząco głową. - No! To niech się biedak szykuje.
- Chce go trochę nastraszyć...
- Panno Campbell, Carter, czy ja was nie przeszkadzam? - zapytała Adams (nauczycielka).
- Ani trochę. Może pani kontynuować wykład o robaczkach. - powiedziałam.
- Nie pyskuj Carter. Do tablicy!
- To będzie ciekawe. - szepnęłam do Lissy i ruszyłam w stronę tablicy.
- Powiedz o czym rozmawiamy? - zaczęła Adams.
- O funkcjonowaniu układu pokarmowego. - odpowiedziałam.
- Dziwne, że wiesz, ale założę się, że nie masz pojęcia o co w tym chodzi.
- Ja mogę to pani z ławki wytłumaczyć.
- No, proszę Carter, tłumacz.
- To przecież banalne, nie ma tu nic do tłumaczenia! - uparłam się.
- Nie wymigasz się, wiesz, że nienawidzę nie uważania na moich lekcjach.
- Ale przecież mówię pani, że nie ma tu nic do tłumaczenia.
- Po prostu nie wiesz co powiedzieć.
- I nawzajem.
- Nie bądź bezczelna, bo wylądujesz u dyrektorki!
- A muszę?
- Jak się jeszcze raz tak do mnie odezwiesz, to tak.
- Skoro tak pani marzy o posłuchaniu jak funkcjonuje układ pokarmowy, to proszę bardzo: je pani ciastko, które przez przełyk dostaje się do wątroby i żołądka, gdzie jest ono trawione. Następnie po podróży prze jelita, strawione owe ciacho jest usuwane na zewnątrz przez odbyt i takim oto sposobem znajduje się pani w pomieszczeniu zwanym toaletą.
Ledwo skończyłam mówić, cała klasa w śmiech. Przecież to co powiedziałam wcale nie było śmieszne, takie jest życie.
Adams dziwnie się na mnie spojrzała.
- Grabisz sobie Carter.
- Ale o co pani chodzi? Pytała się pani o funkcjonowanie układu pokarmowego, więc powiedziałam.
- Działasz mi na nerwy.
- Mam być z tego dumna? - ale ona jest pusta! Nienawidzi mnie od czasu, gdy zrobiłam zadanie, którego ona nie umiała.
- Dawajcie mi popcorn! Zaraz odbędzie się tu walka w kiślu! - wydarł się Michael, który miał z nami biologię.
- Carter, Matthews wasza dwójka doprowadza mnie do szału, że mam ochotę wpisać całej klasie uwagi. - Adams nieźle się wkurzyła.
- Proszę wpisywać! Nie będziemy płakać nad rozlanym mlekiem. - to Michael, żeby nie było, że ja.
- Nie mam siły na waszą głupotę. Siadaj Carter.
Usiadłam w ławce. Zauważyłam, że Lissa ledwo powstrzymuje śmiech. Michael również, ale on nawet nie starał się opanować. Co chwilę przekręcał się i wrzeszczał nie wiadomo co.
- Możesz mi łaskawie nie przeszkadzaj Matthews i postaraj się opanować.
- W wyniku dedukcji dochodzę do konkluzji, że pani indokryzmy wobec mojej aparycji są wręcz efenebryczne.- Nie pajacuj i mów po angielsku.
- A co ja poradzę, że pani jest mało kumata? Widać, brak pani chłopa. - jak zwykle Michael musiał coś palnąć, przez co cała klasa znowu w śmiech.
- Skąd ty niby wiesz, że nie mam chłopa, znaczy się mężczyzny?
- No przecież to widać!
- Ty sobie naprawdę grabisz!
- A co ja grabarz jestem?
- Chyba chcesz zostać w tej klasie na drugi rok razem z Carter.
- Ciekawe jak skoro wiem o biologi więcej od pani? - powiedziałam i znowu śmiech na sali.
- Mam was dość, na przerwę! - powiedziała Adams i cała klasa zarwała się z swoich siedzeń.
(Lissa)
- Ty tak zawsze? - zapytałam się Eleny na przerwie.
- Jak mam humor. - zaśmiałyśmy się.
- Korzystając z okazji, że jesteśmy same chciałam cię o coś zapytać. - zaczęłam.
- Pytaj śmiało.
- Czy ty i Jay coś ten... Podoba ci się?
- Prawdę mówiąc jest super chłopakiem, ale traktuje go raczej jak dobrego przyjaciela, ale skąd to pytanie?
- Tak tylko, byłam ciekawa.
- Muszę ci się przyznać, że podoba mi się Max...
- I ty mi to tak spokojnie mówisz?
- A niby jak mam mówić?
- No dobra, ale trzeba coś z tym zrobić!
- Nie! Ja nie chce żadnego swatania!
- Dlaczego nie?
- Bo on nic do mnie nie czuje.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Po prostu to wiem.
- Dajmy temu na razie spokój. Teraz musisz mi pomóc z Roxx i Dean'em...
CDN....
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak mnie jakoś wzięło i napisałam ;-D
Przepraszam, że same dialogi, ale tak się dzisiaj wkręciłam....
Dziękuje, że to czytacie, dziękuje za komentarze, które podnoszą mnie na duchu i dają siłę do pisania <3
Rozdział dedykuję moim wszystkim czytelnikom <333
"- W wyniku dedukcji dochodzę do konkluzji, że pani indokryzmy wobec mojej aparycji są wręcz efenebryczne.
OdpowiedzUsuń- Nie pajacuj i mów po angielsku.
- A co ja poradzę, że pani jest mało kumata? Widać, brak pani chłopa. - jak zwykle Michael musiał coś palnąć, przez co cała klasa znowu w śmiech." - to mnie rozwaliło !
Skąd ty bierzesz takie pomysły ? Rozdział najlepszy pod względem tego jak się z tego śmiałam hhehe:):):) GENIALNE i WENY, WENY , WENY , WENY siostro !!!!!!
Kurde, ale specjalnie to zrobiłaś?-Elena i Jay znaczy Max żebym tylko nie miała racji ale wybaczam ci to :-D
I jeszcze raz WENY WENY WENY !!!
AHAHAHAHHAHHAHAHHAHAHHAHAHHAHAHHAHAHAHHA. LEŻE I PŁACZĘ. JAKA WYMIANA ZDAŃ. xD
OdpowiedzUsuńu mnie w klasie jest podobnie, ale nie na biologii, bo tą panią wszyscy lubią. ^^
ŚWIETNY ROZDZIAŁ. <3
WENY<3
Uwielbiam czytać dialogi, więc dla mnie to jeszcze lepiej XD
OdpowiedzUsuńWybacz ze poprzedniego nie skomentowalam ale nie mialam jak ..
OdpowiedzUsuńOmfg ! Rozwalaja mnie Twe pomysly dawaj nn ! ;'3
super rozdział :) dawaj next :) szybko zapraszam do mnie :) http://as-long-you-love-me.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !
OdpowiedzUsuńDawaj nexta ! :)