niedziela, 16 grudnia 2012

ROZDZIAŁ 38

(Lissa)

'The sun goes down
The stars come outAnd all that countsIs here and nowMy universe will never be the sameI'm glad you came'

Usłyszałam budzik. Wyłączyłam go i ciężko zwlokłam się z łóżka. Udałam się do łazienki i zrobiłam ze sobą porządek. Gdy już wyglądałam jak człowiek ubrałam się i zeszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie.  Na fotelu w salonie siedziała Arlene.
- Jak się spało? - zapytała.
- Nie tak źle, ale chętnie bym sobie dłużej poleżakowała.
- Powiesz mi z kim spędzasz całe dnie? Ostatnio widuje cie tylko rano i wieczorem.
- Przepraszam. Nie musisz się o mnie martwić. Mam wspaniałych przyjaciół i chłopaka...
- Chłopaka?
- No tak...
- Bardzo ciekawe... Kiedy zamierzasz mi go przedstawić?
- Możemy wpaść dzisiaj.
- Znakomicie. Nie mogę się doczekać spotkania chłopaka, który cię uszczęśliwia.
- Arlene!
- Co? To prawda! Ostatnio cały czas się śmiejesz.
- Może i prawda, ale proszę cię ni zamęcz go.
- O co ci chodzi?
- O pytania typu: 'Co zamierzasz zrobić ze swoim życiem', 'Dlaczego uważasz, że jesteś odpowiedni dla Lissy' itp. Taka rodzicielska gadka.
- Spokojnie, nie chcę go torturować psychicznie, tylko go poznać.
- To dobrz, a teraz uciekam do szkoły.
- Poczekaj, podwiozę cię.


(Elena)

Spóźniona dotarłam do szkoły. Po drodze wpadłam nawet w kałuże, ale na szczęście mój strój nie ucierpiał. Biegłam szybko w stronę sali, bo właśnie zabrzmiał dzwonek. Weszłam do klasy biologicznej i usiadłam obok Lissy.
- Witam spóźnialską - powiedziała.
- Hey, jakieś newsy?
- Nath'a czeka dzisiaj szkoła przetrwania. - zaśmiała się.
- O czym ty mówisz?
- Arlene chce go poznać.
- Twoja ciotka? - pokiwała twierdząco głową. - No! To niech się biedak szykuje.
- Chce go trochę  nastraszyć...
- Panno Campbell, Carter, czy ja was nie przeszkadzam? - zapytała Adams (nauczycielka).
- Ani trochę. Może pani kontynuować wykład o robaczkach. - powiedziałam.
- Nie pyskuj Carter. Do tablicy!
- To będzie ciekawe. - szepnęłam do Lissy i ruszyłam w stronę tablicy.
- Powiedz o czym rozmawiamy? - zaczęła Adams.
- O funkcjonowaniu układu pokarmowego. - odpowiedziałam.
- Dziwne, że wiesz, ale założę się, że nie masz pojęcia o co w tym chodzi.
- Ja mogę to pani z ławki wytłumaczyć.
- No, proszę Carter, tłumacz.
- To przecież banalne, nie ma tu nic do tłumaczenia! - uparłam się.
- Nie wymigasz się, wiesz, że nienawidzę nie uważania na moich lekcjach.
- Ale przecież mówię pani, że nie ma tu nic do tłumaczenia.
- Po prostu nie wiesz co powiedzieć.
- I nawzajem.
- Nie bądź bezczelna, bo wylądujesz u dyrektorki!
- A muszę?
- Jak się jeszcze raz tak do mnie odezwiesz, to tak.
- Skoro tak pani marzy o posłuchaniu jak funkcjonuje układ pokarmowy, to proszę bardzo: je pani ciastko, które przez przełyk dostaje się do wątroby i żołądka, gdzie jest ono trawione. Następnie po podróży prze jelita, strawione owe ciacho jest usuwane na zewnątrz przez odbyt i takim oto sposobem znajduje się pani w pomieszczeniu zwanym toaletą.
Ledwo skończyłam mówić, cała klasa w śmiech. Przecież to co powiedziałam wcale nie było śmieszne, takie jest życie.
Adams dziwnie się na mnie spojrzała.
- Grabisz sobie Carter.
- Ale o co pani chodzi? Pytała się pani o funkcjonowanie układu pokarmowego, więc powiedziałam.
- Działasz mi na nerwy.
- Mam być z tego dumna? - ale ona jest pusta! Nienawidzi mnie od czasu, gdy zrobiłam zadanie, którego ona nie umiała.
- Dawajcie mi popcorn! Zaraz odbędzie się tu walka w kiślu! - wydarł się Michael, który miał z nami biologię.
- Carter, Matthews wasza dwójka doprowadza mnie do szału, że mam ochotę wpisać całej klasie uwagi. - Adams nieźle się wkurzyła.
- Proszę wpisywać! Nie będziemy płakać nad rozlanym mlekiem. - to Michael, żeby nie było, że ja.
- Nie mam siły na waszą głupotę. Siadaj Carter.
Usiadłam w ławce. Zauważyłam, że Lissa ledwo powstrzymuje śmiech. Michael również, ale on nawet nie starał się opanować. Co chwilę przekręcał się i wrzeszczał nie wiadomo co.
- Możesz mi łaskawie nie przeszkadzaj Matthews i postaraj się opanować.
- W wyniku dedukcji dochodzę do konkluzji, że pani indokryzmy wobec mojej aparycji są wręcz efenebryczne.
- Nie pajacuj i mów po angielsku.
- A co ja poradzę, że pani jest mało kumata? Widać, brak pani chłopa. - jak zwykle Michael musiał coś palnąć, przez co cała klasa znowu w śmiech.
- Skąd ty niby wiesz, że nie mam chłopa, znaczy się mężczyzny?
- No przecież to widać!
- Ty sobie naprawdę grabisz!
- A co ja grabarz jestem?
- Chyba chcesz zostać w tej klasie na drugi rok razem z Carter.
- Ciekawe jak skoro wiem o biologi więcej od pani? - powiedziałam i znowu śmiech na sali.
- Mam was dość, na przerwę! - powiedziała Adams i cała klasa zarwała się z swoich siedzeń.


(Lissa)

- Ty tak zawsze? - zapytałam się Eleny na przerwie.
- Jak mam humor. - zaśmiałyśmy się.
- Korzystając z okazji, że jesteśmy same chciałam cię o coś zapytać. - zaczęłam.
- Pytaj śmiało.
- Czy ty i Jay coś ten... Podoba ci się?
- Prawdę mówiąc jest super chłopakiem, ale traktuje go raczej jak dobrego przyjaciela, ale skąd to pytanie?
- Tak tylko, byłam ciekawa.
- Muszę ci się przyznać, że podoba mi się Max...
- I ty mi to tak spokojnie mówisz?
- A niby jak mam mówić?
- No dobra, ale trzeba coś z tym zrobić!
- Nie! Ja nie chce żadnego swatania!
- Dlaczego nie?
- Bo on nic do mnie nie czuje.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Po prostu to wiem.
- Dajmy temu na razie spokój. Teraz musisz mi pomóc z Roxx i Dean'em...

CDN....

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak mnie jakoś wzięło i napisałam ;-D
Przepraszam, że same dialogi, ale tak się dzisiaj wkręciłam....

Dziękuje, że to czytacie, dziękuje za komentarze, które podnoszą mnie na duchu i dają siłę do pisania <3

Rozdział dedykuję moim wszystkim czytelnikom <333

6 komentarzy:

  1. "- W wyniku dedukcji dochodzę do konkluzji, że pani indokryzmy wobec mojej aparycji są wręcz efenebryczne.
    - Nie pajacuj i mów po angielsku.
    - A co ja poradzę, że pani jest mało kumata? Widać, brak pani chłopa. - jak zwykle Michael musiał coś palnąć, przez co cała klasa znowu w śmiech." - to mnie rozwaliło !
    Skąd ty bierzesz takie pomysły ? Rozdział najlepszy pod względem tego jak się z tego śmiałam hhehe:):):) GENIALNE i WENY, WENY , WENY , WENY siostro !!!!!!



    Kurde, ale specjalnie to zrobiłaś?-Elena i Jay znaczy Max żebym tylko nie miała racji ale wybaczam ci to :-D

    I jeszcze raz WENY WENY WENY !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. AHAHAHAHHAHHAHAHHAHAHHAHAHHAHAHHAHAHAHHA. LEŻE I PŁACZĘ. JAKA WYMIANA ZDAŃ. xD
    u mnie w klasie jest podobnie, ale nie na biologii, bo tą panią wszyscy lubią. ^^
    ŚWIETNY ROZDZIAŁ. <3
    WENY<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam czytać dialogi, więc dla mnie to jeszcze lepiej XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybacz ze poprzedniego nie skomentowalam ale nie mialam jak ..
    Omfg ! Rozwalaja mnie Twe pomysly dawaj nn ! ;'3

    OdpowiedzUsuń
  5. super rozdział :) dawaj next :) szybko zapraszam do mnie :) http://as-long-you-love-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział !
    Dawaj nexta ! :)

    OdpowiedzUsuń