piątek, 25 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 46

(Lissa)

Otworzyłam oczy i pierwsze co poczułam to okropny ból głowy. Przetarłam zmęczone oczy i rozejrzałam się wokoło. Nie dało się zauważyć, że leżałam w wannie. W rogu na pralce leżał Nathan, tyle, że bez spodni i ze stanikiem na głowie.
Wygrzebałam się z łazienki i nie budząc Nath'a udałam się w stronę salonu. To co tam zobaczyłam przerosło moje największe oczekiwania. Na środku pomieszczenia leżał Tom (a jeśli dobrze zauważyłam był to pokój mój i Nath'a) w samych bokserkach, a jego klata była cała popisana czarnym pisakiem.
Jay, tak jak stół na którym słodko drzemał, był cały w jakiejś pomarańczowej mazi. Nawet nie chce myśleć co to.
Kelsey i Nareeshe znalazłam w pokoju Sivy leżące na blacie w kuchni. Co mnie zdziwiło, po przeszukaniu całego pokoju nie znalazłam tam Sivy.
Lekceważąc narastający ból głowy ruszyłam w dalsze poszukiwania. Wchodząc do pokoju Tom'a i Kels wylądowałam na swojej biednej kości ogonowej. Nie patrząc pod nogi weszłam tam jak gdyby nigdy nic i poślizgnęłam się na leżących na całej podłodze skittelsach. Pewnie przez hałas jaki spowodowałam swoim upadkiem, z głębi pokoju wyskoczył Siva z..... bananem w ręce, Dodam, że tak jak Tom był w samych bokserkach,
- Zamierzasz mnie zadźgać tym bananem? - zapytałam.
- Usłyszałem huk i pomyślałem.... zresztą nie ważne. - odpowiedział i pomógł mi wstać. - Co tu się właściwie stało?
- Sama chciałabym wiedzieć.....Siva?
- Tak?
- Mógłbyś się ubrać zboczeńcu?
- Ej!
- Jakie 'ej'? Zawdziej portki milordzie! Mam ci to po hiszpańsku powiedzieć?
Siva posłusznie ubrał spodnie i udaliśmy się do pokoju El i tych orangutanów. Po pierwszych krokach ku pokoju przyjaciół zauważyłam, że ten pokój jako jedyny nie uległ zniszczeniu.
Gdy już weszliśmy głębiej naszym oczom ukazała się słodka parka. Elena i Max leżeli wtuleni w siebie na łóżku. Teraz byłam już pewna co oni wyprawiali w nocy.
Wymieniłam z Sivą znaczące spojrzenie i po cichu opuściliśmy pomieszczenie.
Idąc korytarzem obmyślałam plan rozbudzenia tych wszystkich pijaków, tak więc po 30 minutach cała nasza 9 była już na nogach. 
Po ogarnięciu naszych pokoi, nadeszła kolej na dowiedzenie się co takiego się zdarzyło.
Składając nasze urywki wspomnień wyszło na to, że z klubu impreza przeniosła się do hotelu, gdzie jeszcze bardziej się rozkręciła.
Tom, Kelsey, Nareesha, Jay i Siva grali w rozbieranego pokera, co wyjaśnia brak ubrań na Tom'ie i Sivie. Według Kelsey , ja i Nath byliśmy zajęci sobą, ale dlaczego znaleźliśmy się w łazience, tego nikt nie wie.
Stanik znajdujący się na głowie Nathan'a należał do mnie. Wygrzebał go z Jay'em (który powiesił moje majtki na lampie) z mojej walizki, której nie chciało mi się wypakowywać. To co on z nim robił także pozostaje tajemnicą.
A propo tajemnic. Tą dziwną mazią, w której Jay był cały skąpany okazał się kisiel mandarynkowy. Nathan twierdził, że on i Jay chcieli zrobić sobie coś do jedzenia, ale nie wyszło im to i cały kisiel wylądował na połowie pokoju.
Gdy już wiedzieliśmy co tu się działo udaliśmy się do hotelowej restauracji na śniadanie.
Podzieliliśmy się na dwa stoliki. Pierwszy to ja, Nath, Jay, El i Max, a drugi to Tom, Kelsey, Siva i Nareesha.
Siedząc naprzeciwko Eleny widziałam, że czym się denerwowała. Zauważył to też Max i gdy myślał, że nikt ich nie widzi chwycił rękę Eleny oparta na jej kolanach.
- 'No! To teraz wiem co się święci!' - pomyślałam.
- Chłopaki. - powiedział Max, ale te cioty go olały. - Możecie uciszyć mordy i mnie posłuchać?! - wszystkie oczy powędrowały w stronę łysego. - Dziękuje. Na i Elena musimy wam coś powiedzieć.
- Jak to ty i Elena? - odezwał się loczek.
- Ta otóż piękna dziewoja zgodziła się zostać moją lubą. - powiedział z wielkim bananem.
- Czyli, że co? - zapytał Tom.
- Jaki ty Parker tępy jesteś... - odparł Nath.
- No, ale ja nie wiem o co mu chodzi. - awanturował się.
- Max i El są parą. - wyjaśniłam.
- To trzeba było tak od razu! Gratulacje stary! - Tom i reszta chłopaków uściskali Max'a, a ja i dziewczyny przytuliłyśmy El.
W takiej przyjemnej atmosferze zabraliśmy się za jedzenie śniadania, jednak Jay był jakiś nie w sosie.
- Jay, stało się coś? - zapytałam.
- Wszyscy mają dziewczyny, tylko ja jestem sam.... To nie fair...
- Nie smutaj. Na pewno kogoś znajdziesz, tylko w odpowiednim czasie.
- Naprawdę tak uwarzasz?
- Ja to wiem! Jesteś najsłodszym chłopakiem jakiego znam!
- A ja? - wtrącił się Nath.
- Ty się nie liczysz.
- Dzięki za szczerość... - rzucił.
- Lissa na rację. - poparła mnie Nareesha. - Każda dziewczyna marzy o takim facecie.
- Dziękuje wam. - powiedział loczek i przytuliłyśmy go.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
W końcu się doczekaliście ^-^
Przepraszam że tak rzadko dodaje, ale ostatnio chorowałam i nie miałam siły pisać.

Wiem, że nie możecie doczekać się sexytime z Lissą i Nath'em w roli głównej ;-) Bądźcie cierpliwi.....

Do następnego ^-^ 

piątek, 18 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 45

(Max)

W klubie wszystkich porwał wir muzyki. No, nie wszystkich... Ja i Elena udaliśmy się pod bar i zamówiłem dla nas po drinku. Siedzieliśmy w ciszy, którą postanowiłem przerwać (oczywiście po jednym głębszym).
- Zatańczysz? - zapytałem, a El spojrzała na mnie jak na kretyna.
- Na pewno tego chcesz?
- Noo...tak. - teraz to już mnie na pewno oleje.
- Skoro tak Ci zależy, to co mi tam. - powiedziała i ruszyliśmy na parkiet.
Jak na złość akurat w tym momencie zabrzmiała wolna piosenka. Niepewnie położyłem ręce na biodrach Eleny. Dziewczyna zarzuciła swoje ręce na moje ramiona i zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki.
- Ładną mamy pogodę, nieprawdaż? - ale jestem głupi!
- Max, nie wiem czy zauważyłeś, ale jesteśmy w pomieszczeniu, z którego w dodatku nie ma widoku na zewnątrz.
- Faktycznie....
Postanowiłem się już nie odzywać i skupić na tańcu. Patrzyłem w jej piękne, niebieskie oczy, wydatnie usta i subtelnie zadarty nosek. Jej blond włosy delikatnie opadały jej na twarz. Była po prostu idealna.... O matko, chyba się zakochałem! Nie wytrzymałem i musnąłem jej usta. Elena zdziwiła się, ale oddała pocałunek. Czułem jak się uśmiecha. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Bo... podobasz mi się. - powiedziałem nieśmiało.
Elena spojrzałam na mnie i pocałowała! Czułem się jak w raju!
Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny.
- Chcesz z tąd wyjść? - zapytałem
- Tak. - odpowiedziała i udaliśmy się do wyjścia.


(Jay)

- Czy szanowna pani zachce zatańczyć? - podszedłem do Lissy i teatralnie ukłoniłem się przed nią.
- Z wielką chęcią Lordzie McGuiness. - odpowiedziała i ruszyliśmy na parkiet.
- Pamiętaj Jay, że Lissa jest zajęta! - usłyszałem krzyk Nathan'a.
- A co to za różnica! - odkrzyknąłem i zacząłem tańczyć z ukochaną BabyNath'a.
Gdy już odstawiłem Lisse Nath'owi całą i zdrową rozejrzałem się w poszukiwaniu Eleny. Nie znalazłem jaj, ale zauważyłem, że Max'a również nigdzie nie ma.
- Gdzie wywiało El i Max'a? - zapytałem.
- Kogo? - spytał nachlany w cztery dupy Tom.
- Lissa, wiesz co się z nimi dzieje?
- Mam podejrzenia.... - odpowiedziała i zaśmiała się.
- To w takim razie nie chce wiedzieć co oni robią...


(Elena)

Byliśmy już w hotelu. Szliśmy w kierunku wind, by dostać się do naszego pokoju.
Weszliśmy do jednej z wind i pojechaliśmy na górę. W środku znowu zaczęliśmy się całować. Nie zwracając uwagi na to gdzie byliśmy Max włożył mi rękę pod bluzkę i zaczął gładzić moje plecy.
Nagle winda gwałtownie się zatrzymała.
- Co się stało? - zapytałam zdenerwowana.
- Winda się zacięła. - powiedział wciskając różne przyciski.
- Co teraz zrobimy?
- Dobrze tan czas wykorzystamy... - odpowiedział i podszedł do mnie.
Max pchnął mnie na ścianę i zaczął obdarowywać pocałunkami moje usta. Zaraz potem pieścił swoimi wargami moją szyję i dekolt. Ja nie pozostawałam mu dłużna i dobrałam się do jego bluzki. Gdy już go jej pozbawiłam oparłam ręce na jego klacie i przejechałam po niej.
Bez zbędnych gierek dobrałam się do spodni chłopaka.. Rozpięłam zamek, a Max podsadził mnie. Chwilę później delikatnie, ale zdecydowanie wszedł we mnie. Czułam się.... spełniona. Nie umiałam tego opisać słowami. Nigdy jeszcze się tak nie czułam.
Jakieś 15 minut później poczuliśmy, że winda poruszyła się, więc szybko oderwaliśmy się od siebie. i ogarnęliśmy się. Moment później gdy drzwi windy otworzyły się na naszym piętrze wyszliśmy z niej jakby nigdy nic.
Gdy dotarliśmy do pokoju, nasze porządanie znowu wzięło górę.
Rzuciłam Max'a na łóżko i usiadłam nad nim okrakiem. Kochaliśmy się drugi raz tej nocy....

----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Badziewie! Nie umiem pisać takich scen!
Powiem tylko, że ta akcja z windą to był pomysł mojej koleżanki z klasy Julii ;-D

Już nic więcej nie pisze, bo nie mam słów na to kalectwo.....

czwartek, 17 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 44

(Lissa)

Leżałam w łóżku wtulona w Nathana. Oczywiści niczego między nami NIE BYŁO.
Nath jeszcze spał, a ja przyglądałam się mu. Wygląda tak słodko gdy śpi. Niestety chwilę później się obudził.
- Dzień dobry. - powiedział ziewając i pocałował  mnie w czoło. - Długo już nie śpisz?
- Jakieś 20 minut.
- I cały czas patrzyłaś na mnie?
- Nie mogłaś się oprzeć. Wyglądałeś tak słodko...
- Wyglądałem? Dlaczego w czasie przeszłym?
- Bo się obudziłeś...
- To ty taka jesteś?
Powiedziawszy to rzucił we mnie poduszką. Nie pozostawałam mu dłużna i przywaliłam wielką, białą poduchą w tą jego piękną buźkę. 
Zachowywaliśmy się jak dzieci skacząc po łóżku i okładając się poduszkami. Po chwili jednak opadliśmy zmęczeni ciężko oddychając.
- Zawieszenie broni? - zapytał.
- Popieram. - odparłam i chciałam wstać z łóżka, ale Nath złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- A panna gdzie się wybiera?
- Szanowny Panie Sykes. Celem mojej podróży jest pomieszczenie, w którym załatwiasz swoje 'ciężkie sprawy'. - wyrwałam się z jego niecnych rąk (xd) i poszłam do toalety.
Po szybkim prysznicu owinięta w ręcznik wyszłam z łazienki.
- Cóż za widoki... - Nathan głupio się uśmiechnął.
- Nie podniecaj się Sykes. - odparłam i podeszłam do szafy.
Gdy już się ubrałam, razem z Nathan'em poszliśmy do pokoju El, Max'a i Jay'a. Z racji, że on akurat był największy został nominowany jako nasze miejsce spotkań.
Gdy tylko weszliśmy do środka usłyszeliśmy krzyk.
- Cholerny kumar! - Tom latał z packą po całym pokoju
- Chyba komar. - powiedziałam.
- A nie, bo kumar! - rzucił i walną packą w głowę Max'a, a Siva zrobił face palm.
- A tobie Sivuś o co chodzi? - zapytałam.
- Jego brat ma na imię Kumar. - odparł Jay wcinający skittels'y.
- Tom ty idioto, naprawdę nie widzisz różnicy między bratem Sivy, a krwiożerczym komarem?
- Yyyy... nie. - opowiedział i dalej gonił za 'kumarem'.
- No to pozdro! - powiedziałam i podeszłam do dziewczyn siedzących na kanapie.
- Jak tam pierwsza noc w jednym pokoju? - zapytała mnie Kelsey.
- O to powinnaś raczej zapytać Elenę.
- Skoro już musisz wiedzieć.... Nikt nikogo nie zabił, nie okaleczył ani nie wywiózł do innego kraju, więc te noc uważam za udaną. - powiedziałam El, a my zaczęłyśmy się śmiać.
- A panią co tak wesoło? - podszedł do nas chwiejnym krokiem Jay.
- Jay! Jest dopiero 14:30, a ty już się do barku dorwałeś? - zapytała loczka Nareesha.
- Trzeba korzystać z uroków Hiszpanii.
- Wódka to dla ciebie uroki Hiszpanii? - zapytałam.
- Zależy jak na to paczysz...
- Idź filozofować gdzieś indziej. - powiedziała Kelsey, a Jay poszedł do Tom'a i Max'a, którzy dyskutowali o zawartości mięsa w kiełbasie.
My jak to dziewczyny zajęłyśmy się rozmową na temat butów i takich tam pierduł. Nagle Tom wskoczył na stół i wydarł się.
- Mam pomysł! Idziemy do klubu!
- Nie wiem, czy to dobry pomysł. - odparłam.
- Oj daj spokój, będzie fajnie! - powiedział Max.
- Nie wierze, że to mówię, ale zgadzam się z łysym. - powiedziała El.
- To idziemy! - krzyknął Nath.
W tej chwili każdy udał się do swojego pokoju by się przebrać. Spotkaliśmy się 40 minut później w holu hotelu. Ja za bardzo się nie stroiłam, za to Elena wyglądała zjawiskowo! Kelsey olśniła mnie swoją sukienką, a Nareesha wyglądała przepięknie.
Stałyśmy w tym holu z Nath'em, Jay'em, Tom'em i Sivą czekając na Max'a.
Zjawił się po kilku minutach ciężko oddychając, bo biegł jak szalony.
- Możemy już iść. - powiedział.
- Czekaj, poprawie ci włosy, co ci się rozwiały. - powiedziała Elena i podeszła do niego 'poprawić' mu włosy, a my zaczęliśmy się śmiać.
Gdy już się opanowaliśmy całą 'Bandą Łysego', jak to nas nazwał Tom, udaliśmy się do najlepszego klubu w mieście.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Krótki, bo jestem chora, ale miałam wczoraj atak weny, więc postanowiłam dodać ;-D
Powiem tylko, że w następnym będzie się działo.....

Btw. Pod ostatnim rozdziałem w komentarzu dostałam pytanie: dlaczego na moim profilowym Nathan liże i obmacuje, wręcz molestuje mikrofon?
Moja odpowiedź: Nie wiem, nie mieszam się w jego życie intymnie xd

Do następnego ;-D

piątek, 11 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 43

(Max)

- Jay! Daj mi tą piłę!
- Nie wydzieraj się tak łysolu, bo nas złapie! - loczek podał mi piłę.
- Które? - zapytałem.
- Te niebieskie z kokardą.
- No to do roboty!
Elena jednak miała rację nie chcąc dzielić z nami pokoju. Razem z loczkiem wpadliśmy na kilka pomysłów jak umilić jej ten wyjazd. Pierwszy jakże genialny pomysł właśnie realizowaliśmy. Jestem ciekawy jak Elena na to zareaguje.... przyznam. trochę się boję. Jednak trafiamy w jej czuły punkt.
Po wykonaniu roboty szybko zmyliśmy się z pokoju i pognaliśmy do Tom'a.


(Elena)

Byłam u Lissy po resztę moich butów, których ni zmieściłam w mojej walizce. Kocham buty, więc muszę mieć i duuużo.
Wróciłam do swojego pokoju, który był zaraz obok Lissy i Nathan'a. Gdy weszłam do środka, tych orangutanów nie było. To nawet dobrze, bo będę miała czas na uszykowanie się na wypad z dziewczynami, na który umówiłam się z Lissą.
Odświerzyłam się i ubrałam coś w czym mogłabym trochę pochodzić po mieście. Podeszłam do walizki na buty, by wyciągnąć z niej jakąś parę pasującą do moich ciuchów. Gdy ją jednak otworzyłam przerzyłam szok... Moje ukochanie niebieskie buty.... miały... spiłowane koturny! Pierwsza myśl, która wpadła do mojej głowy to... MAX! Pragnę zemsty! Nikt nie krzywdzi moich butów!
Wybiegłam z pokoju nadal trzymając buty w ręce w poszukiwaniu tego łysego kretyna.
Biegałam jak głupia po całym hotelu. Nagle ujrzałam Thomas'a. Miałam okazję, by odpłacić się za wpakowanie mnie do pokoju z tymi niedorozwojami! Pod wpływem adrenaliny zamachnęłam się i przywaliłam mu z moich biednych butów. Oczywiście nie zatrzymywałam się i szłam dalej przed siebie.
- Za co?! - wykrzyczał Parker.
- Za miłość do ojczyzny! - odkrzyknęłam i pognałam dalej.
W holu przy wejściu spotkałam swój cel. Stał jak gdyby nigdy nic i zarywał do jakiegoś plastika.
- ŁYSY! JESTEŚ MARTWY!
Ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę, która zwiała ze szpitala. Nawet się temu nie dziwię. Musiałam wyglądać jak ludzkie tornado. Wkurwiona ze spiłowanymi butami w ręce i wydzierająca się szłam w stronę Max'a. Na jego twarzy widniało przerażenie.
- Eleno spokojnie.... Uspokój się... Daj mi wytłumaczyć...
- Co chcesz tłumaczyć? Napaść zbrojną na moje buty?
- To był pomysł Jay'a! Ja tylko stałem na czatach!
- A wiesz, że w tym hotelu są kamery?
- O kurwa... To miał być tylko niewinny żart!
- Coś wam nie wyszedł! - już chciałam go walnąć, ale krzyknął.
- Wynagrodzę Ci to!
- Zamieniam się w słuch.
- Kupię Ci za to pięć innych par butów!
- Bardzo kusząca propozycja....
- Spotkajmy się tu za 20 minut i zabiorę Cię do centrum handlowego.
Udałam się do swojego pokoju. Chwyciłam torebkę i poszłam do pokoju Nareeshy, gdzie siedziała reszta dziewczyn. Wyjaśniłam im całą sytuację i to dlaczego nie mogę iść z nimi na babski wypad. Dla mnie akurat się to dobrze złożyło, bo dziewczyny chciały wziąć swoich chłopaków, a ja czułabym się jak piąte koło u wozu.
O ustalonej godzinie pojawiłam się w holu, gdzie na kanapie siedział Max z bananem na twarzy. Gdy mnie zobaczył jeszcze bardziej się uśmiechnął. Wstał z kanapy i podszedł do mnie.
- Gotowa?
- Ja tak, ale czy ty?
- Co masz na myśli?
- Idziesz na zakupy, ZE MNĄ...
Trochę go tym przestraszyłam, ale nie złamał się! Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do najbliższego centrum handlowego. Kiedy tylko zobaczyłam sklep z butami od razu zaciągnęłam Max'a do środka. Jego zdezorientowana mina była bezcenna, gdy zostawiłam go na chwilę samego w dziale ze szpilkami. Już miałam do niego iść, ale zatrzymałam się gdy zobaczyłam, że podeszła do niego ekspedientka.
- ¿Puedo ayudarte en algo? - zapytała się, czy może w czymś mu pomóc.
Od 3 lat uczę się hiszpańskiego, więc nie mam problemu ze zrozumieniem tego co mówi, ale jednak po minie Max'a widać było, że w ogóle nie rozumie o co ta kobieta się zapytała.
- Usted sabe qué camino tomar un prostíbulo? Creo que has perdido. - powiedział po chwili zastanowienia.
Sądząc po jego minie chciał zabłysnąć swoim hiszpańskim. Niestety nie za bardzo mu to wyszło, a ja ledwo wstrzymywałam śmiech. W tej chwili ta kobieta wymierzyła mu siarczystego liścia, a Max wyglądał jak Carly  Rae Jepsen w 'Call Me Maybe' gdy się dowiedziała, że ten chłopak jest gejem.
Nadal śmiejąc się podeszłam do łysola.
- Co ja takiego zrobiłem?
- Właśnie się jej zapytałeś gdzie jest burdel, bo ją zgubili. - nie mogłam przestać się śmiać.
- To 'prostíbulo' to nie przymierzalnie?
- To mój kochany znaczy burdel. Skąd ty to w ogóle wziąłeś?
- Lekcja hiszpańskiego u Tom'a.... - powiedział, a ja znowu w śmiech.
- Tom uczył Cię hiszpańskiego? To w takim razie nie dziwią mnie Twoje umiejętności.
- Chciałem się wykazać.... - odparł cicho.
- Dlaczego?
- Żebyś nie uważała mnie za kompletnego debila, którym zresztą jestem.
- Nie jesteś debilem. Co prawda czasami Ci odbija, no dobra nawet często, ale uważam, że jesteś.... całkiem uroczy. - nie no, teraz to palnęłam! Chyba mnie pojebało! Co on sobie pomyśli?
- Naprawdę tak uważasz? - spojrzał mi w oczy.
- Ja... no ten... Jakie zajebiste szpilki! - ufff.... wybrnęłam z tej niezręcznej sytuacji.
Max nie miał wyjścia i kupił mi piękne szpilki na platformie, ale to jeszcze nie koniec!
Udaliśmy się do następnego sklepu, tym razem większego. Max oznajmił, że się rozejrzy, a jam mam sobie coś wybrać.
Zauważyłam go w alejce z trampkami. O dziwo znowu rozmawiał z ekspedientką.
- Donde se puede comprar queso aquí? - powiedział, a ja prawie zaliczyłam glebę
- ¿Qué quiere decir? - ekspedientka próbowała zrozumieć o co mu chodzi.
- Co ty debilu znowu wyprawiasz?
- Pytam się o rozmiar, a co?
- Mój łysolku, ty się tej biednej pani zapytałeś gdzie tu możesz kupić ser.
- Skutki nauki profesora Parkera. - powiedział.
Wydukałam nowe wyjaśnienie do ekspedientki i udaliśmy się w dalsze zakupy. Czas zaleciał nam bardzo szybko i w hotelu pojawiliśmy się po 5 godzinach.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Strasznie się czuję, ale udało mi się napisać ;-D Miał być wcześniej, ale notebook odmówił mi posłuszeństwa....
Nie rozpisuje się, bo mnie głowa boli, ale postanowiłam na razie nie zawieszać ;-D Mam nadzieję, że to was ucieszy. Myślę nawet, że po skończeniu tego opo napisze drugie, co wy na to?

Dedyk dla wszystkich komentujących <333

wtorek, 8 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 42

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

(Lissa)

- Nathan! Po jaką cholerę ci tyle czapek?! Jedziemy tam tylko na tydzień a nie na miesiąc! Wystarczą ci 2, a  nie 20!.
- Jak to 2? Ja mam swoje potrzeby.
- Tak? Niby jakie?
- Takie...
Powiedział i rzucił mnie na łóżko. Zaczął składać delikatne pocałunki na moich ustach, a zaraz potem schodził coraz niżej całując moją szyję i dekolt. Chwilę później znowu całował moje usta. Po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze.
- Nath, mamy się pakować, a nie całować! - powiedziałam.
- Możemy robić jedno i drugie.
- Wiesz co? Jednak słusznie nazwałam cię zboczeńcem.


2 GODZINY PÓŹNIEJ; NA LOTNISKU


- Nathan! Rusz tą tłustą dupę, bo się spóźnimy! - wydarł się Tom.
- To nie moja wina, że Lissa mnie rozprasza! - odpowiedział.
- Ja cię rozpraszam? A kto się godzinę zastanawiał, które czapki pasują do twoich bokserek? - chłopacy zaczęli się śmiać.
- Lepiej chodźmy, bo samolot nam ucieknie. - Nath odwrócił naszą uwagę faktem, że za 20 minut odlatuje nasz samolot, więc całą grupą (czyt. Tom, Kelsey, Siva, Nareesha, Max, Elena, Jay, Nathan i ja) udaliśmy się do bramek.
Gdy już znajdowaliśmy się na naszych miejscach postanowiłam się zdrzemnąć. Siedziałam obok Nathan'a, więc oparłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy.
Jakiś nieokreślony dla mnie czas później zostałam obudzona przez Nathan'a.
- Skarbie, dolecieliśmy. - szeptał mi na ucho.
- Co? Gdzie? Jak? - zapytałam zaspana.
- Wycieczka, Hiszpania, samolot. - odparł mój ukochany.
- Nie ma to jak zwięzłość.
- Czepiasz się. Jesteśmy już w Barcelonie. Gotowa na przygodę?
Chwile później odbieraliśmy nasze bagaże na lotnisku. Jay i Tom oczywiście się wydurniali, ale bez ich odpałów każdy wyjazd byłby nudny. Max jakimś cudem zamówił taksówki i pojechaliśmy do hotelu Hesperia. Gdy weszliśmy do środka zdołałam wydusić z siebie tylko WOW! Widać chłopcy postarali się, bo musieli zarezerwować pokoje w najlepszym hotelu w Barcelonie. Gdy tak staliśmy w holu podszedł do nas mężczyzna po 30.
- Witam. Nazywam się Antonio Colunga i będę waszym przewodnikiem.
- Miło nam pana poznać. - powiedziałam.
- Jaki pan? Proszę, mówcie mi po imieniu.
- No to siema stary! - powiedział Tom i rzucił się na biednego Antonio. Rzucił, znaczy przytulił.
- Tom kretynie! Nie rzucaj się na obcych ludzi, bo się jeszcze ktoś ciebie przestraszy. - powiedział Max
- Ale nic się nie stało. - wtrącił Antonio.
- Widzisz łysy? Ja tu próbuje nowe znajomości zawierać, a ty co? Stoisz jak jakiś łysy słup i się paczysz.
- Prędzej ty tego biednego Antonio wymęczysz psychicznie, niż zawrzesz jakąś przyjaźń. - kontynuował Max.
- Ciebie jakoś nie wymęczyłem kochanie. - Tom podszedł zalotnie do Max'a i przytulił się do niego robiąc dziwną pozę.
- Bo Max ma nie za bardzo różniące się IQ od ciebie, czyli ok 20. - wtrącił Jay.
- Jak cię loczek pacne... - zaczął Max.
- Uspokójcie się idioci! - tą inteligentną wymianę zdań zakończyła Kelsey.
- Chodźcie za mną, pokaże wam wasze pokoje. - powiedział Antonio.
Udaliśmy się za nim. Nasze pokoje znajdowały się na tym samym piętrze, więc nie było problemu z szukaniem się. Siva i Nareesha oraz Tom i Kelsey dostali podwójne pokoje (chyba wiadomo dlaczego XD), a ja oczywiście dzieliłam pokój z Nathan'em. Najgorzej miała Elena, która pokój miała z Max'em i Jay'em. Biedaczka gdy się o tym dowiedziała momentalnie zbladła i prawie by zemdlała i upadła, ale w samą porę Max ją złapał.
- Dlaczego mam być z nimi w pokoju? - zapytała Elena gdy doszła już do siebie.
- Pretensje do Tom'a, bo to on zamawiał pokoje. - odparł Siva.
- Już jesteś trupem..... - Elena spojrzała na Tom'a jak na morderce chomików.
- No co? Tylko tyle było wolnych. - tłumaczył się TomTom.
- Oj tam, damy sobie radę. - Jay uśmiechnął się.
- Chyba się nas nie boisz? - Max objął Elenę.
- To w takim razie wszyscy do pokoi i rozpakować się! - powiedziałam i pociągnęłam Nath'a do pokoju.
Chłopak otworzył drzwi i weszłam do środka. Ten pokój.... przepraszam.... apartament... po prostu zwalił mnie z nóg. Ściany były kremowe, a na nich wisiały piękne obrazy. Na środku pokoju stało wielkie, podwójne łóżko, obok znajdowały się drzwi prowadzące do łazienki z wieeeelgachną wanną, a przy drzwiach wejściowych znajdowała się mała kuchnia.
Nathan postawił walizki obok łózka, a sam podszedł do mnie.
- Podoba ci się tu? - zapytał obejmując mnie od tyłu.
- Jak na razie jest fantastycznie.Niczego więcej mi nie potrzeba. - odwróciłam się twarzą do niego. - Dziękuje.
- Za co?
- Za wszystko co dla mnie robisz.
- Robię to, bo cię kocham.
Pocałowałam go namiętnie. Nath odwzajemnił pocałunek z uśmiechem. Będąc z nim czułam, że teraz wszystko będzie dobrze. Moje życie powoli zaczyna się układać...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hiszpania, miłość, przyjaźń, istna sielanka.... ale czy na długo?
Jak myślicie, jak potoczą się losy Lissy i Nathana?

Ja osobiście mam kilka pomysłów, ale zastanawiam się, czy nie zawiesić bloga. Jakoś ostatnio nie mam siły do pisania.....
Może w ferie odetchnę i wena powróci? Mam nadzieję ;-D