wtorek, 11 września 2012

ROZDZIAŁ 4

(Nathan)
 
 
Obudziłem sie rano z uśmiechem na twarzy, bo miałem bardzo przyjemny sen. Śniła mi sie złośnica z wczoraj. Nadal uśmiechnięty spojrzałem na zegarek. 9:00. Czas wstawać. Szybko wykonałem poranną toaletę i ubrałem jeansy, czerwona koszulkę oraz czarną bluzę i zszedłem na dół. Zauważyłem Sivę i Maxa siedzących na kanapie oraz Jaya i Toma krzątających się po kuchni. próbując zrobić śniadanie. Widok tej dwójki w kuchni był przekomiczny, więc mimowolnie się uśmiełnąłem, znowu.
- O! Wstał nasz kochaś! - powiedział Tom, gdy tylko mnie zobaczył.
- Haha, bardzo śmieszne.
- Dziwisz mi się?! Odkąd wczoraj wróciłeś, jestes cały w skowronkach.
- To prawda. - poparł Toma Max. - Teraz też się uśmiechasz.
- Wiecie co? To nie wasza sprawa. Jeśli faktycznie kogoś spotkałem, nie powinno was to obchodzić.
Lekko wkurzony ubrałem kurtkę i wyszedłem z domu. Bez zastanowienia udałem sie tam, gdzie wczoraj spotkałem Lisse. W głębi duszy miałem nadzieję, że ja zobaczę. Usiadłem na pobliskiej ławce i czekałem co przyniesie los.
 
(Lissa)
 
Obudziłam się o 10:00 i piżamie poszłam zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie kanapkę i zauważyłam, że na stole leży kartka. Wzięłam ją i przeczytałam.
"Pojechałam do pracy. Jeśli chciałabyś wyjść na miasto, w pierszej szufladzie kredensu są zapasowe klucze.
Arlene."
- Super. Mam wolna chatę. - powiedziałam do siebie.
Szybko ogarnełam się i ubrałam rurki oraz zielony top. Włosy związałam w kucyk, chwyciłam torbę i wyszłam z domu. Szłam tą samą trasą co wczoraj, ale tym razem uważałam, żebym na nikogo nie wpadła. W uszach pobrzmiewała mi piosenka "Glad You Came" oczywiście zespołu The Wanted. Nagle usłyszałam, że ktoś mnie woła.
- Lissa! Lissa! Czekaj! - dało sie słyszeć przyjemny męski głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam, że osoba, która mnie woła był Nathan. Tak. ten Nathan! Będzie ciężko, pomyślałam.
- Czego chcesz? - zapytałam niezabardzo przyjaznie.
- Spokojnie. Chce tylko porozmawiać. - bronił się.
- Niby o czym? - próbowałam uniknąć tej rozmowy.
- O tym incydencie wczoraj. - zamyślił się. - Miałem nadzieje, że zadzwonisz.
- Słuchaj, nie mam czasu, ok? Muszę iść. - odwróciłam się, ale on złapał mnie za rękę.
- Poczekaj! Zadzwonisz? - spytał i zrobił te swoje słodkie oczka. - Proszę.
- Postaram się.
- Obiecujesz?
- Obiecuję. - gdy tylko to powiedziałam, na jego twarzy pojawił się uśmiech. - A teraz puść mnie bo musze iść.
- Oczywiście, przepraszam. Do usłyszenia.
Gdy tylko mnie puścił odwróciłam się i jak najszybciej poszłam w strone domu.
 
 
CDN...
 
 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Udało mi się w końcu to napisać.
Dziękuje osobą, które to czytają. Dzieki wam mam ochote pisać dalej.
 
Dzisiaj dedykacja dla specjalnej osoby. Mianowicie chodzi mi o Roxx :-)
Specjalne podziekowania za wszystkie pomysły dotyczące tego opowiadania.
I Love You, You Crazy Girl <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz