środa, 26 września 2012

ROZDZIAŁ 13

(Nathan)
 
 
Leże w szpitalu. Pod wpływem upadku doznałem lekkiego wstrząśnienia mózgu, ale to nic. Ważne, że Lissa była przy mnie. To mi wystarczyło.
Obudziłem się o 01:00 w nocy. Sala była pusta, tylko na stoliku stała kartka od Lissy. Napisała, że pojechała do domu.
Nie mogłem zasnąć, więc cały czas o niej myślałem. Jest piękna, urocza i ten jej charakterek! Raz sie uśmiecha, a raz się na mnie złości. Kocham to! I... kocham ją. Tak! Kocham ją! Kocham spędzać z nią czas, kocham z nią rozmawiać, kocham jej śmiech. Tak; jej uśmiech, najpiękniejszy ze wszystkich. Tylko szkoda, że bardzo rzadko go używa. Muszę to zmienić.
- Uczynię ją najszczęśliwszą dziewczyną na świecie... - powiedziałem, po czym zmroczył mnie sen.
 
 
(Lissa)
 

Obudziłam się z uśmiechem na twarzy. Myjąc zęby, postanowiłam, że odwiedze Nath'a. Mam tylko nadzieję, że tym razem będzie spokojniej. Jeszcze mnie brzuch po wczoraj boli!
Po porannej toalecie, nadal usmiechnięta zeszłam do kuchni..
- Dzień dobry. Jak się spało? - spytała Arlene widząc mój uśmiech.
- Dzień dobry i dobrze. Nawet bardzo.
- Co sie stało, że jestes taka radosna?
- Nie wiem, tak po prostu.
- Aha... - odparła, prawdopodobnie mi nie wieżąc.
Szybko zjadłam śniadanie i powiedziałam Arlene, że idę odwiedzić przyjaciela w szpitalu. Nie chciałam na razie zdradzić jego tożsamości.
Gdy już dotarłam, weszłam do szpitala i udałam sie w stronę pokoju Nath'a. Otworzyłam drzwi i zauważyłam, że Nathan już nie śpi.
- Hej! Jak sie czujesz? - spytałam.
- Teraz juz lepiej. - powiedział uśmiechając się.
- Haha. A tak na serio?
- Jeszcze mnie trochę głowo boli, ale to nic.
- |Tak strasznie cię przepraszam...
- Nie masz za co. Tym razem to była moja wina.
- Ale przeze mnie wylądowałeś w szpitalu! - oburzyłam się jego obojętnością.
- To był wypadek. Gdybym cie nie pocałował, nie wylądował bym tutaj. Ale nie żałuje... - powiedział z tym swoim seksownym uśmiechem.
Spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem. Chyba to zauważył, bo po chwili juz chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył. Do pokoju wparowali Jay, Tom, Max oraz Siva i oczywiście narobili hałasu.
- Witam nasze gołąbeczki! - krzyknął Tom i po chwili dodał. - Czy my aby nie przeszkadzamy?
- Widzę, że nasz Nath czuję sie już lepiej. - wtrącił Max.
- Masz jakiś problem łysy? - warknął Nathan.
- Psycholog sie znalazł... - odparł Max.
- Spokój mi tu! Nie chce żadnych kłótni! - uspokoiłam tych macho.
- A tak właściwie, to co wy tu robicie? - zapytał chłopaków Nath.
- a co? To juz odwiedzić kumpla nie można? - powiedział Jay.
- O kiedy to się wy o mnie martwicie?
- Od.... TERAZ! - wydarł się Jay i zaczęła sie bitwa na poduszki...
 
CDN...
 
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Jakiś nudny mi wyszedł... No nic, mam nadzieję, że się podoba ;-)
 
Pozdrowienia i dedykacja dla Roxx i DaguśŚ
Dziękuje za wspieranie mnie w pisaniu.... <3
Dedykt też dla tych, którzy czytają..... I Love You

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz