wtorek, 30 października 2012

ROZDZIAŁ 29

(Lissa)
 
 
Nastał kolejny dzień. Sprawdziłam godzinę w komórce. Oczywiście zobaczyłam także datę - 01.04.12r. Za dwa dni moje 18 urodziny. Nie cieszę się za bardzo z tego faktu. Co mi po tym, że będę miała 18 lat? Moi rodzicę nieżyją, nie mam rodzeństwa; jestem sama.... Mam Arlene, ale nie ma pomiędzy nami jakiejś specjalnej więzi.
Po porannej toalecie i śniadaniu udałam się do szkoły. Przed wejściem spotkałam Michaela.
- Cześć! Jak tam babcia? - powiedział uśmiechając się.
- Cześć. Dobrze, trochę narzeka, ale w końcu to babcia. - oboje zaczeliśmy się rechotać.
- A wam co tak wesoło? - podeszła do nas Elena z Roxx.
- Tak po prostu. A tak właściwie to cześć.
Po przytuleniu się do każdego na powitanie, udaliśmy się na lekcję. Mijały strasznie nudno, aż do klasy gdzie miałam matematykę wparował..... Jay! Podbiegł do mnie i wręczył mi jakąś kopertę.
- Co to jest? - wydarłam się.
- Ja jestem tylko posłańcem! - powiedział i wyszedł.
- Co to było? - spytała Elena, która siedziała obok mnie.
- Nie mam pojęcia co im odwaliło.
- Ty go znasz?
- Niestety tak....
- Ale przecież.... ale... to... jest...
- Jay - jeden z moich szalonych kumpli.
- Ale... on .... jest....
- Istotą człekokrztałtną płci męskiej.
- On jest z The Wanted!
- Faktycznie....
- Nie mówiłaś mi, że ich znasz!
- Nie pytałaś. A poza tym wczoraj jednego poznałaś.
- Niby kiedy?!
- Podczas tej akcji z "babcią". - Elena nie wiedziała o czym mówie. - To był Nathan.
- Nathan.... Sykes?!
- A niby jaki?
- OMG! Nie wieżę! Ale dobra, ogar. - Elena starała się opanować. - Co jest w tej kopercie?
Prawie o niej zapomniałam! Wzięłam ją i otworzyłam. Znajdowała się w niej kolorowa kartka z równie kolorowym napisem Zaproszenie. Pod spodem widniał taki tekst:
"Szlachta w składzie: sir Max. sir Tom, sir Siva. sir Jay & sir Nathan mają zaszczyt zaprosić szlachciankę lady Lissę Campbell na zacną uroczystość obchdów "Dnia Wszystkie Chwyty Dozwolone", która odbywa się właśnie teraz na Dworze The Wanted.
 
Ps. Zacna szlachcianka jest proszona o dowiezienie swoich rekwizytów (np, jajka. ser w spreyu. srajtaśma, bita śmietana w spreyu, balony z wodą....)
 
- Czy oni kompletnie oszaleli? - pokazałam "zaproszenie" Elenie.
- Widzę, że szykuję się jakaś grubsza impreza. - zaśmiała się - Pójdziesz?
- No jasne! Chcę wiedzieć co tym razem wymyślili.
- To trzeba cię odpowiednio zaopatrzeć.
- O czym ty myślisz?
- Idziemy na zakupy!
Po lekcjach ja i Elena udałyśmy się do supermarketu gdzie kupiłyśmy wszystko co potrzebne.
Uzbrojona udałam się do domu tych dziwaków. Gdy stałam przed dzwiami oczywiście nie zapukałam, tylko wparowałam do środka.
To ca tam zobaczyłam przerosło moją wyobraźnię....
 
CDN....
 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Muszę sie z wami czymś podzielić:
Niedawno w szkole miałam wywiad na temat tego bloga do gazetki szkolnej i dzisiaj ją otrzymałam.
I tu moje pytanie: Czy chcielibyście, żebym udostępniła ten artykuł na blogu? (swoje zdanie proszę wyrazić w komentarzach) ;-D


niedziela, 28 października 2012

ROZDZIAŁ 28

(Lissa)
 
 
- Też cię kocham...
Powiedziałam, a nasze usta znowu złączyły się w pocałunku. Wargi Nathan'a powędrowały w dół i zaczął całować moją szyję. Po chwili przyparł mnie do ściany. Moje ręce oparłam na jego klatce piersiowej i zaczęłam go coraz zachłanniej całować. Uczucie spełnienia wróciło, ale nie trwało zbyt długo. bo telefon Nath'a zaczął dzwonić.
- Mają wyczucie. - powiedział, gdy spojrzał na ekran telefonu.
- Lepiej odbierz, co ci żyć nie dadzą. - powiedziałam  i odsuneliśmy się od siebie.
- Czego chcesz łysy? - odebrał telefon.
- Czego chce?! Za 10 minut mamy próbę! Masz tu wtaszczyć swój chudy tyłek i nie obchodzi mnie jak to zrobisz! - usłyszałam wkurzony głos Max'a.
- Nie wkurzaj się, bo ci jeszcze włosy na głowie wyrosną, a poza tym  złość piękności szkodzi.
- MŁODY...!
- Dobra, dobra, zaraz będę. - Nath rozłączył się i zwrócił do mnie. - Boże, co za down.
- Lepiej idź, bo jeszcze coś ci zrobią.
- Oni mogą najwyżej nie wpuścić mnie do domu. - zaśmiał się.
- Jestem ciekawa co byś wtedy zrobił.
- Przyszedłbym do ciebie.
- Haha, bardzo śmieszne. A teraz spadaj, bo jak cię z domu wywalą, to ja się nie wpuszcze.
Po chwili śmiechu pożegnałam się z Nath'em, który od razu udał się do studia.
Gdy zeszłam na doł, Arlene zaczęła zasypywać mnie pytaniami:  Kto to jest? Skąd go znasz? Spotykacie się? Naszczęście udało mi się z tego jakoś wybrnąć.
 
 
 
(Nathan)
 
 
Dotarłem już do studia. Oczywiście dostałem ochrzan od Max'a za moje spóźnienie, ale co mi tam. Zaraz i tak mu przejdzie.
Po przećwiczeniu kilku piosenek rozsiedliśmy się na kanapach, by trochę odpocząć.
- W piątek organizujemy imprezę! - rzuciłem w pewnym momencie.
- Imprezę?! - Jay od razu się ożywił.
- A z jakiej to okazji organizujemy ten zacny melanż? - spytał zaciekawiony Tom.
- Lissa ma urodziny!
- Ciekawe skąd ty to wiesz? - głos zabrał Siva.
- Pewnie z facebooka! - wydarł sie Tom i wszyscy zaczeli się śmiać.
- Nie ważnie skąd wiem. To co, pomożecie mi z tą imprezą?
- No pewnie! - przez Jay'a przemawiał czysty entuzjazm.
- Ty do organizowania imprez to zawsze jestes pierwszy. - od rozmowy włączył sie Max. - Skoro to urodziny Lissy, to jasne, że pomożemy!
W drodze do domu omawaliśmy co i jak, a że był dopiero wtorek mieliśmy sporo czasu by zorganizować Lissie najlepsze urodziny jakie kiedykolwiek miała.
 
CDN...
 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W  końcu udało mi sie to napisać ;-D
Nutka na dziś: The Wanted - Warzone - która pomogła mi z opowiadaniem na polski <3
 
Rozdział dla:
Mojej kochanej Angeliki - nie mogłaś sie doczekać tego rozdziału ;-D
Mojej muzy Roxx - za te świetne teksty ;-D
 
 

czwartek, 25 października 2012

ROZDZIAŁ 27

(Lissa)
 
 
- Arlene! Jestem! Przepraszam, że tak późno, ale straciłam poczucie czasu.
- Nic się nie stało. Chodź do salonu.
Tak jak powiedziała Arlene udałam się do salonu. Kiedy tam dotarłam przeżyłam szok. Na kanapie obok Arlene siedział.... Nathan!
- Nathan, co ty tu robisz?
- Przyszedłem do ciebie, ale twoja ciocia powiedziała, że wyszłaś.
- To dlaczego jeszcze tu jesteś?
- Lisso! Nathan jest naszym gościem.
- Chodź ze mną. - powiedziałam do Nath'a i zaprowadziłam go do swojego pokoju.
- Miło. - powiedział z seksownym uśmiechem.
- Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele!
- To po co mnie tu przyprowadziłaś?
- Żeby porozmawiać w spokoju, zboczeńcu.
- Super. Awansowałem na zboczeńca.
- A niby nim nie jesteś?
- Ja? - Nathan udawał oburzonego.
- A kto zarywa do Tom'a - twarz Nath'a wyrażała jeszcze wieksze zdziwienie. - Myślisz, że nie widziałam? Jay dał ci kosza, więc poleciałeś do Tom'a.
- No dobra, przyznaje się. Miałem chwilę słabości, ale jestem tu, cały dla ciebie!
- Nie bądź taki szybki. Po co ty wogóle tu przyszedłeś?
- Stęskniłem się za tobą.
Nathan podszedł bliżej i wziął mnie w ramiona. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czułam jego oddech na mojej twarzy. Patrzyłam w te jego głębokie, zielone oczy. Mogłam się w nich zatracić na zawsze. Nie wytrzymałam i musnęłam jego miękkie usta. Chciałam poczuć ich dotyk.
Po chwili Nathan oddał mój pocalunek i zaczeliśmy całować się coraz namiętniej. Ręce Nath'a powędrowały na moje biodra. Nie pozostawałam mu dłużna i swoje wplotłam w jego włosy.
Czułam się spełniona, jakby wszystkie moje troski i problemy odeszły w zapomnienie. Chciałam by ta chwila trwala wieczne.
Niestety chwilę później musiałam się od niego oderwać, by zaczerpnąć powietrza. Spojrzałam na Nathan'a - uśmiechał się.
- Kocham Cię. - wyszeptał mi do ucha....
 
CDN...
 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jestem zadowolona z tego rozdziału.
A jak wam sie podoba?
 
 
Dedyk dla mojej nowej czytelniczki Olga Lowe  <3 Mam nadzieję, że będziesz dalej to czytać ;-D

środa, 24 października 2012

ROZDZIAŁ 26

(Lissa)
 
 
W końcu po 15 minutach narzekania Nath odwiózł mnie do domu. Widać, że był tym zawiedziony, ale niech nie liczy na coś więcej! To, że się całowaliśmy nic nie znaczy. No może trochę.... Cholera! Mam problemy jak w jakiejś telenoweli.
Siedziałam na kanapie i błądziłam po kanapach. Można by powiedzieć, że nie byłam obecna duchem, a wszystko przez Nath'a!
- Jesteś glodna? - Arlene zawołała z kuchni.
- Nie.
- Napewno?
- Tak. Wiesz co? Pójdę się przejść. Spacer dobrze mi zrobi.
Jak powiedziałam tak zrobiłam. Udałam się do parku, gdzie po raz pierwszy spotkałam Nathan'a. Nieźle go wtedy zwyzywałam. Na to wspomnienie mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Lissa! Lissa! - usłyszałam wołanie. - Hej Lissa. Pamiętasz mnie? Mieliśmy razem chemię. - przede mna stanął czarnowłosy chłopak z nieładem na głowie i potarganą grzywką o ciemnobrązowych oczach; ubrany w ciemne jeansy, zieloną bluzkę z nadrukiem i skórzaną kurtkę.
- Oczywiście, że pamiętam. Dean, tak?
- Tak. Jak ci sie podoba w Londynie?
- Nie jest tak źle. Dobrze mi tu, mam sporo przyjaciół.
- Czy ja się do nich zaliczam?
- Jeśli chciałbyś? - powiedziałam uśmiechnieta.
- Jasne! Michael mi o tobie opowiadał.
- Jak ja go dorwę! Mam nadzieję, że chociaż coś dobrego.
- Tylko tak!
Przez chwilę spacerowaliśmy w ciszy, podziwiając piękno tego miejsca. Chwilę później Dean zagadał niepewnie.
- Przyjaźniesz się z Roxx, tak?
- Tak, a dlaczego pytasz?
- No bo... Wiesz...
- Ona ci się podoba?
- To aż tak widać?
- Jąkasz się i masz iskierki w oczach, gdy o niej mówisz i gdy na nią patrzysz.
- Wydało się... Więc skoro już wiesz, to czy....
- Mogłabym ci pomóc do niej zagadać?
- Ty mi w myślach czytasz!
- Nie. Po prostu nie jestem ślepa.
- To co pomożesz?
- No jasne!
Pozostałą część spaceru omawialiśmy jak zeswatać go z Roxx.
Myślę, że Dean to ideał dla Roxane. Jest równie świrnięty jak ona. Najlepszym tego dowodem jest jego pomysł na pierwszą randkę.
- Wiem! Spacer po cmentarzu o północy.... romantycznie.
- Czy ty się dobrze czujesz? To ma być randka a nie pogrzeb!
- A może..
- Stop! Myślenie nie jest twoją dobrą stroną. Lepiej zostaw to mnie, wyjdzie ci to na dobre.
- Może i masz rację.
 -No jasne, że mam! - w tej chwili spojrzałam na zegarek. - O matko, już tak późno? Lepiej będę się zbierać.
- Do zobaczenia w szkole.
Pożegnałam się z Dean'em i ruszyłam w drogę do domu. W głowie obmyślałam  plan randki tych gołąbków.
 
CDN...
 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jakiś taki........
Niech każdy sam sobie dokończy ;-D
 
Od teraz każdy może dodawać komentarze, więc mam nadzieje, że jakies będą bo nie wiem czy mam dalej pisać.
 

poniedziałek, 22 października 2012

ROZDZIAŁ 25

(Lissa)
 
 
- Co ty robisz? - powiedziałam do Nath'a, który rozsiadł się na kanapie.
- Siedze. To już we własnym domu usiąść nie można?
-  Wypad w podskokach do łazienki zmyć z siebie ten makijaż! - wrzasnęłam.
- Albo co?
- Albo chłopaki sie o tym dowiedzą i będziesz Nathalie do końca życia! - powiedziałam i zrobilam mu zdjęcie komórką.
- O ty niedobra...
Nathan podszedł do mnie, objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
- Nath, puszczaj mnie! Jak chcesz  się poprzytulać to idź do Sivy. - Nathan zrobił minę WTF?! - Ciągnie swój do swego...
- Nie bądź taka.... - Nath spojrzał na mnie swoimi słodkimi oczkami.
- Ok, ale najpierw się przebierz.
Nathan szybko pognał do swojego pokoju, a ja usiadłam na kanapie i włączyłam TV.
15 minut później na schodach zjawił się Nath, naszczęście w swoich ciuchach.
- Lepiej? - powiedział, po czym obrócił się jak modelka.
- O wiele. Mój zuch! Aż takie trudne to było?
- Bardzo! Musiałem sie rozebrać, a ciężko mi było wyskoczyć z tych rajstop. Potem się umyłem, szukałem nowych ciuchów, które musiałem ubrać.
- To naprawdę bardzo męczące. Mój ty biedaku! - podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
- Za taka nagrodę to ja mogę zrobić wszystko...
Powiedział i przyciągnął mnie do siebie, Spojrzeliśmy sobie w oczy, a nasze usta złączyly się w pocałunku. Ręce Nath'a gładziły moje plecy, a ja swoje oplotłam wokół jego szyji. Pod wpływem chwili wskoczyłam na niego, a on posadził mnie na kuchennym blacie.
Całowaliśmy się długo i namiętnie do czasu, gdy usłyszałam cichy śmiech dochodzący z korytarza. Widać Nathan tego nie zauważył, bo nadal składał pocałunki na moich ustach.
- Coś się stało? - spytał gdy się od niego oderwałam.
- Ktoś chyba jest w korytarzu.
- HA! Nie spodziewaliście się mnie tak wcześnie! - do kuchni wpadł Tom.
- Co ty tu robisz? Miałeś być u Kelsey.
- No tak, ale gdy się dowiedziała, że to ja wylałem sok na jej ukochany perski dywan to wywaliła mnie z domu.
- To trzeba nie było zapraszać Jay'a na "dziką imprezkę" we dwoje przy meczu ze skrzynką piwa, gdy wyjechała do rodziców! - Nath i Tom wdali się w dyskusję.
- Ona ma największy telewizor! Co miałem zrobić?
- Dajcie już spokój! - nie mogłam ich juz znieść. - Tom kup bukiet kwiatów dla Kelsey i leć ją przeproś!
- Tak jest! - Tom zasalutował mi i wyszedł z domu.
- A co ze mną? - Nathan chciał objąć mnie w talii, ale nie pozwoliłam mu na to.
- A ty cwaniaczku odwieź mnie do domu.....
 
 
CDN...
 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Udało mi się napisać! Miałam przypływ weny ;-D
 
Dedyk dla mojego męża: Roxx  - chciałaś buziak, więc jest!
 
Jutro mam bierzmowanie, więc raczej rozdziału nie będzie, ale jutro mam także rosyjski ;-D (rusek+Roxx=wena) i liczę na atak weny <3
Już się boję jak ten ruski będzie wyglądał ;-D
Mężu mój kochany - siedzimy razem! Chucherko się poświęci ;-D

niedziela, 21 października 2012

ROZDZIAŁ 24

(Lissa)
 
 
Na środku placu stał Nathan! Ale nie taki "normalny" Nathan, o ile go można nazwać normalnym. Ten debil przebrał się za kobietę! Miał na sobie różowy sweterek, beżową spódniczkę i jakiś fartuszek. Jakby tego było mało na głowie miał blond perukę, a usta pomalowane czerwoną szminką. Wyglądalo to komicznie: Nathan stojący z różą w ręku, błędzący wzrokiem w tłumie.
Nagle jego wzrok wylądował na mnie. Zauważyłam, że sie uśmiechnął i zaczął iść w moim kierunku.
Poczułam na sobie wzrok Eleny, Roxx i Michael'a, którzy patrzyli na mnie z miną WTF?! Już miałam im coś powiedzieć, ale w tym momencie podszedł do mnie Nath.
- Przepraszam. - powiedział i wręczył mi różę. - Przepraszam za to, że pocałowałem cię bez twojej zgody.
Kompletnie mnie zamurowało. On mnie przepraszał! Nie mogłam w to uwierzyć.
- Nathan pacanie, co ty wyprawiasz? Kompletnie ci na mózg padło?
- Zrobiłem to dla ciebie. Pomyślałem, że tak ci bedzie wygodniej rozmawiać.
- Ty chyba wogóle nie myslałeś. Rozejrzyj się. Wszyscy się z ciebie śmieją!
- To wszystko dla ciebie. Lissa ja.... kocham cię.
- Nath ja... ja... chyba ciebie też...
Nathan zbliżył się do mnie chcąc zlożyć pocałunek na moich ustach, ale nie udało mu się to.
- Ekhm.. Ekhm.. - Elena udawała kaszel. - Przedstawisz nam swoją koleżankę?
- Elena, Roxane, Michael to jest Nathalie, znaczy się Nathan. Nath to są moi przyjaciele Elena, Roxx i Michael.
- Miło mi was poznać. - powiedział Nathan.
- Zamierzasz tu tak stac w tych ciuchach? - spytałam go.
- A co? Wstydzisz się mnie?
- O to raczej powinni martwić się chłopcy.
- Szympansy wywiało  z domu i o niczym nie wiedzą.
- Szympansy?
- No tak. Przecież wiesz jak oni sie zachowują.
- Racja.
Nagle podeszła do nas pani wicedyrektor.
- Dzień dobry, pani jest ta nową sprzątaczką? - zwróciła się do Nath'a.
Ja, El, Roxx i Michael ledwo wstrzymywaliśmy śmiech.
- Nie, przyszłam odwiedzić wnuczkę. - odezwał sie Nathan babcinym głosem.
- Aha, to przepraszam.
Pani wicedyrektor odeszła lekko zdezorientowana.
- No babciu, lepiej się przebierz, bo jeszcze cię tu zatrudnią. - Dziewczyny niewyrabiały ze śmiechu.
- Pójdę sie przebrać, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Pojdziesz ze mną.
- Nathan nie mogę. Mam przecież lekcję.
- Idź. Powiemy, że źle się poczułaś. - powiedział Michael.
- I, że babcia cię zwolniła. - dopowiedziała Roxx.
- Dzieki, jesteście kochani. - rzuciłam im się na szyję. - Więc chodźmy. - zwróciłam się do Nath'a
- Cholera! - krzyknął nagle.
- Co się stało?
- Oczko mi poszło!
- Tragedia! Chodź bo jeszcze ktoś zauważy.
Chwyciłam Nath'a za rękę i pociągnęłam po w stronę parkingu. Wsiedliśmy do jego samochodu i po 10 minutach byliśmy już w domu The Wanted.
 
CDN....
 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dostałam nagłego ataku weny!
Dziekuję Roxx oraz DaguśŚ   za pomysł na ten rozdział <3
 
Postaram się by nastepny rozdział był jutro, ale nic nie obiecuje, bo we wtorek mam bierzmowanie, więc będą przygotowania. Niestety zostałam wrobiona w śpiewanie psalmu :-(  Dziekuje ci Kasiu...

sobota, 20 października 2012

ROZDZIAŁ 23

(Lissa)
 
Leżałam na łóżku sucha i przebrana. Musiałam sobie to wszystko przemyśleć. Co on sobie myślał całując mnie? To na pewno jego kolejny kaprys. Ale dlaczego ja się tym przejmuję? Przecież to gwiazda, miał w swoim życiu wiele dziewczyn. Nie powinien mnie wogóle obchodzić, ale.... sama nie wiem. Czy ja do niego coś czuje? Nie! Na pewno nie. A może? Cholera! Mam więcej pytań niż odpowiedzi.
Przerwałam swoje rozmyslania ze łzami w oczach. Nie wiem dlaczego płakałam i nie jestem pewna moich uczuć co do Nath'a.
Postanowiłam, że na razie to zostawię. Nie chciałam się tym cały czas zamęczać. Poczułam się głodna, więc zeszłam do kuchni w poszukiwaniu czegoś jadalnego. W końcu odgrzałam sobie jakiegoś kotleta. Usiadałm przy stole i zaczęłam jeść. Chwilę później usłyszałam dźwięk otwieranych dzwi,
- Jestem. Przepraszam, że tak późno, ale mnie w pracy zatrzymali. Jakiś ważny wywiad. - powiedziała Arlene, która weszła do salonu.
- Nie ma sprawy. Idę spać. Dobranoc. - powiedziałam i poszłam do siebie.
Byłam już w piżamie, więc od razu wskoczyłam pod kołdrę.
 
 
(Nathan)
 
 
Dlaczego ona uciekła? - to pytanie chodziło mi cały czas po głowie. Nie mogłem jej zrozumieć. Widziałem, że jej się to podobało.
Robiło się późnie, więc szybko wziąłem prysznic i położyłem się. Jeszcze chwilę myślałem  i doszedłem do wniosku, że jutro ruszę sie z tego domu wariatów i porozmawia, z nią.
 
 
 
(Lissa)
 
 
Obudziło mnie światło wpadające przez okno do mojego pokoju. Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegar. 6:15. Zeszłam z łóżka i szybko wykonałam poranną toaletę. Ubrałam czarne rurki i czerwoną bluzkę z nadrukiem. Do tego na głowę zarzuciłam mój ulubiony full cap. Chwyciłam torbę z książkami i po śniadaniu wyszłam z domu. W uszach jak zwykle miałam słuchawki, tylko tym razem sluchałam Linkin Park "Castle Of The Glass". Nie miałam ochoty słuchać głosu Nath'a. Muszę przestać o nim mysleć!
Po 15 minutach byłam już przed wejściem do szkoły. Spotkałam tam Elene i Roxane.
- Cześć. - przywitałam się z dziewczynami
- Cześć. - powiedziały równo.
- Jak leci? - spytała mnie Elena.
- Po prostu fantastycznie.
- Co sie stało? - Roxx musiała wyczuć mój sarkazm.
- Szkoda gadać
- Jak będziesz chciała, to możesz nam o tym opowiedzieć.
- Hej dziewczyny! - obok nas pojawił się Michael.
- Hej. Szlachta jest w komplecie, więc możemy iść na lekcję. - powiedziała Roxx i całą paczką ruszyliśmy "edukować się".
Jako pierwszą mieliśmy chemię. Na szczęście mieliśmy ją całą grupą. Ja usiadłam z Eleną i Roxx, bo ławki były trzyosobowe. Michael siedział za nami z John'em i Dean'em, których mi przedstawił.
W końcu lekcja skończyła się i udalismy się na przerwę.
- Boże co to wogóle jest? Jakieś kwasy, sole, wodorotlenki.... - Michael zaczął narzekać.
- Co, nasz macho nieogarnia chemi? - powiedziałam, a dziewczyny wybuchły śmiechem.
- Foch forever na 5 minut! - odpowiedział po czym zaczęłyśmy się jeszcze bardziej rechotać.
- Nie fochaj się. - podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
- Już mi przeszło. - uśmiechnął się do mnie.
Kilka sekund później zadzwonił dzwonek, wiec poszliśmy do sali 205 gdzie ja i Roxane miałyśmy angielski.
Minął nudno i szybko. Nastepnie miałam historię i geografię z Michael'em. Później była długo przerwa i cała grupą usiedliśmy na ławce na szkolnym placu zajadając się kanapkami.
 
 
(Nathan)
 

 


Wpadłem na genialny pomysł jak porozmawiac z Lissą. Potrzebowałem do tego pomocy Kelsey i Nareeshy. Gdy opowiedziałem im co zamierzam zrobić, od razu sie zgodziły.
Na szczęście reszty szympansów (czytaj: Max, Tom, Siva i Jay) nie było w domu, więc spokojnie mogłem wcielić swój plan w życie.
Około 9:00 dziewczyny zjawiły się i od razu wzieliśmy się do roboty. Mam nadzieję, że mój plan wypali.
 
 
(Lissa)
 
Siedzieliśmy na ławcę i opowiadaliśmy sobie różne śmieszne historie.
- Mój starszy brat Paul - zaczęła opowiadać Roxx. - kiedyś tak się upił, że urządził sobie  kolegami ślub! Tyler był księdzem, Paul panną młodą.... - w tym momencie wybuchliśmy śmiechem. - Zamknąć mordy! Więc tak, Paul był panna młodą, a Zack panem młodym. Jako obrączek użyli kapsli od tymbarka.
- A noc poślubna była? - zapuyała rechocząc Elena.
- Oczywiście! W oczku wodnym pod gwiazdami.
- Jak romantycznie...
Ja, Elena i Michael prawie tarzaliśmy się po ziemi. Śmiałam sie tak, aż mnie brzuch rozbolał.
Po 5 minutach udało man sie ogarnąć.
- Ej, co tam się dzieje? - Michael wskazał na śmiejący się tłum.
- Z czego oni się śmieją? - zapytała Elena.
Postanowiliśmy podejść bliżej i dowiedzieć się o co chodzi. Gdy byliśmy już wystarczająco blisko zamurowało mnie. Na środku placu stał......
 
 
CDN...
 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że dopiero teraz, ale nie miałam weny :-(
 
Dedykacja dla Angeliki  i Roxx  które zawsze mnie wspierają <3


niedziela, 14 października 2012

ROZDZIAŁ 22

(Nathan)
 
 
- Udało się! Żyjemy! - krzyknąłem gdy znalezlismy się w moim pokoju!
- My tak, ale jadalnia nie.
- Uprzedzam cię. Ja nie będę tego sprzątał.
- Zagonie Max'a, Tom'a, Sivę i Jay'a. Jednak to oni zaczeli.
Nastała chwila ciszy.
- Jak tam wlosy? - powiedziała Lissa.
- Jak zawsze idealne. - posłałem jej uśmiech.
- Nie pochlebiaj sobie.
Lissa podeszła do mnie i rozczochrała moje święte włosy.
- Jak śmiałaś? - podbiegłem do lustra ogarnąć fryzurę.
- Ale z ciebie panienka. - Lissa miała za mnie wielki ubaw.
 
 
(Lissa)
 
 
Nathan jest gorszy ode mnie! Rozczochrałam mu włosy, a on panikuje jak jakaś panienka.
Nath stał przed lustrem próbując odratować swoją fryzurę. Ja ze śmiechu lałam w gacie (oczywiście w przenośni). Nathan musiał to zauważyć, bo odwrócił się do mnie i powoli podszedł.
- Lepiej uciekaj. - powiedział.
Zaczął się do mnie przybliżać jeszcze bardziej. Lekko przestaszona jego zabójczym wzrokiem wymknęłam się z jego pokoju i zbiegłam na dół.
Słyszałam kroki Nath'a tuż za sobą, więc oddalałam się coraz szybciej. Można powiedzieć, że biegłam.
- Pożałujesz, że to zrobiłaś! - usłyszałam jego głos tuż za mną.
- Chłopaki pomocy! - krzyknęłam do Tom'a i Max'a gdy wbiegłam do salonu. - Nathan chce mnie zabić!
- Co? Dlaczego? - spytał zdezorientowany Max.
- Rozczochrałam mu włosy! - powiedziałam, a na ich twarzach pojawiło się największe zdziwienie jakie kiedykolwiek widziałam.
- Popełniłaś grzech śmiertelny! - powiedział Tom.
- Nie przesadzaj, nic mu nie będzie. O boże, idzie tu! - krzyknęłam gdy zobaczyłam Nath'a.
- Schowaj się za nami. My cię obronimy! - powiedział niczym Superman Max.
- Moi bohaterowie! - odpowiedziałam i szybko się za nich schowałam.
- Lissa, i tak sie przede mną nie ukryjesz.... Ha! Widzę cię! - O matko! On mnie zabije!
- Nie damy ci skrzywidzić naszej księżniczki! - Tom jak zwykle powiedział coś dziwnego.
- Jakiej księzniczki? - walnęłam go w plecy.
- A chcesz ochrony? - powiedział do mnie zciszonym głosem.
- No dobra. Mogę być tą waszą księżniczką.
Niestety przez to, że sie zagadaliśmy Nathan skorzystał z naszej nieuwagi i prawie by mnie złapał. Na moje szczęście, albo raczej nieszczęście wbiegłam do jadalni, która była cała w spaghetti. Udało mi się z tamtąd wyjść bez szwanku, czego nie można powiedzieć o Nathan'ie. Ten idiota poślizgnął się na tym nieszczęsnym spaghetti i runął na podłogę. Skorzystałam z tej szansy i pobiegłam w stronę łazienkim by się w niej schować.
Już miałam zamykać drzwi, ale coś mi przeszkodziło. Tym czymś była noga Nath'a. Chłopak wparował do środka. Ruciłam w niego pierwszą rzeczą, do której miałam dostęp, czyli.... szamponem!
- Próbujesz mnie znokautować szamponem? - Nath jednocześnie był zdziwiony i się śmiał.
- Faktycznie, nie pomyślałam. To powinno cię zatrzymać.
Chwyciłam żel pod prysznic i wycisnęłam całość na jego bluzkę.
- Czyli tak się bawimy?
Nathan zlapał mnie i zaciągnął pod prysznic. Odkręcił kurek i chwilę pózniej byliśmy cali mokrzy.
- To ma być moja kara?
- Nie. To jest kara.....
Powiedział i namiętnie mnie pocałował. Nie wiem dlaczego, ale oddałam pocałunek. Ręcę Nathan'a gładziły moje plecy,a ja swoje wplotłam w jego mokre włosy. Nie wieżę, że to mówię, ale podobało mi się to. O boże, co ja gadam?! Nie mogę się z nim całować!
Szybko odepchnęłam Nathan'a ode mnie i wybiegłam z łazienki. Cała mokra wyleciałam z tego domu. Co sił w nogach biegłam jak najdalej. Słyszałam głos Nathan'a, który mnie wołał. Starałam się nie zwracać na niego uwagi, ale caly czas miałam go w głowie.
Biegłam przed siebie, nie zwracając uwagi na przechodzących ludzi, którzy patrzyli na mnie jak na wariatkę.
Po 10 minutach znalazłam droge do domu i po jakimś czasie stałam już w salonie.
 
CDN...
 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Napisałam, więc nie już nie męcz ;-D
(ta osoba wie o kim mówie)
 
Dedykacja dla mojej siostry Edyty - która cały dzień mnie męczy ;-D


sobota, 13 października 2012

ROZDZIAŁ 21

(Lissa)
 
 
Czułam się jak strażnik więzienny. Stałam ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma pilnując chłopaków jak sprzątają. Haha! Znowu to robię. Oczywiście nie dałam po sobie poznać, że ta cała sytuacja mnie bawi.
Na ich twarzach znowu malowało się niezadowolenie. Ja ich jeszcze naucze porządku!
- Nathan, nie ma obijania się! - powiedziałam, gdy chłopak położył się na kanapie.
- Ale jestem zmeczony...
- To trzeba było nie robić bałaganu, albo chociaż systematycznie sprzątać.
- No ale...
- Żadnego ale!
Czułam się jakbym tresowała niesforne szczeniaczki. Miałam z tego wielki ubaw!
Po dwóch godzinach dom lśnił czystością. Nie, nie dom - parter. Boję się mysleć jak wyglądają ich pokoje.
Zmęczona trójka leżała na podłodze. Było od nich słychać cichę jęki. Jej! Faktycznie ich wykonczyłam. Postanowiłam im to wynagrodzić.
- Brawo panowie. Wygląda tu znacznie lepiej. Myślę, że jakaś nagroda bedzie. - na te słowa wszyscy podnieśli głowy.
- A można wiedzieć co dokładnie? - Nath zrobił minę zbitego psa.
- Zobaczycie jak wrócę.
Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z domu zostawiając tych biedaków leżących na środku salonu.
Z pomocą kilku przechodniów dotarłam do sklepu. Postanowiłam, że zrobię im kolację, więc musiałam zaopatrzyć ich świecącą pustkami lodówkę.
Gdy zakupiłam wszystkie potrzebne produkty udałam się w drogę powrotną.
Kiedy weszłam do środka, pierwsze co zauwazyłam to brak chłopaków. To nawet dobrze. Będę miała czas na zrobienie kolacji.
Po 40 minutach wszystko było gotowe. Szybko nakryłam do stołu i zawołałam chłopaków.
- KOLACJA! - wydarłam się z całej siły. - Ruszcie się łaskawie i zejdzcie!
Chwilę pózniej usłyszałam dzwięk otwieranych dzwi, a zaraz potem kroki na schodach.
- Co się tak wydzierasz? - spytał ledwożywy Jay.
- Kolacja na stole.
- Kolacja?! - powiedzieli jednocześnie i szybko zbiegli na dół.
- Spaghetti! - Sivie zaświeciły się oczy z radości.
- Ugotawałaś nam spaghetti? - zapytał zdziwiaony Nathan.
- Chwała tobie bogini. - powiedział Max i cała czwórka rzuciła się przede mną na kolana.
- Co wy idioci wyprawiacie?
- Oddajemy cześć naszej królowej. - wyjaśnił Nath.
- Dobra, dobra dosyć tego. Wstawać, albo bedzie żle. - chłopaki pozbierali się z ziemi. - Siadać do stołu, bo wam kolacja wystygnie.
Wszyscy grzecznie usiadli przy stole. Było to trochę podejrzane, ale coż.
- Witam szanowną rodzinkę! - do domu niczym tornado wdarł Tom.
- A tobie co? - spytał go Siva.
- Nic mamusiu.
- Ja ci dam  mamusię! - Siva poderwał się ze stołu i pod wpływem impulsu rzucił Tom'a spaghetti.
- Ty transwestyto! - Tom się wkurzył.
- Co? - spytałam zdziwiona.
- Siva jest transwestytą, bo ogląda teletubisie!
- Miałeś nikomu nie mówić! To była tajemnica! Ty chamie!
Teraz to się zaczęło. Siva chwycił talerz Max'a i znowu obrzucił Tom'a. On jednak nie pozostawał mu dłużny. Chwilę pózniej cała jadalnia była w spaghetti. Nie chcąc podzielić jej losu schowałam się za kanapę.
- Ty tez sie chowasz? - powiedzał Nath, który także tam się schował.
- Tak. Czemu nie przyłączysz się do tych inteligentów?
- Chronię włosy.
- Racja. Masz. - podałam mu bluzę Max'a leżącą obok mnie.
- Po co mi to?
- Trzeba chronić święte włosy.
Nathan zarzucił bluzę na głowę i niezauważeni pobiegliśmy na górę.
 
CDN...
 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jest!
Przepraszam, że ostatnio nie dodawałam, ale byłam chora i nie miałam weny :-(
Ale wróciła i udało mi sie to napisać.
 
Dedykacja dla mojej wiernej komentatorki: Angeliki - która mnie tak męczy o rozdziały ;-D

wtorek, 9 października 2012

ROZDZIAŁ 20

(Nathan)
 
 
Ten debil Max wszystko zepsuł! Już prawie i pocałowałbym Lisse. Jeszcze mu sie za to dostanie. Mam nadzieję, że jeszcze nadarzy się okazja na pocałunek.....
Siedziałem na łóżku i czekałem, aż Max i Lissa wrócą. Jak długo można załatwiać wypis! I dlaczego Lissa musiała z nim iść?! Chyłam aż idiotą nie jest żeby zgubić się w szpitalu. Z drugiej strony po Max'ie można sie spodziewać wszystkiego. Ja to raczej Tom'a bym samego nie wypuszczał. Pamietam jak go pół godziny w centrum handlowym szukaliśmy.
Nagle drzwi otworzyły się i wszedł Max z Lissą.
- Gotowy młody?
- W końcu! Ile można czekać?
- Nie denerwuj się Nath. Zbieraj się i jedziemy. - powiedział Max.
Zabrałem swoje rzeczy i w trójkę udaliśmy się do wyjścia.
Dwadzieścia minut pózniej byliśmy juz pod domem. Weszliśmy do środka i prawie dostałem zawału. Zaa kanapy wyskoczył Jay.
- Młody wrócił! - powiedział i rzucił mi sie na szyje. - Jak ja za toba tęskniłem!
- Czy ty jesteś pijany? - spytałem.
- Nieee.... Taaaak.
- Kilka dni mnie w domu nie ma, a wy już świętujecie?
- Opijali twój powrót. - zaśmiała się Lissa.
- Beze mnie? - udałem focha.
- Nie fochaj się kochanie! - Jay faktycznie byl nawalony. - Wybaczysz mi? Przecież wiesz, że ja cię kocham!
Z miną WTF?! spojrzałem na Lissę, która ledwo wstrzymywała śmiech. Skoro to ją rozśmiesza to proszę bardzo>
- Nie wiem, czy jestem w stanie ci przebaczyć. - zachowywałem się jak aktor w telenoweli.
- Ale ja cię kocham! - Jay wydarł sie na cały dom.
- Skąd mam wiedzieć, że mnie nie zdradziłeś?
- Wiesz co? Masz rację! To koniec! - Jay podbiegł do Sivy, który schodził ze schodów. - Siva, jestem wolny! Teraz możemy byc razem, jestem cały twój!
- Yyyy...- Siva nie wiedział o co chodzi. - Ale ja mam dziewczynę.
- Nareesha jest dla ciebie ważniejsza ode mnie?
- No tak... - odpowiedział Siva.
- Foch forever! Ale jak cię Nareesha rzuci to nie przychodz to mnie! - powiedział i chwiejnym krokiem poszedł do swojego pokoju.
- Nath. to bylo genialne! - powiedziała Lissa bijąc mi brawo.
- Zawsze marzyłem o zostaniu aktorem...
- A ja nadal nie wiem o co chodzi. - wtrącił Siva.
- Jay dostał kosza. - powiedział Max, który nie odezwał się odkąd weszliśmy.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Mało brakowało i Lissa tarzałaby sie po podłodze.
Udało mi się. Wywołałem u niech uśmiech...
 
 
(Lissa)
 



Ja przez nich zwariuję! Znamy się tylko dwa dni, a ja nie mogę już wytrzymac w ich towarzystwie. Są porąbani! Przynajmniej wiem, że w ich domu nie da się nudzić! A to co przed chwilą odstawili? Powinni sie zgłosić na casting do jakieś telenoweli.
- Napijesz sie czegoś? - z zamyśleń wyrwał mnie Nathan
- Herbaty jeśli można.
- Już robię. - Nath pobiegł do kuchni.
- A czy ty nie powinieneś leżeć w łóżku? - powiedziłam idąc za nim. - Lekarz powiedział... - gdy tam weszłam odebrało mi mowę. - Co. To. Jest?
- Kuchnia. - odpowiedział zwyczajnie.
- Ty to nazywasz kuchnią? Dla mnie to obora!
- Przesadzasz. Nie jest tak żle.
- Max! Dzwoń po lekarza! Nathan traci wzrok! - krzyknęłam.
Przestraszony Max wleciał do kuchni.
- Co się dzieję? - spytal zdezorientowany.
- Nic. Lissa czepia się naszej kuchni. - wytłumaczył mu Nath.
- Co ty masz do naszej kuchni?
- Nie no! Weżcie mnie walnijcie, albo coś! Jak wy możecie tu żyć? - powiedziałam, po czym zaczęłam szukać szczotek w tym bałaganie. - Tak dalej być nie może! Zawołajcie resztę chłopaków, żeby ruszyli swoje cztery litery i do roboty!
Wręczyłam im szczotki i zapędziłam do sprzątania.
- Mamy we trójkę cały dom sprzątać? - powiedział Siva, który wszedl do kuchni.
- A gdzie reszta księżniczek?
- Jay leży nieprzytomny w pokoju, a Tom jest w Kelsey.
- To trudno! Będą mieli więcej roboty. A teraz weżcie się do sprzątania, albo poznacie siłę mojego gniewu....
 
CDN....
 
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Nie wierzę, że to juz 20! Dopiero co prolog pisałam!
Ale to szybko minęło..... ;-)
 
Dla wszystkich, którzy to czytają!
Kocham Was <3 

poniedziałek, 8 października 2012

ROZDZIAŁ 19

(Lissa)
 
 
Miałam totalny ubaw. Brawa dla Jay'a za pomysł! Od dzisiaj jest moim idolem. Ta akcja ze szminką była genialna!
Niestety nie miałam tyle czasu na nabijanie się z chłopaków. Przecież obiecałam Nath'owi ciuchy. Pokierowana przez Jay'a udałam sie do pokoju Nathana.
Niepewnie otworzyłam drzwi, bo bałam się co tam zastanę. Powoli weszłam do środka, a moim oczom ukazał się duży pokój, ze ścianami koloru beżowego. Na środku stało podwójne łóżko, a niedaleko piękny, czarny fortepian. Rozglądając się zuważyłam, że panuje tu porządek. Tego się nie spodziewałam.... Ciekawe, czy to samo tyczy się jego szfy. Otworzylam ją, a tam.... wszystko idealnie poukładane! Nawet jego full capy, które tak kocha, uporządkowane według kolorów.
Stałam tak przez chwilę zastanawiając się co mam wziąć. Zdecydowałam się w końcu na ciemne jeansy, białą bluzkę z nadrukiem i szaro-czerwoną bluzę. Wpakowałam to wszystko do torby, którą wczesniej dał mi Jay i już miałam wychodzić, ale postanowiłam, że wezmę pasujący full cap.
Wyszłam z jego pokoju spoglądając na zegarek. Za 10 minut powinnam być w szpitalu!
- Mam wszystko co potrzebne. - powiedziałam do chlopaków schodząc do salonu.
- Jesteś tego absolutnie pewna? - Tom, jak zwykle miał coś do powiedzenia.
- Tak, jestem pewna. - odpowiedziałam i wyjęłam komórkę, by zadzwonić po taksówkę.
- Co robisz? - spytał Max.
- Zamawiam taksówkę.
- Daj spokój. Ja cię zawioze
- Dzięki. - powiedziałam i schowałam telefon. - No to w drogę.
Po kiku minutach szukania przez Max'a kluczyków do samochodu, byliśmy w drodze do szpitala.
Gdy dotarliśmy, Max wysadził mnie, a sam pojechał zaparkować auto. Nie czekając na niego udałam się do pokoju Nath'a. Gdy byłam już pod sala 128 wparowałam do środka.
- Cześć. Cieszysz sie, że wychodzisz? - powiedziałam do Nath'a leżącego na łóżku.
- Bardzo. - odpowiedział z uśmiechem. 
- Tu masz ubrania. - podałam mu torbę.
Nathan wygramolił się z łóżka i otworzył torbę. Nie zwracając na mnie uwagi zdjął piżamę i stanął przede mną w samych bokserkach.
- Co ty robisz?
- Przebieram sie. A co, nie widać?
- Nie możesz tego robić gdzieś indziej?
- Niby gdzie?
- No nie wiem.... Może w łazience idioto?
- Nie idioto, tylko Nathan, a w łazience już byłem, potrzebowałem tylko świerze ubrania.
- A musisz to robić akurat przy mnie?
- Marudzisz. - odpowiedział.
- Ja marudzę! I kto to mówi. Nie chcę po porostu oślepnąć.
- Chyba z wrażenia. - powiedział z tym swoim seksownym uśmiechem.
- Chciałbyś...
Patrzyłam jak się przebiera. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam oderwać wzroku od jego klatki piersiowej. Nie powiem, brzydki nie jest, ale dlaczego muszę sie na niego patrzec jak opętana?
- Możesz sie pospieszyć?
- A co? Nie podobają ci sie widoki? - na jego twarzy pojawił się banan.
- Jakoś niespecjalnie.
- To dlaczego się gapisz? - kurde, zauważył!
- Będę mogła opowiadać znajomym jakie z ciebie chucherko. - uff, wybrnęłam z tej niezręcznej sytuacji.
- Chucherko! Chucherko! Ja ci dam chucherko!
Nathan podszedł do mnie i zaczął mnie..... łaskotać! Tarzałam sie ze śmiechu po podłodze. Nathan siedział na mnie (boże, jak to brzmi!) cały czas mnie łaskcząc. Nie mogłam opanować śmiechu. Ja go zabiję!
- Nathan! Proszę, przestań! Błagam!
- Ok, ale najpierw przeproś!
- Przepraszam, przepraszam! Daruj biednej dziewczynce!
- Ja tu żadnej biednej dziewczynki nie widzę. - powiedział gdy przestał mnie łaskotać.
- Haha. - powiedziałam. - Nathan....
- Tak?
- Możesz ze mnie łaskawie zejść?! - wydarłam się.
- Tak, oczywiście. Przepraszam....
Niestety z tego jego całego schodzenia ze mnie nic nie wyszło, bo ten idiota potknął się i znowu wylądował na mnie. Tylko, że tym razem nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Patrzyliśmy sobie w oczy i.....
- Co się tutaj dzieje? - do pokoju wleciał Max.
- Nic, my tylko.... - starałam sie wytłumaczyć dlaczego leżymy na podłodze.
- To moja wina. - powiedział Nath. - Łaskotałem ją, a potem się przewróciliśmy.
- Ok, nie musicie mi sie tłumaczyć. - Max pomógł nam wstać. - Nath dokończ się ubierać, a my z Lissą pójdziemy cię wypisać.
Zostawiliśmy Nathan'a w pokoju i udaliśmy się do jego lekarza. Nagle Max odezwał się.
- Czy miedzy wami coś jest?
- O co ci chodzi?
- O ciebie i Nath'a.
- Czy ty cos insynuujesz?
- Ślepy nie jestem......
Dalej szliśmy w milczeniu. No ładnie.... Max myśli, że ja i Nath.... Nigdy w życiu!
 
CDN
 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Długi mi wyszedł.....
Pisany w męczarniach, ale jest ;-)
 
Cały ten rozdział jest dla LoveA  Dziekuje za to, że to czytasz i za twoje komentarze;-D Jesteś dla mnie jak siostra......

niedziela, 7 października 2012

ROZDZIAŁ 18

(Nathan)
 
 
Nudy, nudy, nudy i jeszcze raz nudy! Nie wiem jak ludzie mogą wytrzymać w szpitalu. Wróć.... ich przynajmniej ktoś odwiedza. Oczywiście nie mam na myśli Lissy - ona ma szkołę, ale co z tymi debilami! Juz nie łaska kumpla odwiedzić!
Spojrzałem na zegarek. 14:00. Za dwie godziny wychodzę. Największy tego plus? Przyjdzie Lissa......
 
 
(Lissa)
 
Pozostałe lekcje minęły mi dość szybko. W towarzystwie Eleny, Roxane i Michaela czułam się naprawdę dobrze. Może nie będzie tak żle?
Ostatni dzwonek zabrzmiał o 14:20. Postanowiłam, że pójdę do domu się przebrać, a potem od razu odwiedze Nathan'a. Włóżyłam słuchawki do uszu, puściłam pierszą piosenkę, czyli "Chasing The Sun" i z buta ruszyłam w stronę domu.
Dotarłam (z trudem, ale jednak) po 25 minutach. Arlene jak zwykle w domu nie było. Szybko pobiegłam do swojego pokoju i przebrałam sie w czarne rurki i białą bokserkę, a na to czarną bluzke 3/4 z nadrukiem. Na stopy wciągnęłam moje ulubione czarne conversy i już miałam wychodzić, gdy nagle mój telefon zadzwonił. Na ekranie zauważyłam numer Nathana.
- Co, tęsknisz? - walnęłam na "dzień dobry".
- Chciałabyś... Lisso... jest taka sprawa... - powiedział słodkim głosem.
- Co chcesz? - zapytałam wprost.
- Mówiłem ci jak ładnie dzisaj wyglądasz?
- Ty mnie nie widzisz, inteligencjo! Mów o co ci chodzi.
- No dobra.... Przyniesiesz mi kilka rzeczy na przebranie? Zrobie dla ciebie wszystko!
- Wszystko....?
- Nie dosłownie, ale tak. - w głowie układałam plan zemsty.
- Juz dobrze. Co dokładnie mam ci prznieść?
- Wez coś fajnego. Liczę na ciebie.
- Ok, ale dlaczego nie mogą zrobić tego chłopacy?
- Po pierwsze: mają zakaz wstepu do mojego pokoju, a po drugie: znając ich, prędzej by Tom zostałby baletnicą, niz by mi to dowiezli w całości.
- Jakoś mnie nie kręci widok Toma w spódniczce i rajstopach. - powiedziałam z bananem na twarzy.- Będę za 30 minut. - Eh... wygrał.
- Do zobaczenia myszko.
- A mam wziąć kil bejsbolowy.
- Ok, ok, już nic nie mówie. Pa.
Rozłączyłam się w wyszłam z domu kierując sie do.... No właśnie, gdzie? Gdzie oni mieszkają? Wybrałam numer Nath'a. Odebrał po dwóch sygnałach.
- Nathan debilu, podaj mi adres!
- Abbey Road 56. Trafisz?
- Jakoś sobie poradzę, ale płacisz za taksówkę.
- Nie ma sprawy, łysy zapłaci. Cześć.
- Cześć.
Po raz kolejny rozłączyłam się i zadzwoniłam po taksówkę.
 
 
(Jay)
 
 
Siedziałem na kanapie i oglądałem "Avatar". Reszta bandy rozwalona obok mnie na kanapie, smacznie sobie pochrapywała.
Siedząc tak, wpadłem na genialny pomysł. Podszedłem do szafki gdzie wrzucamy rzeczy zostawione przez Nareeshe i Kelsey. Otworzyłem szufladę i wyjąłem z niej szminkę. Po cichu przybliżyłem się do śpiochów i upiekszyłem ich (taka moja mała zemsta).
Z uśmiechem od ucha do ucha zpowrotem wcisnąłem się na kanapę pomiędzy Toma i Maxa. Czułem sie trochę jak na spotkaniu transwestytów. Jednak nie dane mi było obejrzeć filmu do końca, bo usłyszałem głośne trzaśnięcie drzwiami. Pod wpływem hałasu, damulki obudziły się. Do salonu wleciała Lissa.
- Max! Szykuj portfel.... - powiedziała, ale nie dokończyła.
Z miną WTF?! spojrzała na Sive, Maxa i Toma. Chwilę pózniej wybuchnęła śmiechem.
- O co ci chodzi? - spytał Max "poprawiając włosy".(XD)
- Przeglądaliście się dzisiaj w lustrze? - odparła nadal się śmiejąc.
- A co, zazdrościsz nam urody? - wypalił Tom.
- Nie wiedziałam, że The Wanted zmienia skład. - na twarzach chłopaków malowało się jeszcze wieksze zdziwienie. - Jay, nie mówiłeś, że masz w zespole trzy nowe koleżanki.
"Trójca" spojrzała po sobie i zrozumieli o co chodzi Lissie. Z krzykiem wybiegli przepychając sie do łazienki. Nie zwracając na nich uwagi Lissa podeszła do mnie.
- Przyznaj się. To twoja sprawka. - powiedziała.
- Tak. - odparłem po czym zaczeliśmy się rechotać.
- 100 punktów za pomysł, a teraz wyskakuj z kasy....
 
CDN...
 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I stało się! Dzisiaj  mija miesiąc odkąd prowadzę tego bloga ;-)
Chciałabym podziekować wszystkim, którzy to czytają i tym, którzy mnie wspierają w pisaniu.
Szczególnie LoveA, Roxx i DaguśŚ .
 
Oto miesięczne podsumowanie:
Całkowita ilość wyświetleń: 374
W tym Polska: 296
Ilość komentarzy: 4
Ilość postów: 23

sobota, 6 października 2012

ROZDZIAŁ 17

(Lissa)
 
 
 
- Cześć. - powiedziałam niepewnie do swojej nowej klasy.
- Dobrze. - zwrócił się do mnie nauczyciel. - Znajdz sobie jakieś miejsce.
Wahając się poszłam w stronę wolnej ławki. Siedziała tam dziewczyna. Była to blondynka o miłym uśmiechu. Z lekkim niezdecydowaniem usiadłam okok niej.
- Cześć. - powiedziała patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczami. - Jestem Elena.
- Cześć, ja jestem Lissa.
- Skąd przyjechałaś? - zapytała po chwili.
- Z Bristolu.
Nastała krótka cisza, którą przerwała Elena.
- Jak chcesz to mogę cię oprowadzić.
- Bardzo chętnie. - przystałam na jej propozycję.
- To super!
Po 20 minutach lekcja sie skończyła i Elena zaczęła mnie oprowadzać. Pokazała mi wszystkie sale, sklepik szkolny, a nawet gdzie znajdują się toalety.
- A tu jest sala matematyczna....
I tak przez całą przerwę. Nie chodzi mi o to, że mnie to denerwuje, ale troche za dużo gada. Mogę ją nawet polubić. Gdy podchodzilismy do sali fizycznej zobaczyłam, że wychodzi z niej Michael.
- Cześć Elena, cześć Lissa! - powiedział uśmiechając się gdy tylko nas zobaczył.
- Cześć, to wy się znacie? - spytała chłopaka Elena.
- Poznaliśmy się rano. - wyjaśnił. - I jak? Podoba ci się tu?
- Tak. Nie jest żle. - odpowiedziałam.
- Widziałeś Roxx? - spytała chłopaka Elena.
- Jeszcze nie. Pewnie znowu się spóżniła. - Michael zauważył, że nie jestem za bardzo w temacie, więc powiedział. - Roxane to nasza przyjaciółka. Jak ja poznasz to napewno ją polubisz. Totalna z niej wariatka
- 'Znam to' - pomyślałam o chłopakach z The Wanted.
Nagle jakaś dziewczyna zaczęła biec w naszą stronę. Była to wysoka, szczupła sztynka. Gdy do nas podbiegła, zauważyłam że jej oczy sa koloru orzeczowego.
- Cześć wariaci! - krzyknęła i rzuciła się na Elene i Michaela. Gdy już się od siebie oderwali zwróciła się do mnie. - Cześć. Jestem Roxane. Nie widziałam cię tu wcześniej, jesteś nowa?
- Tak. Jestem Lissa. Miło mi cię.... - nie dokończyłam, bo Roxane przytuliła się do mnie.
- Roxx, opanuj się, bo Lissa się jeszcze przestraszy i ucieknie. - zażartował Michael.
- Nie przesadzaj. - dziewczyna broniła się. - Lissa nie ma mi tego za złe, prawda? - zwróciła sie do mnie.
- Nie, oczywiście że nie. - odparłam zmieszana.
- Ostrzegam cię, że Roxx jest nieco zwariowana. - powiedziała Elena.
- Nic nie szkodzi. Ostatnio zadaje sie z samymi wariatami. - chyba wiecie kogo miałam na myśli.
- No i gitara! To ja i Elena zbieramy się. - powiedziała Roxane gdy usłyszała dzwonek. - Do zobaczenia na następnej przerwie.
Dziewczyny odeszły w stronę sali. Zostałam sama z Michael'em.
- Co teraz masz? - spytał gdy ruszyliśmy powolnym krokiem na lekcję.
- Angielski z panią Morgan.
- To świetnie! - powiedział. 
- Dlaczego?
- Mamy razem lekcję. - uśmiechnął się.
- I z tego taki zaciesz?
- A czemu niby nie? Idę na lekcję z moją nową koleżanką. - powiedział melodyjnym głosem.
- Bez komentarza.
Powiedziałam i w milczeniu udaliśmy się w stronę sali.
Nie mogłam się skupić na temacie, bo cały czas po glowie chodzil mi Nathan. Wiem, to głupie. Nawet go nie lubię, ale.... było mi go trochę żal. Leży sam w szpitalu, bo wątpie, że któryś z chłopaków ruszy swój zacny tyłek by go odwiedzić. Na szczęście dziasiaj wychodzi....
 
CDN...
 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po ciężkim tygodniu udało mi sie napisać.
Dodam, że postać Roxane w pewnym stopniu oparta na faktach.... ;-)
 
Dedykacja dla najlepszej osoby na świecie: LoveA - motywujesz mnie do dalszego pisania ;-)Dziękuje ci za te wszystkie miłe słowa ;-D
 

piątek, 5 października 2012

ROZDZIAŁ 16

(Lissa)
 
 
Usłyszałam dzwięk budzika. Przeklęte urządzenie! Ten kto go wynalazł byl jakimś psychopatą!
06:20 - czas wstawać. Poniedziałek, mój pierwszy dzień szkoły. A było tak pięknie.
Wygramoliłam się z łóżka i podreptałam do łazienki. Po porannej toalecie udałam się do szafy (trzymam ubrania w Narni XD). Wyciągnęłam jasne jeansy i bluzkę z napisem "You Find Me chasing The Sun", a na to czarną bluzę bejsbolówkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a usta pomalowałam truskawkowym błyszczykiem. Jak zwykle stawiam na naturalność. Gotowa chwyciłam torbę i udałam się do kuchni.
- Dzień dobry. - powiedziałam gdy zobaczyłam Arlene.
- O! Juz gotowa?
- Tak...
- Zrobiłam ci śniadanie. - podała mi talerz z jajecznicą.
- Dziekuje.
Szybko zabrałam się za zjadanie mojego przysmaku. Gdy talerz był już pusty ubrałam kurtkę i razem z Arlene wyszłyśmy. Wsiadłyśmy do auta i ruszyłyśmy w milczeniu w kierunku szkoły. Ja oczywiście miałam słuchawki w uszach. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech gdy uslyszałam glos Nathan'a
I've been addicted to you since a first hit,
Out of control like a surge of electric
Yeah,
Your skin,
The touch,
The kiss
The rush too much
And here it comes...
 
"Ligthning" - moja pierwsza piosenka The Wanted. Od razu ich pokochałam. W ich muzyce spotykam ukojenie w ciężkich chwilach.
- Już jesteśmy. - usłyszałam głos Arlene, który wyrwał mnie z zamyślań.
Wysiadłam z samochodu i rozejrzałam się. Wokół chodziło wielu moich rówieśników. No jasne, przecież to szkoła....
- Powodzenia.
- Przyda mi się. - odpowiedziałam i ruszyłam przed siebie.
Szłam przez dziedziniec i powolnym krokiem weszłam do budynku, który był wielki.
- Pomóc ci w czymś? - usłyszałam męski głos za plecami.
- Tak - powiedziałam do tajemniczego chłopaka. - Szukam sekretariatu.
- Prosto i w lewo. - wskazał mi drogę. - Jestes tu nowa?
- Jak się domysliłeś? - zapytałam usmiechając się.
- Zgadłem. Jestem Michael. - odwzajemnił mój uśmiech.
- Lissa - powiedziałam. - Dzieki za wskazanie drogi.
- Nie ma za co. - odparł po czym oddalił się. - Do zobaczenia. - rzucił odwracając się.
Udałam się w stronę wkazaną przez Michaela. Gdy zobaczyłam dzwi z napisem Sekretariat zapukałam i weszłam do środka. Tam otrzymałam rozkład zajęć i plan szkoły. To drugie bardzo mi się przyda. Podziękowałam panią w sekretariacie i poszłam w stronę sali 105, w której miałam biologię.
- Dzień dobry. - powiedziałam do nauczyciela wchodząc do sali.
- Dzień dobry. Ty jesteś Lissa? Nasz nowa uczennica?
- Tak to ja.
- Klaso, spokój. Poznajcie nową koleżankę. Oto Lissa Campbell.
 
CDN....
 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po tygodniu męczarni, napisałam.
Wiem, nudne, ale obiecuje, że niedługo akcja się rozkręci ;-)
 
Dedyk dla:
DaguśŚ  - po długim okresie bez internetu, w końcu udało ci się przeczytać moje opowiadanie.
Moniki - mojej koleżanki z klasy, która zaczęła to czytać (mam nadzieję, że sie podoba ;-) )
 
oraz dla wszystkich, którzy TO czytają ;-)

czwartek, 4 października 2012

Zapraszam...

Serdecznie zapraszam na blog mojej koleżanki LoveA:
stwierdzamszalbo1d.blogspot.com


PS Przepraszam, że ostatnio nie dodaje rozdziałów, ponieważ nie mam ostatnio czasu, ale postaram się to wkrótce nadrobić....

poniedziałek, 1 października 2012

ROZDZIAŁ 15

(Lissa)
 
- Dzięki za odwózke. - powiedziałam do Maxa.
- Nie ma sprawy, nie miałem wyjscia. - odpowiedział z bananem na twarzy. - Do zobaczenia jutro w szpitalu.
- Do zobaczenia. - odparłam i weszłam do domu.
W środku było cicho. Arlene nie było, za to na stole leżała kartka.
"Musiałam pilnie jechać do pracy. Zrób sobie kolację i przygotuj sie na jutro
Arlene"
- Kolacja. Dobry pomysł. - powiedziałam sama do siebie.
Od śniadania nic nie jadłam, więc byłam głodna. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej wszystko co potrzebne do zrobienia kanapek.
Najedzona poszłam na górę. Weszłam do pokoju i zabrałam sie za pakowanie. Z szafy wyciągnęłam swoją torbę na ramię i wrzuciłam do niej kilka zeszytów, coś do pisania i oczywiście słuchawki. Komórkę podlączyłam do ładowarki i poszłam wziąć prysznic. Chwilę póżniej chodziłam w piżamie. Nastawiłam budzik i wskoczyłam do łóżka. juz zasypiałam gdy mój telefon zadzwonił.
- Halo? - powiedziałam nieprzytomnym głosem.
- Hej Lissa, tu Nath. Obudziłem cię? - a ten czego chce?
- Hej. Nie, nie obudziłeś. Stało się coś, że dzwonisz?
- Nie. Chciałem po prostu usłyszeć twój głos. - ależ on słodki!
- Nie podlizuj się.
- Nie podlizuje się. Wiesz co? Jutro mnie wypisują.
- To świetnie. Nareszcie wrócisz do swojego łóżka.
- Racja. Stęskniłem się za nim. - mimowolnie się uśmiechnęłam. - Mam nadzieję, że zdążysz jutro wpaść.
- Napewno. Znaczy.... postaram się. - kurde, jeszcze sobie pomyśli niewiadomo co.
- Kończę, bo przeze mnie się nie wyspisz, a jutro masz szkołę.
- Fakt. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Rozłączyłam się i położyłam komórkę na stoliku nocnym. Chwilę póżniej odpłynełam w krainę snów....
 
CDN....
 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Krótki mi wyszedł, ale co tam...
 
Dedykacja dla DaguśŚ , która męczy mnie o te rozdziały. Ja też cię kocham wariatko.... <3