(Nathan)
Ten debil Max wszystko zepsuł! Już prawie i pocałowałbym Lisse. Jeszcze mu sie za to dostanie. Mam nadzieję, że jeszcze nadarzy się okazja na pocałunek.....
Siedziałem na łóżku i czekałem, aż Max i Lissa wrócą. Jak długo można załatwiać wypis! I dlaczego Lissa musiała z nim iść?! Chyłam aż idiotą nie jest żeby zgubić się w szpitalu. Z drugiej strony po Max'ie można sie spodziewać wszystkiego. Ja to raczej Tom'a bym samego nie wypuszczał. Pamietam jak go pół godziny w centrum handlowym szukaliśmy.
Nagle drzwi otworzyły się i wszedł Max z Lissą.
- Gotowy młody?
- W końcu! Ile można czekać?
- Nie denerwuj się Nath. Zbieraj się i jedziemy. - powiedział Max.
Zabrałem swoje rzeczy i w trójkę udaliśmy się do wyjścia.
Dwadzieścia minut pózniej byliśmy juz pod domem. Weszliśmy do środka i prawie dostałem zawału. Zaa kanapy wyskoczył Jay.
- Młody wrócił! - powiedział i rzucił mi sie na szyje. - Jak ja za toba tęskniłem!
- Czy ty jesteś pijany? - spytałem.
- Nieee.... Taaaak.
- Kilka dni mnie w domu nie ma, a wy już świętujecie?
- Opijali twój powrót. - zaśmiała się Lissa.
- Beze mnie? - udałem focha.
- Nie fochaj się kochanie! - Jay faktycznie byl nawalony. - Wybaczysz mi? Przecież wiesz, że ja cię kocham!
Z miną WTF?! spojrzałem na Lissę, która ledwo wstrzymywała śmiech. Skoro to ją rozśmiesza to proszę bardzo>
- Nie wiem, czy jestem w stanie ci przebaczyć. - zachowywałem się jak aktor w telenoweli.
- Ale ja cię kocham! - Jay wydarł sie na cały dom.
- Skąd mam wiedzieć, że mnie nie zdradziłeś?
- Wiesz co? Masz rację! To koniec! - Jay podbiegł do Sivy, który schodził ze schodów. - Siva, jestem wolny! Teraz możemy byc razem, jestem cały twój!
- Yyyy...- Siva nie wiedział o co chodzi. - Ale ja mam dziewczynę.
- Nareesha jest dla ciebie ważniejsza ode mnie?
- No tak... - odpowiedział Siva.
- Foch forever! Ale jak cię Nareesha rzuci to nie przychodz to mnie! - powiedział i chwiejnym krokiem poszedł do swojego pokoju.
- Nath. to bylo genialne! - powiedziała Lissa bijąc mi brawo.
- Zawsze marzyłem o zostaniu aktorem...
- A ja nadal nie wiem o co chodzi. - wtrącił Siva.
- Jay dostał kosza. - powiedział Max, który nie odezwał się odkąd weszliśmy.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Mało brakowało i Lissa tarzałaby sie po podłodze.
Udało mi się. Wywołałem u niech uśmiech...
(Lissa)
Ja przez nich zwariuję! Znamy się tylko dwa dni, a ja nie mogę już wytrzymac w ich towarzystwie. Są porąbani! Przynajmniej wiem, że w ich domu nie da się nudzić! A to co przed chwilą odstawili? Powinni sie zgłosić na casting do jakieś telenoweli.
- Napijesz sie czegoś? - z zamyśleń wyrwał mnie Nathan
- Herbaty jeśli można.
- Już robię. - Nath pobiegł do kuchni.
- A czy ty nie powinieneś leżeć w łóżku? - powiedziłam idąc za nim. - Lekarz powiedział... - gdy tam weszłam odebrało mi mowę. - Co. To. Jest?
- Kuchnia. - odpowiedział zwyczajnie.
- Ty to nazywasz kuchnią? Dla mnie to obora!
- Przesadzasz. Nie jest tak żle.
- Max! Dzwoń po lekarza! Nathan traci wzrok! - krzyknęłam.
Przestraszony Max wleciał do kuchni.
- Co się dzieję? - spytal zdezorientowany.
- Nic. Lissa czepia się naszej kuchni. - wytłumaczył mu Nath.
- Co ty masz do naszej kuchni?
- Nie no! Weżcie mnie walnijcie, albo coś! Jak wy możecie tu żyć? - powiedziałam, po czym zaczęłam szukać szczotek w tym bałaganie. - Tak dalej być nie może! Zawołajcie resztę chłopaków, żeby ruszyli swoje cztery litery i do roboty!
Wręczyłam im szczotki i zapędziłam do sprzątania.
- Mamy we trójkę cały dom sprzątać? - powiedział Siva, który wszedl do kuchni.
- A gdzie reszta księżniczek?
- Jay leży nieprzytomny w pokoju, a Tom jest w Kelsey.
- To trudno! Będą mieli więcej roboty. A teraz weżcie się do sprzątania, albo poznacie siłę mojego gniewu....
CDN....
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Nie wierzę, że to juz 20! Dopiero co prolog pisałam!
Ale to szybko minęło..... ;-)
Dla wszystkich, którzy to czytają!
Kocham Was <3
super :) ja juz powoli cię doganiam:) czeakm na więcej takich akcji!!!:)
OdpowiedzUsuń