niedziela, 21 października 2012

ROZDZIAŁ 24

(Lissa)
 
 
Na środku placu stał Nathan! Ale nie taki "normalny" Nathan, o ile go można nazwać normalnym. Ten debil przebrał się za kobietę! Miał na sobie różowy sweterek, beżową spódniczkę i jakiś fartuszek. Jakby tego było mało na głowie miał blond perukę, a usta pomalowane czerwoną szminką. Wyglądalo to komicznie: Nathan stojący z różą w ręku, błędzący wzrokiem w tłumie.
Nagle jego wzrok wylądował na mnie. Zauważyłam, że sie uśmiechnął i zaczął iść w moim kierunku.
Poczułam na sobie wzrok Eleny, Roxx i Michael'a, którzy patrzyli na mnie z miną WTF?! Już miałam im coś powiedzieć, ale w tym momencie podszedł do mnie Nath.
- Przepraszam. - powiedział i wręczył mi różę. - Przepraszam za to, że pocałowałem cię bez twojej zgody.
Kompletnie mnie zamurowało. On mnie przepraszał! Nie mogłam w to uwierzyć.
- Nathan pacanie, co ty wyprawiasz? Kompletnie ci na mózg padło?
- Zrobiłem to dla ciebie. Pomyślałem, że tak ci bedzie wygodniej rozmawiać.
- Ty chyba wogóle nie myslałeś. Rozejrzyj się. Wszyscy się z ciebie śmieją!
- To wszystko dla ciebie. Lissa ja.... kocham cię.
- Nath ja... ja... chyba ciebie też...
Nathan zbliżył się do mnie chcąc zlożyć pocałunek na moich ustach, ale nie udało mu się to.
- Ekhm.. Ekhm.. - Elena udawała kaszel. - Przedstawisz nam swoją koleżankę?
- Elena, Roxane, Michael to jest Nathalie, znaczy się Nathan. Nath to są moi przyjaciele Elena, Roxx i Michael.
- Miło mi was poznać. - powiedział Nathan.
- Zamierzasz tu tak stac w tych ciuchach? - spytałam go.
- A co? Wstydzisz się mnie?
- O to raczej powinni martwić się chłopcy.
- Szympansy wywiało  z domu i o niczym nie wiedzą.
- Szympansy?
- No tak. Przecież wiesz jak oni sie zachowują.
- Racja.
Nagle podeszła do nas pani wicedyrektor.
- Dzień dobry, pani jest ta nową sprzątaczką? - zwróciła się do Nath'a.
Ja, El, Roxx i Michael ledwo wstrzymywaliśmy śmiech.
- Nie, przyszłam odwiedzić wnuczkę. - odezwał sie Nathan babcinym głosem.
- Aha, to przepraszam.
Pani wicedyrektor odeszła lekko zdezorientowana.
- No babciu, lepiej się przebierz, bo jeszcze cię tu zatrudnią. - Dziewczyny niewyrabiały ze śmiechu.
- Pójdę sie przebrać, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Pojdziesz ze mną.
- Nathan nie mogę. Mam przecież lekcję.
- Idź. Powiemy, że źle się poczułaś. - powiedział Michael.
- I, że babcia cię zwolniła. - dopowiedziała Roxx.
- Dzieki, jesteście kochani. - rzuciłam im się na szyję. - Więc chodźmy. - zwróciłam się do Nath'a
- Cholera! - krzyknął nagle.
- Co się stało?
- Oczko mi poszło!
- Tragedia! Chodź bo jeszcze ktoś zauważy.
Chwyciłam Nath'a za rękę i pociągnęłam po w stronę parkingu. Wsiedliśmy do jego samochodu i po 10 minutach byliśmy już w domu The Wanted.
 
CDN....
 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dostałam nagłego ataku weny!
Dziekuję Roxx oraz DaguśŚ   za pomysł na ten rozdział <3
 
Postaram się by nastepny rozdział był jutro, ale nic nie obiecuje, bo we wtorek mam bierzmowanie, więc będą przygotowania. Niestety zostałam wrobiona w śpiewanie psalmu :-(  Dziekuje ci Kasiu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz