(Lissa)
Miałam totalny ubaw. Brawa dla Jay'a za pomysł! Od dzisiaj jest moim idolem. Ta akcja ze szminką była genialna!
Niestety nie miałam tyle czasu na nabijanie się z chłopaków. Przecież obiecałam Nath'owi ciuchy. Pokierowana przez Jay'a udałam sie do pokoju Nathana.
Niepewnie otworzyłam drzwi, bo bałam się co tam zastanę. Powoli weszłam do środka, a moim oczom ukazał się duży pokój, ze ścianami koloru beżowego. Na środku stało podwójne łóżko, a niedaleko piękny, czarny fortepian. Rozglądając się zuważyłam, że panuje tu porządek. Tego się nie spodziewałam.... Ciekawe, czy to samo tyczy się jego szfy. Otworzylam ją, a tam.... wszystko idealnie poukładane! Nawet jego full capy, które tak kocha, uporządkowane według kolorów.
Stałam tak przez chwilę zastanawiając się co mam wziąć. Zdecydowałam się w końcu na ciemne jeansy, białą bluzkę z nadrukiem i szaro-czerwoną bluzę. Wpakowałam to wszystko do torby, którą wczesniej dał mi Jay i już miałam wychodzić, ale postanowiłam, że wezmę pasujący full cap.
Wyszłam z jego pokoju spoglądając na zegarek. Za 10 minut powinnam być w szpitalu!
- Mam wszystko co potrzebne. - powiedziałam do chlopaków schodząc do salonu.
- Jesteś tego absolutnie pewna? - Tom, jak zwykle miał coś do powiedzenia.
- Tak, jestem pewna. - odpowiedziałam i wyjęłam komórkę, by zadzwonić po taksówkę.
- Co robisz? - spytał Max.
- Zamawiam taksówkę.
- Daj spokój. Ja cię zawioze
- Dzięki. - powiedziałam i schowałam telefon. - No to w drogę.
Po kiku minutach szukania przez Max'a kluczyków do samochodu, byliśmy w drodze do szpitala.
Gdy dotarliśmy, Max wysadził mnie, a sam pojechał zaparkować auto. Nie czekając na niego udałam się do pokoju Nath'a. Gdy byłam już pod sala 128 wparowałam do środka.
- Cześć. Cieszysz sie, że wychodzisz? - powiedziałam do Nath'a leżącego na łóżku.
- Bardzo. - odpowiedział z uśmiechem.
- Tu masz ubrania. - podałam mu torbę.
Nathan wygramolił się z łóżka i otworzył torbę. Nie zwracając na mnie uwagi zdjął piżamę i stanął przede mną w samych bokserkach.
- Co ty robisz?
- Przebieram sie. A co, nie widać?
- Nie możesz tego robić gdzieś indziej?
- Niby gdzie?
- No nie wiem.... Może w łazience idioto?
- Nie idioto, tylko Nathan, a w łazience już byłem, potrzebowałem tylko świerze ubrania.
- A musisz to robić akurat przy mnie?
- Marudzisz. - odpowiedział.
- Ja marudzę! I kto to mówi. Nie chcę po porostu oślepnąć.
- Chyba z wrażenia. - powiedział z tym swoim seksownym uśmiechem.
- Chciałbyś...
Patrzyłam jak się przebiera. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam oderwać wzroku od jego klatki piersiowej. Nie powiem, brzydki nie jest, ale dlaczego muszę sie na niego patrzec jak opętana?
- Możesz sie pospieszyć?
- A co? Nie podobają ci sie widoki? - na jego twarzy pojawił się banan.
- Jakoś niespecjalnie.
- To dlaczego się gapisz? - kurde, zauważył!
- Będę mogła opowiadać znajomym jakie z ciebie chucherko. - uff, wybrnęłam z tej niezręcznej sytuacji.
- Chucherko! Chucherko! Ja ci dam chucherko!
Nathan podszedł do mnie i zaczął mnie..... łaskotać! Tarzałam sie ze śmiechu po podłodze. Nathan siedział na mnie (boże, jak to brzmi!) cały czas mnie łaskcząc. Nie mogłam opanować śmiechu. Ja go zabiję!
- Nathan! Proszę, przestań! Błagam!
- Ok, ale najpierw przeproś!
- Przepraszam, przepraszam! Daruj biednej dziewczynce!
- Ja tu żadnej biednej dziewczynki nie widzę. - powiedział gdy przestał mnie łaskotać.
- Haha. - powiedziałam. - Nathan....
- Tak?
- Możesz ze mnie łaskawie zejść?! - wydarłam się.
- Tak, oczywiście. Przepraszam....
Niestety z tego jego całego schodzenia ze mnie nic nie wyszło, bo ten idiota potknął się i znowu wylądował na mnie. Tylko, że tym razem nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Patrzyliśmy sobie w oczy i.....
- Co się tutaj dzieje? - do pokoju wleciał Max.
- Nic, my tylko.... - starałam sie wytłumaczyć dlaczego leżymy na podłodze.
- To moja wina. - powiedział Nath. - Łaskotałem ją, a potem się przewróciliśmy.
- Ok, nie musicie mi sie tłumaczyć. - Max pomógł nam wstać. - Nath dokończ się ubierać, a my z Lissą pójdziemy cię wypisać.
Zostawiliśmy Nathan'a w pokoju i udaliśmy się do jego lekarza. Nagle Max odezwał się.
- Czy miedzy wami coś jest?
- O co ci chodzi?
- O ciebie i Nath'a.
- Czy ty cos insynuujesz?
- Ślepy nie jestem......
Dalej szliśmy w milczeniu. No ładnie.... Max myśli, że ja i Nath.... Nigdy w życiu!
CDN
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Długi mi wyszedł.....
Pisany w męczarniach, ale jest ;-)
Cały ten rozdział jest dla LoveA Dziekuje za to, że to czytasz i za twoje komentarze;-D Jesteś dla mnie jak siostra......
mimo ze się wcale nie znamy :)
OdpowiedzUsuń- Ja marudzę! I kto to mówi. Nie chcę po porostu oślepnąć - to było genialne (w sumie jak cały ten blog)
ej, a twoja siostra i mój brat , spikniemy ich (wracając do rozmowy z niedzieli?)???
haha żartuje rodził super i dzięki za dedykacją :)