poniedziałek, 8 października 2012

ROZDZIAŁ 19

(Lissa)
 
 
Miałam totalny ubaw. Brawa dla Jay'a za pomysł! Od dzisiaj jest moim idolem. Ta akcja ze szminką była genialna!
Niestety nie miałam tyle czasu na nabijanie się z chłopaków. Przecież obiecałam Nath'owi ciuchy. Pokierowana przez Jay'a udałam sie do pokoju Nathana.
Niepewnie otworzyłam drzwi, bo bałam się co tam zastanę. Powoli weszłam do środka, a moim oczom ukazał się duży pokój, ze ścianami koloru beżowego. Na środku stało podwójne łóżko, a niedaleko piękny, czarny fortepian. Rozglądając się zuważyłam, że panuje tu porządek. Tego się nie spodziewałam.... Ciekawe, czy to samo tyczy się jego szfy. Otworzylam ją, a tam.... wszystko idealnie poukładane! Nawet jego full capy, które tak kocha, uporządkowane według kolorów.
Stałam tak przez chwilę zastanawiając się co mam wziąć. Zdecydowałam się w końcu na ciemne jeansy, białą bluzkę z nadrukiem i szaro-czerwoną bluzę. Wpakowałam to wszystko do torby, którą wczesniej dał mi Jay i już miałam wychodzić, ale postanowiłam, że wezmę pasujący full cap.
Wyszłam z jego pokoju spoglądając na zegarek. Za 10 minut powinnam być w szpitalu!
- Mam wszystko co potrzebne. - powiedziałam do chlopaków schodząc do salonu.
- Jesteś tego absolutnie pewna? - Tom, jak zwykle miał coś do powiedzenia.
- Tak, jestem pewna. - odpowiedziałam i wyjęłam komórkę, by zadzwonić po taksówkę.
- Co robisz? - spytał Max.
- Zamawiam taksówkę.
- Daj spokój. Ja cię zawioze
- Dzięki. - powiedziałam i schowałam telefon. - No to w drogę.
Po kiku minutach szukania przez Max'a kluczyków do samochodu, byliśmy w drodze do szpitala.
Gdy dotarliśmy, Max wysadził mnie, a sam pojechał zaparkować auto. Nie czekając na niego udałam się do pokoju Nath'a. Gdy byłam już pod sala 128 wparowałam do środka.
- Cześć. Cieszysz sie, że wychodzisz? - powiedziałam do Nath'a leżącego na łóżku.
- Bardzo. - odpowiedział z uśmiechem. 
- Tu masz ubrania. - podałam mu torbę.
Nathan wygramolił się z łóżka i otworzył torbę. Nie zwracając na mnie uwagi zdjął piżamę i stanął przede mną w samych bokserkach.
- Co ty robisz?
- Przebieram sie. A co, nie widać?
- Nie możesz tego robić gdzieś indziej?
- Niby gdzie?
- No nie wiem.... Może w łazience idioto?
- Nie idioto, tylko Nathan, a w łazience już byłem, potrzebowałem tylko świerze ubrania.
- A musisz to robić akurat przy mnie?
- Marudzisz. - odpowiedział.
- Ja marudzę! I kto to mówi. Nie chcę po porostu oślepnąć.
- Chyba z wrażenia. - powiedział z tym swoim seksownym uśmiechem.
- Chciałbyś...
Patrzyłam jak się przebiera. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam oderwać wzroku od jego klatki piersiowej. Nie powiem, brzydki nie jest, ale dlaczego muszę sie na niego patrzec jak opętana?
- Możesz sie pospieszyć?
- A co? Nie podobają ci sie widoki? - na jego twarzy pojawił się banan.
- Jakoś niespecjalnie.
- To dlaczego się gapisz? - kurde, zauważył!
- Będę mogła opowiadać znajomym jakie z ciebie chucherko. - uff, wybrnęłam z tej niezręcznej sytuacji.
- Chucherko! Chucherko! Ja ci dam chucherko!
Nathan podszedł do mnie i zaczął mnie..... łaskotać! Tarzałam sie ze śmiechu po podłodze. Nathan siedział na mnie (boże, jak to brzmi!) cały czas mnie łaskcząc. Nie mogłam opanować śmiechu. Ja go zabiję!
- Nathan! Proszę, przestań! Błagam!
- Ok, ale najpierw przeproś!
- Przepraszam, przepraszam! Daruj biednej dziewczynce!
- Ja tu żadnej biednej dziewczynki nie widzę. - powiedział gdy przestał mnie łaskotać.
- Haha. - powiedziałam. - Nathan....
- Tak?
- Możesz ze mnie łaskawie zejść?! - wydarłam się.
- Tak, oczywiście. Przepraszam....
Niestety z tego jego całego schodzenia ze mnie nic nie wyszło, bo ten idiota potknął się i znowu wylądował na mnie. Tylko, że tym razem nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Patrzyliśmy sobie w oczy i.....
- Co się tutaj dzieje? - do pokoju wleciał Max.
- Nic, my tylko.... - starałam sie wytłumaczyć dlaczego leżymy na podłodze.
- To moja wina. - powiedział Nath. - Łaskotałem ją, a potem się przewróciliśmy.
- Ok, nie musicie mi sie tłumaczyć. - Max pomógł nam wstać. - Nath dokończ się ubierać, a my z Lissą pójdziemy cię wypisać.
Zostawiliśmy Nathan'a w pokoju i udaliśmy się do jego lekarza. Nagle Max odezwał się.
- Czy miedzy wami coś jest?
- O co ci chodzi?
- O ciebie i Nath'a.
- Czy ty cos insynuujesz?
- Ślepy nie jestem......
Dalej szliśmy w milczeniu. No ładnie.... Max myśli, że ja i Nath.... Nigdy w życiu!
 
CDN
 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Długi mi wyszedł.....
Pisany w męczarniach, ale jest ;-)
 
Cały ten rozdział jest dla LoveA  Dziekuje za to, że to czytasz i za twoje komentarze;-D Jesteś dla mnie jak siostra......

1 komentarz:

  1. mimo ze się wcale nie znamy :)
    - Ja marudzę! I kto to mówi. Nie chcę po porostu oślepnąć - to było genialne (w sumie jak cały ten blog)

    ej, a twoja siostra i mój brat , spikniemy ich (wracając do rozmowy z niedzieli?)???
    haha żartuje rodził super i dzięki za dedykacją :)

    OdpowiedzUsuń