piątek, 11 stycznia 2013

ROZDZIAŁ 43

(Max)

- Jay! Daj mi tą piłę!
- Nie wydzieraj się tak łysolu, bo nas złapie! - loczek podał mi piłę.
- Które? - zapytałem.
- Te niebieskie z kokardą.
- No to do roboty!
Elena jednak miała rację nie chcąc dzielić z nami pokoju. Razem z loczkiem wpadliśmy na kilka pomysłów jak umilić jej ten wyjazd. Pierwszy jakże genialny pomysł właśnie realizowaliśmy. Jestem ciekawy jak Elena na to zareaguje.... przyznam. trochę się boję. Jednak trafiamy w jej czuły punkt.
Po wykonaniu roboty szybko zmyliśmy się z pokoju i pognaliśmy do Tom'a.


(Elena)

Byłam u Lissy po resztę moich butów, których ni zmieściłam w mojej walizce. Kocham buty, więc muszę mieć i duuużo.
Wróciłam do swojego pokoju, który był zaraz obok Lissy i Nathan'a. Gdy weszłam do środka, tych orangutanów nie było. To nawet dobrze, bo będę miała czas na uszykowanie się na wypad z dziewczynami, na który umówiłam się z Lissą.
Odświerzyłam się i ubrałam coś w czym mogłabym trochę pochodzić po mieście. Podeszłam do walizki na buty, by wyciągnąć z niej jakąś parę pasującą do moich ciuchów. Gdy ją jednak otworzyłam przerzyłam szok... Moje ukochanie niebieskie buty.... miały... spiłowane koturny! Pierwsza myśl, która wpadła do mojej głowy to... MAX! Pragnę zemsty! Nikt nie krzywdzi moich butów!
Wybiegłam z pokoju nadal trzymając buty w ręce w poszukiwaniu tego łysego kretyna.
Biegałam jak głupia po całym hotelu. Nagle ujrzałam Thomas'a. Miałam okazję, by odpłacić się za wpakowanie mnie do pokoju z tymi niedorozwojami! Pod wpływem adrenaliny zamachnęłam się i przywaliłam mu z moich biednych butów. Oczywiście nie zatrzymywałam się i szłam dalej przed siebie.
- Za co?! - wykrzyczał Parker.
- Za miłość do ojczyzny! - odkrzyknęłam i pognałam dalej.
W holu przy wejściu spotkałam swój cel. Stał jak gdyby nigdy nic i zarywał do jakiegoś plastika.
- ŁYSY! JESTEŚ MARTWY!
Ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę, która zwiała ze szpitala. Nawet się temu nie dziwię. Musiałam wyglądać jak ludzkie tornado. Wkurwiona ze spiłowanymi butami w ręce i wydzierająca się szłam w stronę Max'a. Na jego twarzy widniało przerażenie.
- Eleno spokojnie.... Uspokój się... Daj mi wytłumaczyć...
- Co chcesz tłumaczyć? Napaść zbrojną na moje buty?
- To był pomysł Jay'a! Ja tylko stałem na czatach!
- A wiesz, że w tym hotelu są kamery?
- O kurwa... To miał być tylko niewinny żart!
- Coś wam nie wyszedł! - już chciałam go walnąć, ale krzyknął.
- Wynagrodzę Ci to!
- Zamieniam się w słuch.
- Kupię Ci za to pięć innych par butów!
- Bardzo kusząca propozycja....
- Spotkajmy się tu za 20 minut i zabiorę Cię do centrum handlowego.
Udałam się do swojego pokoju. Chwyciłam torebkę i poszłam do pokoju Nareeshy, gdzie siedziała reszta dziewczyn. Wyjaśniłam im całą sytuację i to dlaczego nie mogę iść z nimi na babski wypad. Dla mnie akurat się to dobrze złożyło, bo dziewczyny chciały wziąć swoich chłopaków, a ja czułabym się jak piąte koło u wozu.
O ustalonej godzinie pojawiłam się w holu, gdzie na kanapie siedział Max z bananem na twarzy. Gdy mnie zobaczył jeszcze bardziej się uśmiechnął. Wstał z kanapy i podszedł do mnie.
- Gotowa?
- Ja tak, ale czy ty?
- Co masz na myśli?
- Idziesz na zakupy, ZE MNĄ...
Trochę go tym przestraszyłam, ale nie złamał się! Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do najbliższego centrum handlowego. Kiedy tylko zobaczyłam sklep z butami od razu zaciągnęłam Max'a do środka. Jego zdezorientowana mina była bezcenna, gdy zostawiłam go na chwilę samego w dziale ze szpilkami. Już miałam do niego iść, ale zatrzymałam się gdy zobaczyłam, że podeszła do niego ekspedientka.
- ¿Puedo ayudarte en algo? - zapytała się, czy może w czymś mu pomóc.
Od 3 lat uczę się hiszpańskiego, więc nie mam problemu ze zrozumieniem tego co mówi, ale jednak po minie Max'a widać było, że w ogóle nie rozumie o co ta kobieta się zapytała.
- Usted sabe qué camino tomar un prostíbulo? Creo que has perdido. - powiedział po chwili zastanowienia.
Sądząc po jego minie chciał zabłysnąć swoim hiszpańskim. Niestety nie za bardzo mu to wyszło, a ja ledwo wstrzymywałam śmiech. W tej chwili ta kobieta wymierzyła mu siarczystego liścia, a Max wyglądał jak Carly  Rae Jepsen w 'Call Me Maybe' gdy się dowiedziała, że ten chłopak jest gejem.
Nadal śmiejąc się podeszłam do łysola.
- Co ja takiego zrobiłem?
- Właśnie się jej zapytałeś gdzie jest burdel, bo ją zgubili. - nie mogłam przestać się śmiać.
- To 'prostíbulo' to nie przymierzalnie?
- To mój kochany znaczy burdel. Skąd ty to w ogóle wziąłeś?
- Lekcja hiszpańskiego u Tom'a.... - powiedział, a ja znowu w śmiech.
- Tom uczył Cię hiszpańskiego? To w takim razie nie dziwią mnie Twoje umiejętności.
- Chciałem się wykazać.... - odparł cicho.
- Dlaczego?
- Żebyś nie uważała mnie za kompletnego debila, którym zresztą jestem.
- Nie jesteś debilem. Co prawda czasami Ci odbija, no dobra nawet często, ale uważam, że jesteś.... całkiem uroczy. - nie no, teraz to palnęłam! Chyba mnie pojebało! Co on sobie pomyśli?
- Naprawdę tak uważasz? - spojrzał mi w oczy.
- Ja... no ten... Jakie zajebiste szpilki! - ufff.... wybrnęłam z tej niezręcznej sytuacji.
Max nie miał wyjścia i kupił mi piękne szpilki na platformie, ale to jeszcze nie koniec!
Udaliśmy się do następnego sklepu, tym razem większego. Max oznajmił, że się rozejrzy, a jam mam sobie coś wybrać.
Zauważyłam go w alejce z trampkami. O dziwo znowu rozmawiał z ekspedientką.
- Donde se puede comprar queso aquí? - powiedział, a ja prawie zaliczyłam glebę
- ¿Qué quiere decir? - ekspedientka próbowała zrozumieć o co mu chodzi.
- Co ty debilu znowu wyprawiasz?
- Pytam się o rozmiar, a co?
- Mój łysolku, ty się tej biednej pani zapytałeś gdzie tu możesz kupić ser.
- Skutki nauki profesora Parkera. - powiedział.
Wydukałam nowe wyjaśnienie do ekspedientki i udaliśmy się w dalsze zakupy. Czas zaleciał nam bardzo szybko i w hotelu pojawiliśmy się po 5 godzinach.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Strasznie się czuję, ale udało mi się napisać ;-D Miał być wcześniej, ale notebook odmówił mi posłuszeństwa....
Nie rozpisuje się, bo mnie głowa boli, ale postanowiłam na razie nie zawieszać ;-D Mam nadzieję, że to was ucieszy. Myślę nawet, że po skończeniu tego opo napisze drugie, co wy na to?

Dedyk dla wszystkich komentujących <333

6 komentarzy:

  1. Tomuś najlepszym nauczycielem ever. <3
    Tak, cieszę się, że niee zawieeeszasz. <3
    rozdział fajny, taki śmiechowaty. ^^
    no weny. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Co jak co ale ładne te szpilki *-*

    Rozdział jak zwykle - genialny! Zawsze czytając Twoje opowiadanie mój humor się poprawia :D

    No i mówię z góry, że oczywiście drugie opowiadanie też będę czytać ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział zabawny :D znajomość Maxa hiszpańskiego jest rozwalająca:D oo z chęcią przeczytam kolejne Twoje opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, Tom 8 Max mnie rozwalają xD Ser - teraz to oddychac ze śmiechu nie mogę xD

    genialne i zjebiste kocham tego bloga :) i coś czuje ze Max i Elena ten tego no...

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super xD

    MAM PYTANIE!!!
    Dlaczego Nathan na twoim profilowym liże i obmacuje, wręcz molestuje mikrofon? xD

    OdpowiedzUsuń
  6. o Boże, rozwalił mnie ten rozdział. xd
    zajebisty :D
    też chce brać lekcje hiszpańskiego u Parker'a xd
    byłabym taka wyedukowana ^^
    pisz szybciutko następny.♥

    OdpowiedzUsuń