sobota, 9 marca 2013

ROZDZIAŁ 49

(Lissa)

Obudziłam się z rozrywającym bólem głowy, co mnie wcale nie zdziwiło. Leżałam na łóżku obok Nath'a. Korzystając z tego, że spał chwilę na niego popatrzyłam. Wyglądał słodko. Każdy włos na jego odstawał w inną stronę. Był moim poczochranym aniołkiem.
Zeskoczyłam z łózka i chwytając świeże ubrania udałam się do łazienki. Gdy już nie wyglądałam jak zombie podeszłam do Nathan'a i pocałowałam go.
- Kochanie wstawaj. Chyba nie chcesz się spóźnić na samolot? - powiedziałam, a on powoli otworzył oczy.
- Moja głowa.... - wydusił.
- Trzeba było tyle nie pic.
- Przecież ty wypiłaś więcej ode mnie!
- Ja kochanie mam mocną głowę. A teraz szybciutko ogarnąć się, bo za 4 godziny mamy samolot.
Nath poszedł się ogarnąć, a ja z torby wyciągnęłam tabletki przeciwbólowe. Połknęłam dwie, a opakowanie zostawiłam na stole wraz ze szklanką wody dla mojego pijaczyny. Sama zabrałam się za pakowanie. Gdy Nathan wyszedł z łazienki kończyłam pakować jego walizkę. Chłopak od razu rzucił się na tabletki i gdy już dopracował swoją idealną fryzurę poszliśmy do holu hotelu, gdzie wszyscy mieliśmy się spotkać.
O dziwo spotkaliśmy się tam z czekającą już siódemką (może nie w najlepszym stanie, ale jednak).
- Gotowi? - zapytał Siva.
- Tak. Możemy jechać. - odpowiedziałam.
Kierowca czekającego już samochodu wpakował nasze walizki do auta i mogliśmy jechać na lotnisko. Jadąc na nie, z okna samochody po raz ostatni zachwycałam się widokami Barcelony.


SAMOLOT ;)

Siedzieliśmy już w samolocie, który o mało odleciał by bez nas. Lot mijał nam spokojnie i bez przeszkód. Balowicze drzemali, a ja i dziewczyny wspominałyśmy odpały chłopaków.
Przez nasze śmiechy obudziłyśmy Nath'a, który zaczął wiercić się jakby miał owsiki.
- Połknąłeś wibrator czy co? - zapytałam.
- O co ci chodzi? - odpowiedział nieprzytomnie.
- Wiercisz się jak wiertarka!
- Nie wygodnie mi.
- Zachowujesz się jak dziecko. - stwierdziła Kelsey.
- Spójrz lepiej na swojego chłopaka.
W tym momencie nasze oczy powędrowały na Tom'a. Rozwalony w fotelu słodko spał. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że w buzi miał smoczek, przez co wyglądał jak przerośnięte dziecko. Na dodatek na jego klacie przywieszona była karteczka 'Mam ADHD'.
Zaczęłyśmy się jeszcze bardziej śmiać, przez co te przerośnięte dziecko obudziło się. Gdy zorientował się dlaczego śmiejemy się z niego jak po grzybkach zaczął poszukiwać sprawcę jakże genialnego żartu. Nie zdziwiło nas to, że tym geniuszem zła okazał się Max (nie no... geniuszem to on na pewno nie jest).
Reszta lotu minęła nam w miarę spokojnie i już po godzinie wylądowaliśmy w Londynie. Gdy już wysiedliśmy z samolotu chłopcy jak pojebani rozpryśli się po całym lotnisku. Jay porwał Nath'a i jak dziki rzucili się na stojące niedaleko fanki, za to do mnie podleciał Tom.
- Lissa. Mam dla Ciebie zadanie. - wyszeptał zachowując się jak ninja.
- Znowu piliście?
- Nie! Nie! Nie! Jest sprawa. - kontynuował.
- O co Co chodzi?
- O to, że Twój men ma dzisiaj urodziny.
- Co?! Który dzisiaj?
- Środa, 18 kwietnia, godzina 16:08. - odpowiedział.
- O kurwa!
- Dokładnie. Ale nie martw się. My już mamy wszystko zaplanowanie.
- Jak? Kiedy?
- Główka myśli. - zaśmiał się.
- To co mam robić?
- Musisz odciągnąć Nath'a od naszego domu, żebyśmy mogli zorganizować party hard.
- Niby jak mam to zrobić?
- Powiedz mu, że chcesz teraz jechać do Arlene i on musi Cię zawieźć.
- Niegłupi pomysł. - odpowiedziałam.
- Wiem, bo mój. - wyszczerzył się.
- Nie podniecaj się tak.
- Ok, ok. Do roboty!
Podeszłam do Nathan'a, który już skończył rozdawać autografy i rozmawiać z fankami.
- Nathan, zawieź mnie do Arlene. - powiedziałam.
- Dobrze. Odświeżę się w domu i pojedziemy.
- Nie! Jedźmy teraz. Odświeżysz się u mnie.
- Skoro nalegasz. - odparł.
Szybko poszło. - powiedziałam do siebie.
Kiedy odebraliśmy nasz bagaż, Nath zamówił taksówkę i pojechaliśmy do mojego domu. Kiedy zobaczyłam nasz ogródek przed domem od razu się uśmiechnęłam. Taksówka zatrzymała się, a ja szybko z niej wyskoczyłam i pobiegłam przywitać się z Arlene. W Hiszpanii było cudownie, ale strasznie za nią tęskniłam. Arlene musiała zauważyć nasz przyjazd, bo w momencie gdy biegłam w stronę drzwi, ona otworzyła je. Przytuliłam ją mocno jak nigdy dotąd.
- Tęskniłam za Tobą mała. - powiedziała.
- Ja też.
-Witaj Nathan. - powiedziała do mojego chłopaka gdy się od siebie oderwałyśmy.
- Dzień dobry.
- Widzę, że dobrze zaopiekowałeś się Lissą.
- Ma się rozumieć.
- Wchodźcie do środka. Na pewno jesteście głodni.
- I to jak. - weszliśmy, a Arlene udała się do kuchni.


(Jay)

- Myślicie, że to wypali?
- Oczywiście! Przecież to mój pomysł. - odparł Tom.
- No właśnie...
- Wy pesymiści! Zobaczycie, że jak Młody to zobaczy to zrobi w gacie!
- Raczej się popłaczę. - dodał Siva.
- Ale wy jesteście dupnie nastawieni. - Tom dalej się wykłócał.
- Jesteśmy, bo to Twój pomysł.
- NIE SŁUCHAM WAS PRYMITYWNE LUDZIE! - krzyknął i poszedł do kuchni, a ja udałem się za nim.
- Tom, dlaczego to ja mam być 'główną atrakcją'?
- Jaythan - nie pamiętasz?
- A czemu nie Nom?
- Nie, bo to jest mój pomysł.
- Mathan?
- Mnie w to nie mieszajcie! - wydarł się Max.
- Łysy się do tego nie nadaje.
- A co z Nivą?
- Ja mam dziewczynę! - wrzasnął Seev.
- Czyli wychodzi na to, że nie masz wyjścia. - Tom głupio się uśmiechnął.
- Niech wam już będzie głupki. Co mam robić?
- To nic trudnego....


2 GODZINY PÓŹNIEJ
(Tom)

- Wszystko gotowe? - zapytałem.
- JAY! - zawołał Max.
- Tak! - odkrzyknął Loczek.
- Dzwonie po Młodych. - powiedziałem i zadzwoniłem do Lissy.
- Halo? - usłyszałem jej głos w słuchawce.
- Tu T.P. - powiedziałem szyfrem.
- Dziękuje, ale nie skorzystam z waszej oferty.
- Co? Nie! Tu Tom!
- Nie mogłeś kretynie mówić normalnie?
- To jest tajna misja!
- A ja jestem w ciąży.
- Gratulacje! Chłopaki! Lissa jest w ciąży! - wydarł się.
- Tom, ty niedorozwinięty chomiku, to był sarkazm.
- Fałszywy alarm chłopaki.....
- Stop! Wrócimy to tego po co dzwonisz.
- Lathan może przybywać.
- Co?
- Ewentualnie może być Nissa...
- Mów o co Ci chodzi idioto!
- Ty. I. Nathan. Możecie. Przyjść. Do. Nas. Do. Domu.
- Z Twoją głupotą daleko nie zajdziesz.
- Czy Ty mnie obrażasz?
- Skąd że? Ja po prostu mówię to co wszyscy wiedzą.
- Yyyy... Dobra koniec. Ruszać dupy na imprezę i to migiem!


(Lissa)

Po jakże dziwnej rozmowie z Tom'em i przebraniu się w coś odpowiedniego bez żadnych wyjaśnień zaciągnęłam Nath'a do ich domu.
Kiedy po przyjemnym spacerze stanęliśmy przed drzwiami miała deja vu. Przypomniało mi się jak El i Roxx zaciągnęły mnie tu w moje urodziny.
Po cichu weszliśmy do środka gdzie było zupełnie ciemno. Nath zapalił światło i..... nic. Zupełnie nic. Salon był kompletnie pusty.
Nathan w ogóle nie przejęty podszedł do mnie i pocałował mnie. Nagle zza stołu wyjrzał Tom, który dziwnie gestykulował. Zrozumiałam, że mam go zająć, więc gwałtownie przytuliłam go. Trochę do zaskoczyłam, ale także mnie przytulił. Tom nadal robił z siebie idiotę, a ja ściskałam Nath'a.
Nagle drzwi z salonu gier otworzyły się i cicho został z niego wywieziony ogromny tort. Za nim wpadła cala reszta. cała grupa 'odpaliła' konfetti i krzyknęliśmy WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!
Nathan zaczął się śmiać i spojrzał na mnie.
- To dlatego nie chciałaś mnie wypuścić z domu? - zapytał.
- On mi kazał! - wskazałam na Tom'a.
- Zdrajczyni. - odpowiedział i 'zarzucił' włosami.
- Wszystkiego najlepszego. - powiedziałam i pocałowałam go.
- Skończcie z tą czułością Młodzi! - powiedziała Kelsey. - Czas na tort!
W tym momencie z tego wielkiego tortu, który stał w salonie wyskoczył.... Jay! To nie wszystko! Miał na sobie tylko stanik z kokosów i spódniczkę z trawy, a po chwili ten pojebaniec zaczął tańczyć hula!
Mina Nath'a, gdy to zobaczył była bezcenna! Jednak niecodziennie widuje się swojego przyjaciela ubranego jak kretyn i tańczącego w metrowym torcie.
- Co kochanie, nie podoba Ci się? - zapytał Jay.
Jakie kochanie do cholery? - powiedziałam do siebie i chwytając babeczkę ze stojącego na stole talerza, wymierzyłam ją w Loczka.
- Ałaaa! Za co? - krzyknął.
- Bo miałam taką zachciankę!
- Okres ma czy co? - zapytał Nathan'a.
- To raczej napięcie przedmiesiączkowe. - odpowiedział i chwilę później także oberwał z mojej babeczkowej wyrzutni.
- A nie mówiłem! - ucieszył się ten pojebaniec w torcie, co poskutkowało wyjebaniem się na podłogę.
- Ha! Nawet ten tort jest po mojej stronie!
- Kobiety.... - wydusił Jay zbierając zadek z podłogi.
- Koniec tego filozofowania na temat kobiet! Teraz czas na rozkręcenie tej imprezki! - powiedziała Elena.
- PIJEMY! - wydarł się Tom.
To jedno słowo sprowadza się tylko do jednego - imprezy na całego. Od razu polał się alkohol i wszyscy goście zostali poniesieni przez muzykę. Ja stałam w kuchni, nalewając sobie soku. Nagle ktoś zasłonił mi oczy przez co trochę się przestraszyłam. Moim napastnikiem okazała się Roxx.
- Roxane! - powiedziałam i przytuliłam ją.
- Hej skarbie! Jak tam w Hiszpanii?
- Jeśli pytasz się o moją wątrobę, to nie jest tak źle. - zaśmiałam się.
- A panie co takie wesołe?
- Dean! Co słychać?
- Trochę bez Ciebie było nudno, ale jakoś sobie poradziliśmy. - mówiąc to objął Roxx.
- Ale ty słodko razem wyglądacie!
- To tylko dzięki Tobie. - odpowiedziała Roxx i chwilę później rozkręcająca się na dobre impreza zaciągnęła nas w wir tańca....

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W końcu udało mi się dodać po długiej nieobecności. Przepraszam za to, ale ostatnio miałam kryzys i nie mogłam nic napisać. Może teraz będzie lepiej ;)
A od 50 rozdziału zacznie się dziać..... 
Wiecie co? Doszłam do wniosku, że coś dużo tu tych imprez ;D Przeze mnie wątroby im powysiadają ;o

Mona - jestem zaszczycona Twoim komentarzem <3 Nie spodziewałam się tego ;)
Jestę Sufitę ♥ - jednak udało im się wstać ;D
♥Moniś - cieszę się, że ci się podobało ;D 'ty kudłata świnio' - to tekst mojego kolegi ;D

Dziękuje wam za świetne komentarze <333

Rozdział dedykuje mojej siostrzyczce Patrycji, która mnie tak ładnie dzisiaj zmotywowała ;D

Do następnego (oby) ;D

3 komentarze:

  1. świetny ;D
    już nie mogę się doczekać nexta :D
    weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Kuźwa dziołcha, zawsze musisz dodać dział kiedy mam atak głupawki.!
    Ty to masz normalnie wyczucie czasu...
    Dział świetny, znowu rozwaliły mnie teksty Toma.
    Skąd ty bierzesz takie teksty ja się pytam.?!
    Czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. No ale GDZIE TY BIERZESZ TE TEKSTY ? ! ; )
    Chcialabym umiec pisac tak jak TY no coz ale nie uda mi sie to .
    Awwwh dla mnie ? Dziekuje ; D
    No bo jak tak ladnie motywuje x d

    OdpowiedzUsuń