piątek, 1 lutego 2013

ROZDZIAŁ 47

(Nathan)
- Gdzie jest Tom?! - wydarłem się.
- Idę! Nie denerwuj się, bo ci spodnie spadną.
- To jest bardzo prawdopodobne, bo Młody nie ma paska. - wtrącił Jay.
- Jak mi wielki potwór z loczkami ukradł, to co mam zrobić? - powiedziałem.
- Spokojnie Młody, oddychaj. Wdech, wydech; wdech, wydech....
- Nie jestem w ciąży George!
- Nath! Zluzuj trochę, bo twój cały plan pójdzie w diabły. - uspokajała mnie Kelsey.
- Masz rację, tyle że.... NIE WIEM CO ROBIĆ!
- Najpierw się uspokój, albo ci przywalę.
- Siva! Uspokój swoją dziewczynę, bo mi grozi!
- Moja dziewczyna. - odparł mulat i pocałował ukochaną.
- Siva, my tu mamy myśleć, a nie się migdalić! - powiedział Tom.
- A ty w ogóle umiesz myśleć? Muszę to sobie gdzieś zapisać! - rzucił i wybiegł z pokoju.
- Jesteście gorsi od małych dzieci. - wtrąciła Kelsey.
- A czego ty się po nas spodziewałaś? - odparł Jay.
- Racja. Wasza głupota przewyższa ludzkie pojęcie.
- Ranisz.... - Jay prawie płakał.
- Idź sobie płakać gdzie indziej. Nie chcemy tu potopu. - jak powiedziała Kels, tak Jay zrobił.
- Co ty zrobiłaś? Teraz się będzie w nocy moczył! - powiedział Max.
- Przeżyjesz, macie osobne łóżka.
- Kels, Max ma rację...
- Ty się lepiej Parker nie odzywaj. Chyba, że chcesz oberwać. - wtrąciła Nareesha.
- Grozisz mi?
- A żebyś wiedział!
- Jaki z ciebie Max mężczyzna, że cię Tom musi bronić? - Kelsey.
- TOMAX FOREVER! - krzyknął Max i cała czwórka wyszła z pokoju.
- Pięknie! - powiedziałem do siebie. - Kto się teraz mną zajmie?
(Elena)
Siedziałam z Lissą w jej pokoju. Wyznaczono mi zadanie, żebym 'zajęła się' Lissą. Nathan planuje coś... co na pewno się jej spodoba. Ja miałam ją trzymać z dala od hotelu, więc próbuje zaciągnąć ją na zakupy. W końcu po 20 minutach udało mi się ją namówić.
Poszłam do swojego pokoju by się przebrać. Lissa zrobiła to samo i po kolejnych 20 minutach byłyśmy gotowe na podbój sklepów.
Udałyśmy się do tego samego centrum handlowego, w którym byłam z Max'em. Gdy przypomniałam sobie tamten dzień, od razu się uśmiechnęłam. Jednak chwilę później musiałam się otrząsnąć. Przyszłam tu by spędzić trochę czasu z Lissą, a nie rozmyślać o moim chłopaku.
Weszłyśmy do sklepy, w którym na wystawie wisiała piękna sukienka. Musiałyśmy ją kupić. Jednak nie przybyłyśmy tu bez celu. Moim drugim zadaniem było wystrojenie przyjaciółki.
Z lekkim (no dobra, wielkim) oporem udało mi się w końcu namówić ją na kupno kreacji. Teraz tylko trzeba dobrać do niej buty i dodatki!


(Tom)
Po cholerę tu te balony?! To ma być romantyczna kolacja, a nie urodziny 5-latka! - jaka ta obsługa jest tępa!
Od kiedy, to ty znasz się na romantyzmie? - Kelsey podeszła do mnie. 
- Wewnątrz mnie skrywa się artysta kochanie!
- Artysta? - zaśmiała się. - Nasza pierwsza randka 'odbyła się' w McDonaldzie.
- Tam jest bardzo romantycznie!
- Taak... biegające dzieci, dziwne zapachy i posiłek na plastikowej tacy. Najlepsze miejsce by zdobyć kobietę!
- To jest potwierdzone przez naukowców na Twoim przykładzie. - pocałowałem ją w policzek i zacząłem dalej wszystkich popędzać.


(Lissa)
 - Po co mnie tak stroisz? - zapytałam Eleny.
- Zawsze chciałam zostać wizażystką i stylistką, a ty robisz mi za modelką.
- Czemu akurat ja?
- Bo jesteś moja przyjaciółką... - powiedziała z oczami kota ze 'Shreka'.
- Niech Ci już będzie, ale proszę Cię, nie przesadź!
- Zaufaj mi. - uśmiechnęła się.
Czuję, że będę żałować swoich słów. Co prawda Elena potrafi czynić cuda, ale jednak bałam się co z tego wyjdzie. Najpierw założyłam sukienką, którą kupiłyśmy w centrum handlowym, a potem założyłam pasujące buty. Chwile później El zabrała się za moje włosy. Ułożyła je w pięknego, dużego koka, ale kilka kosmyków opadały na moje plecy i twarz. Naokoło koka powpinała kremowe różyczki.
Teraz został tylko makijaż. Jasnoniebieskim cieniem pomalowała moje oczy, a usta przejechała bladoróżową szminką. Jeszcze tylko tusz i odrobina różu na policzki. I byłam gotowa. Stanęłam przed lustrem i gdy ujrzałam swoje odbicie, zaniemówiłam.
I co? Podoba Ci się? - zapytała Elena.
- Wyglądam... pięknie.... - powiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę.
- Skoro Ci się podoba to chodź. - odparła, chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę drzwi.
- Ale gdzie?
- Jak to gdzie? Muszę się pochwalić swoim geniuszem.
- Jakaś ty skromna.
- Wiadomo. - odpowiedziała i wyszłyśmy z pokoju.
Początkowo nie miałam nic przeciwko, ale gdy zaczęła prowadzić mnie w część hotelu, która była mi nieznana, zaczęłam mieć podejrzenia.
Zatrzymałyśmy się dopiero pod wielkimi drzwiami. Z pięknymi, kwiecistymi ornamentami.
Bawcie się dobrze. - powiedziałam otwierając drzwi Elena i wepchnęła mnie do środka.
Drzwi za mną od razu się zamknęły, więc nie miałam umożliwionej drogi ucieczki. Rozejrzałam się wokoło i zauważyłam, że znajduję się w wielkiej sali, prawdopodobnie balowej. Na samym środku stał stolik z dwoma nakryciami. Nagle zza mnie wyłoniła się postać.
- Witaj kochanie. - wyszeptał mi do ucha.
Od razu rozpoznałam ten głos. Głos, który powoduje, że po moim ciele przechodzą przyjemnie dreszcze.
- Nathan. - powiedziałam i odwróciłam się. Stał przede mną w garniturze i trzymał czerwoną różę. - Co to wszystko ma znaczyć?
- Romantyczna kolacja dla mojej ukochanej. - chwycił moją rękę.- Nie podoba Ci się? - posmutniał.
- Co? Nie! Oczywiście, że mi się podoba! Tylko się tego nie spodziewałam.
- Nie spodziewałaś się, że Twój chłopak zabierze Cię na romantyczną kolację? To ty tak o mnie myślisz? - zaśmiał się.
- Nie! Po prostu nie myślałam o tym.
- Zostawmy już ten temat. Zapraszam do stołu. - pokazał ręką na stolik, a ja złapałam go pod rękę i udaliśmy się w jego stronę.
Nath odsunął mi krzesło i usiedliśmy. Nagle usłyszałam muzykę. Odwróciłam głowę w tamtą stronę i ujrzałam trzech skrzypków i wiolonczelistę. Chwilę później podszedł do nas kelner z kolacją. Gdy postawił przede mną talerz rozpoznałam mój ulubiony posiłek - duszony indyk ze śliwkami i puree ziemniaczane.
Jedliśmy w milczeniu, ale cisza nam nie przeszkadzała. Cieszyliśmy się swoją obecnością. Po zjedzeniu jakże pysznego dania nadszedł czas na deser. Na środku stolika znalazł się talerz z truskawkami w czekoladzie. Oczywiście nie odbyło się bez procentów, tak więc przy naszym stoliku pojawił się kelner z szampanem.
Zajadaliśmy się deserem patrząc sobie w oczy. Kwartet zaczął grać mój ulubiony utwór, a Nathan niespodziewanie wyciągnął rękę z truskawką w moją stronę. Domyśliłam się co on ma zamiar zrobić, więc ja także chwyciłam jedną z truskawek i poszłam w jego ślady. Chwilę później truskawka, którą trzymał musnęła moje wargi, a ja powoli wgryzłam się w nią (...jak to brzmi...). Nath także zatopił zęby w tym przysmaku.
- Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. - powiedział i wstał.
Podszedł do sceny gdzie siedzieli grający mężczyźni. Wszedł na nią i usiadł przed fortepianem. Zaczął grać i do moich uszu dobiegły pierwsze dźwięki 'Golden'. Gdy Nathan zaczął śpiewać poczułam się... niezwykle. Jakby wszystko co złe odeszło. Czułam się tak pierwszy raz w życiu. Już nawet nie liczyły się dla mnie te wszystkie chwile smutku i cierpienia. Liczy się to co jest teraz, właśnie w tej chwili. Ja i Nathan, nic więcej.
Z mojego oka wydostała się pojedyncza łza. Płakałam, ale tym razem ze szczęścia. Podbiegłam do ukochanego, ściągnęłam jego ręce z klawiszy fortepianu i pocałowałam go tak jak nigdy dotąd. Chłopak oddał pocałunek i jedną rękę położył na mojej talii, a drugą gładził mój policzek ocierając przy okazji nadal płynące łzy.
- Kocham Cię. - powiedziałam gdy oderwaliśmy się od siebie. - Kocham Cię i nic, ani nikt tego nie zmieni.
- Kocham Cię. Jesteś dla mnie najważniejsza. - odpowiedział i znowu mnie pocałował. - Czy szanowna pani zechce zatańczyć?
- Z wielką chęcią.
Udaliśmy się na parkiet i gdy kwartet zaczął grać Nathan położył ręce na moich biodrach, a ja swoje zarzuciłam mu na szyję i zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. Delikatnie oparłam głowę o ramię Nathan'a, a on pocałował mnie w czubek głowy. Podniosłam głowę i musnęłam jego wargi. Ten subtelny pocałunek przerodził się w coraz bardziej namiętny.
Gdy się od siebie oderwaliśmy Nathan podniósł mnie jak pan młody swoją nową żonę i wyniósł mnie z sali. Cały czas mnie trzymając udał się do naszego pokoju. Położył mnie na łóżku i zaczął obdarowywać pocałunkami moją szyję, dekolt i ramiona, by potem wbić się w moje usta. Jego ręka powędrowała pod moją sukienkę., by po chwili zedrzeć ją ze mnie. Nie pozostawałam mu dłużna i szybko pozbawiłam go koszuli. Przewróciłam go tak, że teraz ja byłam nad nim i zaczęłam rozpinać mu spodnie. Gdy został już w samych bokserkach ręce Nath'a powędrował na zapięcie mojego stanika, który chwilę później znalazł się na  podłodze tak jak moje majtki. Zaraz potem dołączyły do nich bokserki Nath'a. 
Chłopak cały czas obsypywał moje ciało pocałunkami. Jego ręce gładziły moje uda, aż w końcu delikatnie wszedł we mnie. Poczułam lekki ból, ale nie przejęłam się tym. Nathan powoli zaczął kołysać się w górę i dół. Z początku robił to delikatnie, ale teraz przyspieszył. Teraz zamiast bólu poczułam niesamowitą błogość. Jego ręce i usta odkrywały każdy zakamarek mojej skóry.
30 minut później opadliśmy zmęczeni, ciężko oddychając. Wtuliłam się w ukochanego, a on pocałował mnie w czoło.
- Kocham Cię - wyszeptał...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
MACIE SEXYTIME!
Wiem, badziewie, ale nie umiem TEGO opisać!
Cieszcie się, że w ogóle dodałam.... Taaaaak nie chciało mi się pisać, ale jednak się zmotywowałam ^-^
Przez te wszystkie groźby z waszej strony (KOCHAM WAS) napisałam długi. Chyba się cieszycie?
Nie wiem kiedy będzie następny, bo w poniedziałek mam urodziny, więc zamierzam nic nie robić ;-) Postaram się by był trochę szybciej, ale nie obiecuje...

Btw dodałam zakładkę 'informowani', więc napiszcie mi w komach, kto chce być informowany ;*
Do napisania miśki <333


10 komentarzy:

  1. Randka z Tomem w McDonaldzie ♥ Marzeniee.. :D haha

    Skoro masz urodziny, to już Ci życzę wszystkiego najlepszego <33

    Rozdział oczywiście świetny <33
    Czekam na next'a oraz weny życzę :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie badziewie ODWOLAJ TO x
    Zazdroszcze ci chcialabym tak pisac ale nie umiem , ba wgl nie umiem pisac ..
    OFC chce byc informowana .
    Weny x

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny dział ^^
    Wpadnij do mnie -->
    http://all-that-lives-must-die.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. NO TO STOOOOOOO LAAAAAAAAT. ^^
    Ty to masz jednak dobrze. Już urodziny, a ja muszę jeszcze cztery miesiące czekać. xd
    awrh, nie ma to jak randka w McDonaldzie. xd to jest takie romantyczne, że aż ciuchy same spadają. xd lol, nie wiem co piszę. ^^
    Nath jaki romantyk. <3 Kto by takiego nie chciał ^^
    weny<3

    OdpowiedzUsuń
  5. sto lat ,sto lat !!!!!
    Ja ciebie też , haha teraz mi się przypomniały wszystkie te ' ja cie znajdę ' xD
    Rozdział genialny ale mam pytanie,czy tylko u mnie jest jakaś dziwna czciona tego tekstu , raz mała raz duza...
    Ta.. niema to jak randka w McDonaldzie,
    Jeszcze raz, rozdział genialny, mam nadzieje że szybo dodasz nowy :):)

    Mogłaby jeszcze cos napisać ale brak mi słów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahah Twoje dialogi mnie rozwalają... xd Thomas i randka w McDonaldzie? Co się kurcze czepiacie, wszyscy starają się być romantyczni i w ogóle, a on był... oryginalny ^^ Dobra już go nie bronię, nie wychodzi mi to za dobrze :D No, ale Parrot miał rację! Udowodnione naukowo, zdobył serce Kelsey! :P I co się czepiacie? xd Ha! Jednak mi sie udało wybronić tę jego kościstą dupę! xd W McDonaldzie czy za McDonaldem... Ważne, że z The Wanted! :D No i Nathan jaki romantyk, sie nie spodziewałam ^^ I nasz obiecany SEXYTIME!!! :D Ouuuu yeah!!! :D Gadasz, że nie umiesz, a wyszło genialnie!!! :3 Szczęścia życzę gołąbeczkom ^^ I zgadzam się z Patricią... Badziewie? ODWOŁAJ TO!!!! Rozdział rewelacyjny! <3 do następnego.♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Awwww <3
    Suodko ;d
    czekam na nn ;d
    Zapraszam do mnie :
    http://missyoutw.blogspot.com/
    http://fanfictw.blogspot.com/
    http://opowiadanietw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś mianowana :
      http://missyoutw.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger-award-1-i-2.html

      Usuń
  8. Randka w Mc'donaldzie najlepsza ;) ale świetnie to wszystko napisałas *.* juz nie moge się doczekać kolejnego :D i wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger Award :)
    http://i-feel-invincible.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń