środa, 3 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 53

(Lissa)

Zobaczyłam.... Nathan'a, ale to jeszcze nic. Serce mi pękło w chwili, gdy zobaczyłam go całującego jakąś dziewczynę. Łzy automatycznie napłynęły mi do oczu i odruchowo zakryłam ręką usta, by zamaskować wydobywające się jęki. Jednak nie udało mi się to i z moich ust wydobyły się ciche pojękiwania. Nathan musiał to usłyszeć, bo oderwał się od dziewczyny i spojrzał w moją stronę.
- Lissa... - wydusił, a ja nie chcąc go słuchać zaczęłam biec, nawet nie wiedząc gdzie. - Lissa czekaj! - słyszałam jego wyjaśnień.
Jednak nie mogłam zrozumieć dlaczego najpierw wyciąga mnie na scenę i wyznaje miłość, a zaraz potem całuje się z jakąś inną laską. Dlaczego on mi to zrobił? Znudził się mną? Jeśli tak to czemu nie powiedział mi tego prosto w twarz? W taki sposób bawił się tylko moimi uczuciami, ale na pewno go to nie obchodziło.
Teraz jedyne co chciałam, to uciec z tego budynku i wrócić do domu. Do tego prawdziwego domu, domu w Bristolu.
Po jakimś czasie znalazłam drzwi wyjściowe i od razu się na nie rzuciłam. Otwarłam je szeroko i wybiegłam.
Ze spływającymi po policzki łzami biegłam przed siebie, nawet nie patrząc gdzie. Nie przeszkadzał mi nawet spadający leniwie z nieba deszcz. Chciałam jak najdalej stamtąd uciec.
Nie zauważyłam jak wbiegłam w jakąś nieznaną mi uliczkę. Za bardzo się tym nie przejęłam. Przed oczami miałam widok Nathan'a całującego jakąś dziewczynę. To sprawiło, że jeszcze bardziej się poryczałam.
Kiedy już zdałam sobie sprawę, że zgubiłam go, zwolniłam kroku. Szłam ciemną ulicą użalając się nad sobą. To było zbyt oczywiste... nie mogłam być wiecznie szczęśliwa; to nierealne.
Nagle usłyszałam kroki. Po moim ciele przeszły ciarki, ale szłam dalej.
- W końcu się spotykamy Lisso... - usłyszałam za sobą głos.
Niepewnie odwróciłam się i ujrzałam mężczyznę średniego wzrostu, ubranego na czarno z krótko obciętymi włosami.
- Kim jesteś? - spytałam starając ukryć swój strach.
- Nie domyślasz się? - zapytał odsłaniając swoją twarz z cienia.
- To ty... Ty wysłałeś mi ten list? - bardziej oznajmiłam niż zapytałam.
- W rzeczy samej. Miło mi Cię poznać, a tak właściwie, to jestem Klaus.
Jeśli przed chwilą się bałam to teraz byłam przerażona.
- Czego ode mnie chcesz? - tym razem nie udało mi się zamaskować strachu.
- Nie bój się skarbie. Jeśli nie będziesz krzyczeć, załatwimy to szybko. - gdy to powiedział całe życie przeszło mi przed oczyma.
- Dlaczego ty to robisz? Co moi rodzice Ci zrobili? - zapytałam o dziwo spokojnie, a mężczyzna zaśmiał się szyderczo.
- Ty nic nie wiesz? - nie czekając na moją odpowiedź, kontynuował. - Twój ojciec, zanim założył rodzinę i ustatkował się, nie był wcale taki święty. Twój kochany tatuś był jednym z najniebezpieczniejszych ludzi w kraju, ale porzucił gang dla rodziny wyjawiając przy tym wszystkie nasze tajemnice policji. Przez niego przesiedziałem 25 lat w więzieniu! Nadszedł czas na zemstę. - powiedział wyjmując pistolet zza marynarki.
- Nie wierzę w to! Mój ojciec był dobrym człowiekiem!
- Wmawiaj to sobie ile chcesz, ale to nigdy nie stanie się prawdą. - odparł i wymierzył we mnie. - Teraz w końcu zakończę moją zemstę.
Usłyszałam jak nacisnął spust i od razu wszystko działo się w zwolnionym tempie. Już żegnałam się z moim nędznym życiem, lecz nagle coś się stało. Poczułam czyjeś ręce na moim ciele pchające mnie w bok. W momencie, w którym upadłam usłyszałam strzał. Ukradkiem zobaczyłam, że Klaus ucieka, a ja odwróciłam  się chcąc zobaczyć co lub kto mnie uratował. Gdy utkwiłam wzrok w miejsce gdzie przed chwilą stałam, zamarłam widząc Nathan'a leżącego na ulicy. Z lekkim trudem poczołgałam się do niego.
- Nath, uratowałeś mi życie - wydusiłam.
- Lissa... to nie tak... to ona... ja nie chciałem... - ledwo mówił.
- Nathan, co się stało? - zmartwiłam się.
I wtedy to zauważyłam. Wielka, czerwona palma na jego koszulce, która z każdą chwilą powiększała się. Zrozumiałam co się stało.
- Boże Nath, ty krwawisz! - krzyknęłam przerażona.
- A to? To...nic... - odparł trzymając się za miejsce, w którym tkwiła kula.
- Jak to nic?! Przeze mnie zostałeś postrzelony! - obięłam go chwytając w swoje ramiona.
- Nie... przejmuj się... Chce żebyś... wiedziała... że to ta fanka.... się na mnie rzuciła... ja nie chciałem...Kocham Cię. - widziałam jego wysiłek podczas mówienia.
- Ja też Cię kocham. Przepraszam, powinnam była Cię wysłuchać. - mówiąc to rozpłakałam się jeszcze bardziej. - To wszystko moja wina...
- Nie mów tak... To ja byłem głupi... Proszę wybacz mi...
- Wybaczam Ci! Kocham Cię najmocniej na świecie! - nie potrafiłam zatrzymać łez.
- To właśnie... chciałem usłyszeć.... Teraz mogę umrzeć... Powiedz chłopakom... że ich kocham...
- Nie mów tak! Nie możesz umrzeć! Nie umrzesz! Nie możesz zostawisz mnie samą!
- Nie jesteś sama kochanie... Masz Arlene... i chłopaków.... Poradzisz sobie...
- Właśnie, że nie! Nie dam rady żyć bez Ciebie!
- Wierze w Ciebie...
- Nathan! - krzyknęłam.
- Kocham Cię!
Wyszeptał i zamknął oczy, a jego ciało osunęło się bezwładnie, mimo tego nadal trzymałam to w moim uścisku.
- Nath proszę! Nie zostawiaj mnie! Nie rób mi tego! Proszę obudź się! - krzyczałam bez skutku przytulając go.
Nie mogłam przyjąć do wiadomości tego co się właśnie stało... Mój umysł wypierał fakt, że to koniec....

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Już to czuję.... HEJTY, HEJTY, HEJTY....
Spodziewajcie się niedługo epilogu ;)
Ahhh... Wiecie co stwierdziła moja przyjaciółka? Że Nath ma umrzeć na biegunkę.... #MózgRoz***any
TAK ROXX TO TY!
Przyznajcie, nie spodziewaliście się tego? Wiem, jestem zła ;**
Za to mnie kochacie <333

To do epilogu miśki ^-^ xx

10 komentarzy:

  1. Beczę :(
    wysyłam rachunek za chusteczki :(
    Nath asdfghjk *.* uraatował jej życie <3
    i i tak pewnie umrze ! :(
    Nie usmiercaj go bo bedzie wpierdziel !
    Ma być happy end na epilog bo innego nie przyjmuje do wiadomości ! :D
    zajebisty dział <3
    WENY !

    OdpowiedzUsuń
  2. Plooose, a może zrobisz tak, że to jej sie dalej śniło, albo coś w tym stylu? ;C
    Ja nie chcę żebyś konczyła to opowiadanie.
    Lubiłam je strasznie.
    Przemyśl moją prośbę ;C
    Jak nie przestaniesz go pisać, będę cię ubóstwiać.!
    Błagam, nie kończ go w ten sposób ;C

    OdpowiedzUsuń
  3. WYBACZ ZE DOPIERO TERAZ KOM I ZE W TAMTYM ROZDZIALE GO NIE BYLO !
    Powiem jedno .... TAK SPODZIEWALAM SIE TEGO ZE BEDZIE SIE CALOWAL Z INNA I GO ZABIJESZ ... -.-
    Jak moglas ? !
    Ej przez cb sie prawie poryczalam .. wybacz rycze .
    Ma byc nn !
    ( tak na magrinesie ) weny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boże... Ja się tego nie spodziewałam... Nadal jestem w ciężkim szoku. Chociaż podejrzewałam, że Nathan ją uratuje, to nie myślałam, że go zabijesz. Powiedz, że on żyje! W sumie... Złego diabli nie biorą, to co ja się martwię. :D I wiesz co... Zyję nadzieją, że z tym epilogiem to nas tylko podpuszczasz, bo jak okaże się to prawdą to nie wiem, co sobie zrobie. :( Rozdział jak zwykle świetny :** Szkoda mi Lissy, bo ona tylko cierpi... A jak Nath umrze, to już w ogóle... Reszta będzie się nad nią pastwić. :< No nic, pożyjemy zobaczymy :) Do następnego.♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawie się poryczałam.. *.*
    Ten rozdział jest.. EMEJZING *____________*
    Mam nadzieję tylko, ze Nathana jednak jakoś odratują i będzie Happy End <3

    OdpowiedzUsuń
  6. HAHAHHAHAHAHAHAHAHAA UMRZEĆ NA BIEGUNKĘ. :D ej, to dobre. ;o xd
    a tak w ogóle wiem, że jestem pojebana, że śmieje się przy rozdziale w którym ktoś umarł, ale cały życie z wariatami. :D



    i tak w ogóle coś Ty zrobiła. -.- tak, słodkie, bo uradował jej życie ( :3 ) mimo to i tak ma w pysk, bo przelizał się z tą fanką. -.- jakby nie chciał, to by ją odepchnął. -.-
    ALE NATHAN TO TAKI HIROŁ. <3
    to weny. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutny ten rozdział, ale i tak mi się podoba. :) Pisz kolejne opowiadania! Koniecznie! :* Zapraszam do mnie: http://lifeisyourstory-thewanted.blogspot.com/

      Usuń
  7. JESTĘ MISTRZĘ! Umarł na biegunkę! <3 Roxx

    OdpowiedzUsuń
  8. nie!!!! Nie Nathan (juz ci to ze sto razy na TT pisałam ) nie!!!!!! płakać nie mogę przestać .. ale rozdział super

    OdpowiedzUsuń