niedziela, 7 kwietnia 2013

EPILOG



ROK PÓŹNIEJ

(Lissa)

- Jesteś gotowa? - zapytał Jay, który wszedł do mojego pokoju.
- Tak, zaraz zejdę. - odpowiedziałam.
- Będę czekał w salonie.
Przeglądając się w lustrze wygładziłam fałdy na mojej sukience. Patrzyłam w swoje odbicie poprawiając idealnie upiętego koka, z którego kilka kosmyków opadało mi na plecy. Przez wyjściem założyłam jeszcze naszyjnik, który znalazłam w pokoju Nathan'a.
Ciężko westchnęłam i udałam się w stronę drzwi. Powoli zeszłam do salonu gdzie na kanapie siedział Jay.
- Jak się czujesz? - zapytał gdy mnie zauważył.
- A jak mam się czuć? Moja dusza jest rozrywana na kawałki, a muszę udawać, że wszystko jest dobrze!
Jay bez wahania przytulił mnie nie pozwalając moim łzą wypłynąć.
- Pamiętaj, że zawsze możesz przyjść do mnie i wszystko z siebie wyrzucić. - powiedział.
- Wiem, dziękuje.
Przez ten cały rok zbliżyłam się z Jay'em. Od zawsze byliśmy przyjaciółmi, ale teraz to się pogłębiło. Zawsze mogłam do niego pójść i zwierzyć się, a tego właśnie potrzebowałam. Zrozumienia.
Gdy już trochę się pozbierałam, wyszliśmy z domu i usiedliśmy w samochodzie. Nic do siebie nie mówiliśmy, ale właśnie teraz potrzebowałam takiej ciszy.
Kilka minut później zatrzymaliśmy się przed wielką, metalową bramą. Jay otworzył mi drzwi od auta i weszliśmy przez tajemniczo wyglądającą bramę. Szliśmy brukowaną ścieżką, którą okalał idealnie przystrzyżony  zielony trawnik. Przy wielkim dębie na końcu ścieżki zebrała się reszta moich przyjaciół. Gdy do nich podeszliśmy przytuliłam każdego i chwilę później usiadłam na ławce wpatrując się napis
Nathan Sykes
Ukochany syn; najlepszy przyjaciel.
Na zawsze pozostanie w naszych sercach.
Czytając ten napis setny raz tego dnia pozwoliłam kilku łzą wypłynąć z mojego oka. Nie mogłam uwierzyć, że minął już rok, odkąd Nathan'a już nie ma. Długo nie mogłam się z tym pogodzić, ale mam wspaniałych przyjaciół, którzy byli ze mną 24/7.
Klaus - ten który to wszystko spowodował, gnije w tej chwili w więzieniu. Dzięki moim zeznaniom nigdy nie wyjdzie z więzienia.
Co do The Wanted.... Chłopcy postanowili to zakończyć. Stwierdzili, że to nie ma sensu bez Nath'a. Jednak to nie zmieniło naszej przyjaźni. Max, Tom, Siva i Jay nadal mieszkają razem, ale teraz mają więcej czasu dla swoich rodzin.
Było nam ciężko, ale czuje, że Nathan cały czas jest ze mną.
Mimo wszytko co się stanie kochałam go, kocham i kochać będę...


Siedzę pod drzewem patrząc jak płacze. Ten widok mnie rani, ale nic nie mogę z tym zrobić. Chciałbym podejść do niej, przytulić i powiedzieć jak bardzo ją kocham. Wiem, że nie muszę się o nią martwić, bo wiem, że ma kogoś kto się nią zaopiekuje. Może nawet coś więcej z tego wyniknie, zaśmiałem się. Mam nadzieję, że będzie szczęśliwa, tylko na tym mi zależy. Zasługuje na to; jest silna mimo tego co przeszła. Za to ją kocham. Chciałbym jej to wykrzyczeć, moją całą miłość do niej...
- Nathan, już czas. - usłyszałem głos.
Odwróciłem wzrok w stronę, z której dochodził głos i zobaczyłem kobietę. Wstałem i podszedłem do niej.
- Dziękuje Marlen. - odpowiedziałem. - To było dla mnie bardzo ważne.
- Nie musisz mi dziękować. Ja tez za nią tęsknie...
- Powinniśmy założyć jakieś stowarzyszenie tęskniących za Lissą. - zaśmiałem się.
- Nie przesadzaj.... - również się zaśmiała.
W tym samym momencie dołączył do nas znajomy mężczyzna.
- Nasza córka cierpi, a wy się śmiejecie? - podszedł do Marlen i objął ją. - Jesteśmy strasznymi rodzicami.
- Proszę się nie martwić o Lissę. Jest silna, poradzi sobie. - dodałem.
- Nie wątpię w to, a ty Robert?
- Nawet mi to do głowy nie przyszło, w końcu to nasza córka.
Uśmiechnęliśmy się i razem wróciliśmy przez portal do miejsca gdzie to wszystko się kończy. Zanim wszedłem, odwróciłem się i szepnąłem: Kocham Cię 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To już definitywnie koniec!
Wiecie co? Nie sądziłam, że będę w stanie doprowadzić to do końca, ale z waszą pomocą udało mi się to!
Kocham Was! <333

Jutro pojawi się podsumowanie....
Mam jeszcze do was pytanie.... Mam pisać kolejne opowiadanie?
Mam kilka pomysłów, ale nie wiem czy będzie to ktoś czytał.... Więc piszcie!

6 komentarzy:

  1. I znowu placze ... ej
    Tak masz pisac ! To znaczy prooosze *le robi slodkie oczka*
    Powinnas dostac cos za te ZACNE OPOWIADANIE ! <3
    Sis jestes geniuszem moje opowiadanie nie dorowna twojemu .
    ( czy moglabym byc bohayerka w kolejnym opo ) Prosze .
    Weny ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. o jej jakie to tragiczne.
    smuteczkowato mi. ;c
    ALE TERAZ LISSA BĘDZIE HAPPY Z JAY'EM. <3
    i dla mnie to jest taki smutny end z happy endem. :D
    wiem, jestem pojebana xd
    dziękuję, że pisałaś. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale się poryczałam....
    Myślałam, że jednak oni jakoś odratują Nathana i bd happy end a tu.... :c
    Boże, jeszcze taką smutna piosenkę sb włączyłam, ze nie mogę.... :C

    Pisz kolejne, ja będę czytać <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O jejciu jaki wzruszający :C
    Szkoda że nie było happy endu :C
    Biedna Lissa
    *pociąga nosem*
    Ale pisz dalej, bo masz talent.
    To może do kolejnych blogów :3

    OdpowiedzUsuń
  5. wysyłam ci rachunek za chusteczki, kocham takie moemnty, ale liczyłam na happy end... :'( Matko, Lissa... brak mi słów na opowiedzenie co sie dzieje teraz w mojej głowie, Nathan nie żyje a myślałam ze w ostatnim rozdziale będę świadkiem ich ślunu, a jestem na pogrzebie, na cmentarzu... :'( Cos, pod koniec bloga z tym Klausem oś podobnego do mojej fabuły, ale bardzo mi się podobało !!!!!!Yea w końcu nadrobiłam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też chciałam happy end nie mogłaś napisać,że Nathan został przewieziony do szpitala i żyje!!! Boże!!! następne ma mieć happy end!!!

    OdpowiedzUsuń